Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rąbią nas na promocjach

Sławomir Burzyński
Największą bolączką są problemy z reklamacją towarów, przede wszystkim obuwia...
Największą bolączką są problemy z reklamacją towarów, przede wszystkim obuwia... Sławomir Burzyński
Pięćdziesiąt groszy na papryce czy złotówkę na kociej karmie – klient może nawet nie zauważyć, że o tyle różni się cena wystawiona przy towarze od tej nabitej na kasie… Ale setki i tysiące klientów płacących złotówkę więcej, to już robi różnicę.

O niepokojących praktykach w skierniewickich sklepach sieciowych alarmują nas ich klienci.

- Od kilku miesięcy jestem na rencie, mam więcej czasu i zacząłem obserwować ceny w marketach. Najczęściej w Kauflandzie, gdzie chodzę – mówi Wiesław Kobus z osiedla Widok.

Obserwacja cen początkowo była niezobowiązującą rozrywką, szybko jednak okazało się, że efekty tej zabawy zaczynają po prostu irytować. No bo jak się nie wkurzać, gdy pan Wiesław zaczął poznawać tajniki tak zwanych promocji.

- Na przykład dziś byłem w Kauflandzie z żoną i poszliśmy do działu warzywnego po czerwoną paprykę. Na skrzynce dużymi literami wypisano cenę: 6,99 zł za kilogram. Wzięliśmy, ale po zważeniu żona spojrzała na wydruk… a tam cena 7,49 za kilogram. Poszliśmy z reklamacją do recepcji, pani wezwała obsługę warzywniaka i jak się okazało, na jednej wadze nie zmieniono ceny, stąd różnica. Ja tam nie wiem, specjalnie czy przez pomyłkę, ale od rana ilu klientów załapało się na tę „promocyjną” cenę? – pyta rozgoryczony klient marketu.

Wiesław Kobus uważa, że część klientów najzwyczajniej nie zauważy przy kasie wyższej ceny, a jeśli odkryją to w domu, nie będzie im się chciało wracać do marketu z reklamacją.

- Kto przyjdzie po pięćdziesiąt groszy? Ale ja straciłem zaufanie i chcę przestrzec innych: bądźcie czujni – apeluje.
Nie są to uwagi bez pokrycia.

Tego samego dnia klientka jednego ze skierniewickich Rossmannów kupowała saszetki kociej karmy. Paczka saszetek miała być w cenie promocyjnej, ale przy kasie czujna klientka spostrzegła różnicę na swoją niekorzyść.

- Pani w kasie oczywiście mnie przeprosiła i policzyła w zapowiadane promocji, lecz ja zauważyłam zawyżoną cenę tylko dlatego, że nic innego nie kupowałam. Z domu już bym nie wróciła upominać się o złotówkę - mówi kobieta.

Podobne sygnały słyszeliśmy od klientów innych skierniewickich marketów.

- Do mnie nie wpłynęły tego typu skargi, ale też radzę przy kasie sprawdzać paragony. Bo cena wystawiona przy towarze jest obowiązująca podczas płaceniu w kasie – mówi Maria Błaszczyńska, miejski rzecznik konsumentów.

Według rzecznika, na markety skarg jest najmniej, natomiast największą bolączką są problemy z reklamacją towarów, przede wszystkim obuwia.

- Kiedyś w sklepach obuwniczych reagowano na reklamację bez słowa, dziś sklepy bronią się jak mogą. Najczęściej stwierdzając, że klient nie stosował się do zaleceń producenta i, o zgrozo, śmiał chodzić w kupionych butach… Mieliśmy już reklamację odrzuconą dlatego, że podeszwy butów były brudne. Drugą grupą sklepów z problemami są markety z elektroniką i sprzętem agd, w Skierniewicach szczególnie dotyczy to dwóch. Niestety nie mogę powiedzieć, o które chodzi – wzdycha Maria Błaszczyńska.

Jeśli chodzi o gwarancje, to rzecznik konsumentów radzi korzystać z reklamacji, a nie naprawy gwarancyjnej. Ta pierwsza jest dla klienta korzystniejsza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto