Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Klientka supermarketu została przeszukana publicznie

Roman Bednarek
Klient ma prawo wezwać policję, gdy tylko poczuje się zagrożony
Klient ma prawo wezwać policję, gdy tylko poczuje się zagrożony Roman Bednarek
Nasza Czytelniczka, mieszkanka Skierniewic, zapowiedziała, że zrezygnuje z zakupów w supermarkecie Carrefour Express, skoro ma tam być traktowana w taki sposób, jak to się zdarzyło w ubiegłym tygodniu.

- Zapłaciłam w kasie za mięso i lakier do włosów, kupione w sklepie - relacjonuje pani Martyna. - Mięso miałam w reklamówce, zaś lakier włożyłam do torebki. Gdy wychodziłam ze sklepu, włączył się alarm w bramce sygnalizacyjnej. Pojawił się ochroniarz.

Pracownik ochrony zakomunikował mieszkance Skierniewic, że musi sprawdzić zawartość toreb. Panią Martynę zszokowało, że chce to robić przy wejściu do sklepu, na oczach wszystkich klientów.
- Oświadczyłam temu panu, że poddam się kontroli, ale w obecności policji. Na co on powiedział, że nie ma takiej potrzeby i dodał, że jeśli interwencja policji okaże się zbędna, to będę musiała ponieść jej koszty - kontynuuje nasza rozmówczyni.

Okazuje się, że pracownik ochrony nie miał racji.
- To zaskakujące tłumaczenie ochrony - zdziwił się Artur Bisingier, rzecznik skierniewickiej policji. - Obywatel ma prawo wezwać policję w każdej sytuacji, gdy uważa się za zagrożonego. O ile pamiętam, do tej pory raz patrol był wysyłany do takiej kontroli w jednym z marketów, bo zwykle klienci dobrowolnie się jej poddają.

Na kontrolę zgodziła się także pani Martyna, chociaż - jak wynika z informacji Renaty Pytlos, powiatowego rzecznika konsumentów - nie musiała.
- Ochrona nie ma takich uprawnień - podkreśla pani rzecznik. - Ale może dojść do przeszukania, gdy klient wyrazi na to zgodę.

Pani Martyna jednak zaprotestowała, gdy okazało się, że do przeszukania ma dojść przy wejściu do sklepu. Poprosiła kierowniczkę. Wówczas "akcja kontrola" została przeniesiona na ladę przy biurze obsługi klienta. Okazało się, że alarm został włączony przez specjalną naklejkę, umieszczoną na lakierze.
- Oklejamy w ten sposób towar o wartości powyżej 20 zł (lakier kosztował kilkanaście zł - red.), aby zabezpieczyć się przed kradzieżami - tłumaczyła wczoraj kierowniczka sklepu (odmówiła podania swojego nazwiska). - Kasjerka powinna rozmagnesować tę naklejkę, ale z jakiegoś powodu nasze kasjerki tego nie robią, chociaż są przeszkolone. Chyba część z nich będziemy musieli zwolnić.

Szefowa marketu potwierdziła, że zwykle kontrole odbywają się przy bramce, tuż przy wyjściu ze sklepu.

Zdaniem Artura Bisingiera, takie kontrole powinny się odbywać w bardziej dyskretnym miejscu, np. na zapleczu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto