Nazajutrz po medialnych doniesieniach rozeźlony minister zdrowia Bartosz Arłukowicz wezwał do siebie marszałka województwa łódzkiego Witolda Stępnia (tego dnia marszałek miał zaplanowany wylot do Indii z misją gospodarczą), Jolantę Chełmińską, wojewodę łódzkiego, Grażynę Krulik, dyrektor szpitala w Skierniewicach oraz Bogusława Tykę, dyrektora Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi.
Minister domagał się, by marszałek, któremu podlega i szpital w Skierniewicach i łódzkie pogotowie, wyciągnął konsekwencje wobec swoich podwładnych . Witold Stępień konsekwencje wyciągnął bardzo szybko: tego samego dnia Zarząd Województwa Łódzkiego podjął uchwałę o odwołaniu dyrektor Krulik i dyrektora Tyki z zajmowanych stanowisk.
•••
- Nikt nie chciał słuchać naszych merytorycznych argumentów - mówi Dariusz Diks, zastępca dyrektora skierniewickiego szpitala.
- Miały polecieć głowy i poleciały. To przykre, bo jechałem rozmawiać z ministrem Arłukowiczem jak lekarz z lekarzem. I niedorzeczne, bo dyrektor szpitala zostaje odwołana tylko dlatego, że działała zgodnie z przepisami. Jeśli są one absurdalne - a są - to niech urzędnicy wezmą się za ich zmianę.
O zmianach nikt jednak nie myślał. Do szpitala wkroczyły natomiast niezapowiedziane kontrole tychże urzędników: resortu zdrowia, NFZ, departamentu zdrowia urzędu marszałkowskiego oraz urzędu wojewódzkiego.
Prośbę o przesłanie dokumentacji przesłała również we wtorek z rana Prokuratura Okręgowa z Łodzi. W tym przypadku chodziło nie tylko o zgon 89-latki, ale i śmierć 45-letniej kobiety spod Skierniewic, która niemal w tym samym czasie zmarła na oddziale ortopedycznym w trakcie operacji. Lekarze twierdzą, że miała zator tętnicy płucnej - co się zdarza. 45-latka zmarła przewieziona z ortopedii na OIOM.
- W obu sprawach są prowadzone czynności sprawdzające, a prokuratura ma miesiąc na podjęcie decyzji, czy są podstawy do wszczęcia śledztwa - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
•••
Co się tak naprawdę stało?
5 marca w szpitalnej izbie przyjęć skierniewickiego szpitala zjawia się mężczyzna z 89-letnią mamą Barbarą ze Skierniewic, która doznała urazu ręki. Mężczyzna skarży się później, że musiał czekać kilka godzin w poczekalni, by ktoś przewiózł jego matkę na ortopedię.
Gdy to się udaje, kobieta - jak twierdzą lekarze - po dwóch zawałach i innych problemach kardiologicznych - ma przeprowadzoną operację.
Po powrocie na ogólną salę pacjentka zaczyna się skarżyć na duszności i bóle w klatce piersiowej. - Było podejrzenie zawału mięśnia sercowego i opiekujący się kobietą lekarze uznali, że należałoby ją przewieźć na OIOM - mówi dr Diks. - To niecałe sto metrów dalej. Niestety, pozostająca 24 godziny na dobę do naszej dyspozycji karetka transportowa, w pełni wyposażona, musiała zawieźć do szpitala w Grodzisku Mazowieckim pacjenta z krwiomoczem. Druga karetka, tylko z ratownikiem, pozostaje do dyspozycji tylko do godziny 16.
Czy nie można było przewieźć pacjenta inną karetką?
- Zgodnie z przepisami transport między oddziałami szpitala musi się odbyć przeznaczonymi do tego celu karetkami, dlatego lekarz ortopeda podjął decyzję o jej wezwaniu - mówi dyrektor, dodając, że nie uważa jej za rozsądną. - Kobieta była zaintubowana i cały czas znajdowała się pod opieką lekarzy. Ambulans wezwany z Łodzi wjechał na teren szpitala niemal równo z karetką, która nadjechała z Grodziska - dodaje. -
Pacjentka została przewieziona na OIOM, gdzie, niestety, zmarła. Jak wykazała sekcja zwłok, starsza pani miała tzw. ostry zespół wieńcowy.
•••
Dr Jacek Świątkiewicz, ortopeda, nie chciał rozmawiać z mediami. Usprawiedliwia się jednak, że dzwoniąc na pogotowie nie miał świadomości, że karetka będzie jechać aż z Łodzi. Myślał, że czeka ona pod szpitalem. O tym, że tak nie jest miał się przekonać później, gdy po 40 minutach oczekiwania zadzwonił znów na pogotowie.
Czy tak istotnie było? Wykażą to liczne kontrole.
- Powinno się zmienić cały system, w którym zmuszeni jesteśmy jako lekarze działać - mówi Dariusz Diks.
Lekarze, pielęgniarki i inni pracownicy szpitala są zbulwersowani sposobem odwołania dyrektor Grażyny Krulik.
W środę wystosowali pismo do Dariusza Klimczaka, Członka Zarządu Województwa Łódzkiego, prosząc go o spotkanie.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?