Wszystko działo się na szpitalnym oddziale ratunkowym. Grażyna Krulik, dyrektor szpitala, uważa, że do tego dojść nie mogło. Prawdą jest jednak, że w ostatnich miesiącach oddział ratunkowy przeżywa istne oblężenie. Czyżby personel nie nadążał ze sprzątaniem?
Nasza Czytelniczka jest schorowaną emerytką. Prosiła nas o anonimowość, bo w szpitalu bywa często. - Proszę, zajmijcie się tą sprawą, bo jest coraz gorzej - żali się kobieta. - Kilka dni temu zasłabłam w domu. Do szpitala przywiozło mnie pogotowie. Gdy ocknęłam się po ponad godzinie, leżałam pod śmierdzącą kołdrą. To było nie do zniesienia. Wstałam.
Dyrektor Grażyna Krulik jest zbulwersowana. - Czego jak czego, ale pościeli to w naszym szpitalu nie brakuje. To niemożliwe, aby kogokolwiek położono w to samo posłanie - twierdzi pani dyrektor. - Zapraszam tę kobietę do nas. Wszystko sobie wyjaśnimy.
Niektórzy pracownicy szpitala utrzymują jednak, że do takiej sytuacji dojść mogło. Szczególnie, że coraz częściej zdarza się, że personel SOR-u musiał zajmować się jednocześnie kilkoma czy nawet kilkunastoma osobami.
Krzysztof Niedźwiedzki, szef skierniewickiego oddziału ratunkowego, nie chciał komentować zdarzenia. Jak udało nam się jednak ustalić, po naszej interwencji w szpitalnym oddziale ratunkowym wprowadzono zmiany organizacyjne. Wszyscy chorzy mają być układani w pościeli jednorazowej.
Zdaniem skierniewickich lekarzy, stale wzrastająca liczba chorych ma bezpośredni związek z dyżurami w karetkach pogotowia. W Skierniewicach do wezwań jeżdżą na ogół ratownicy medyczni. Ci zaś, zgodnie z przepisami, nie mogą przepisywać czy nawet wydawać leków. Wszystkich więc wożą do szpitala.
Warto jednak zauważyć, że podobne problemy mają praktycznie wszystkie szpitale w woj. łódzkim. Gdzie indziej nie mają jednak kłopotów z zachowaniem zasad czystości.
- W Brzezinach mamy cztery karetki. W trzech dyżurują lekarze. Ratowników jest niewielu, a mimo to liczba pacjentów na SOR-ze wzrosła w zeszłym roku dwukrotnie - mówi Zdzisław Ziółkowski, dyrektor szpitala w Brzezinach. - Problemów z czystością nie mamy, bo zatrudniłem dodatkowy personel na oddziale ratunkowym.
W Sieradzu pacjenci są dzieleni na dwie grupy. - Ci, którzy muszą zostać kilka godzin, są układani w łóżkach z pościelą. Ci, którzy trafiają na krótko, kładą się na leżankach - tłumaczy Dariusz Kałdoński, dyrektor szpitala. - Kłopotów z czystością nie mamy. Jeśli już, to z nietrzeźwymi. W mieście nie ma izby wytrzeźwień.
W Skierniewicach takiej izby też nie ma. Pijani trafiają więc do normalnego szpitala i trzeźwieją obok innych, naprawdę chorych pacjentów. A że dla wszystkich kołdra była ta sama, to i śmierdziała.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?