Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ja też miałem być w tym samolocie - wywiad z posłem PiS Dariuszem Seligą

Jolanta Sobczyńska
Poseł PiS Dariusz Seliga
Poseł PiS Dariusz Seliga Jolanta Sobczyńska
Z Dariuszem Seligą, posłem PiS, który zrezygnował z feralnego lotu do Smoleńska rozmawia Jolanta Sobczyńska

Jolanta Sobczyńska: W samolocie, którym leciał m.in. prezydent Lech Kaczyński miał być też pan. Mówiło się nawet, że z listy wykreślił się pan... dzień przed katastrofą, w piątek 9 kwietnia.
Dariusz Seliga: Z wyjazdu zrezygnowałem kilka dni wcześniej. W sobotę 10 kwietnia miałem ślub w rodzinie i stwierdziłem, że mogę nie zdążyć wrócić z Katynia, by w nim uczestniczyć. I tak jak wiele razy żałowałem, że muszę wycofać się z udziału w uroczystości, że nie będę mógł np. usiąść w salonce samolotu obok najważniejszych głów w państwie - tak tym razem nie czułem tego ścisku w sercu. Może to ze względu na niedawny pogrzeb w najbliższej rodzinie? Chyba w ostatnim czasie byłem bardziej wyciszony.
JS: 
A gdzie pan był w chwili tragedii?
DS: W Skierniewicach. Jechałem właśnie samochodem, gdy telefon z informacją o wypadku zadzwonił po raz pierwszy, potem drugi i trzeci. Większość moich znajomych żyła w przeświadczeniu, że... leciałem do Katynia "tym" samolotem. Co usłyszałem w słuchawce, gdy odebrałem pierwszy telefon tuż po katastrofie? " To ty odbierasz telefon? Ty żyjesz?...", pytali ludzie. 


JS: Wygląda pan na zdruzgotanego...
DS: Nie mogę otrząsnąć się z szoku. Tylu bliskich mi ludzi leciało tym samolotem. Tym samym Tupolewem, którym i ja nie tak dawno podróżowałem do Kosowa i Afganistanu na spotkanie z polskimi żołnierzami. Siedziałem w tej samej salonce, w której w chwili tragedii był zapewne pan prezydent z małżonką. A czy wie pani, że uroczystość rodzinną tego dnia miał mieć też Stanisław Zając, senator PiS? Wahał się czy jechać do Katynia. W końcu zdecydował, że poleci z prezydentem, a po uroczystościach szybko wróci pociągiem. Prosiłem go nawet, Stasiu, zmów w moim imieniu modlitwę przed grobem zamordowanych. Już go więcej nie zobaczę...



Stracił pan wielu znajomych.
DS: Tak. Z księdzem biskupem Tadeuszem Płoskim, ordynariuszem polowym Wojska Polskiego widziałem się jeszcze w piątek wieczorem. Rozmawialiśmy o zbliżających się wyborach. Powiedziałem do niego: "Księże biskupie, nie wiadomo jak to będzie po tych wyborach. Może ksiądz biskup zechce mi złożyć autograf w pamiątkowym albumie?" I podpisał się. Teraz ten autograf to jak największa pamiątka rodzinna. Z Przemysławem Gosiewskim w piątek 9 kwietnia wychodziliśmy razem z kancelarii prezydenta. Umawialiśmy się na spotkanie i rozmowę. Tego dnia też po raz ostatni widziałem Basię Mamińską, dyrektora w kancelarii prezydenta RP. Taka ciepła dziewczyna.... Zresztą, w piątek przed tą tragedią był dzień sejmowy. Ja tych wszystkich ludzi widziałem choćby w przelocie...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto