Inkasenci spisują liczniki coraz rzadziej, co sprawia, że rachunki przychodzą wysokie. Ostatnio Wod-Kan przestał przyjmować opłaty za wodę bezpośrednio w domach. Inkasenci zostawiają jedynie rachunki.
- Firmy robią wszystko, by utrudnić nam życie - mówi Adam Krzemiński z osiedla Zadębie. - Najpierw z przyjmowania opłat w domach zrezygnowała energetyka i gazownia. Wod-Kan był ostatnią firmą działającą na starych zasadach. To było duże ułatwienie, szczególnie dla osób starszych.
Jakby kłopotów było mało, rachunków za wodę nie można opłacać w banku czy na poczcie. Spółka Wod-Kan nie ma podpisanych umów z tymi instytucjami. Opłaty przyjmowane są jedynie w określonych godzinach w siedzibie spółki w Mokrej Prawej lub w kasie ratusza.
Janusz Marek Pastusiak, prezes Wod-Kan, tłumaczy, że rezygnacja ze zbierania opłat za wodę w domach była konieczna.
- Zarówno z punktu widzenia firmy, jak i samych inkasentów, którzy dużo ryzykowali nosząc przy sobie spore sumy pieniędzy - wyjaśnia prezes Wod-Kan. - Nie mieliśmy w Skierniewicach żadnych przypadków napaści na naszych ludzi, ale woleliśmy dmuchać na zimne.
Problem polega na tym, że ułatwiając pracę sobie, pracownicy Wod-Kan skomplikowali życie swoim odbiorcom. A to przecież oni - klienci są najważniejsi.
- Niebawem to się zmieni. Prowadzimy rozmowy z kilkoma bankami. Chcemy, by już od marca skierniewiczanie mogli tam opłacać rachunki. To z pewnością ułatwi ludziom życie - zapewnia prezes Pastusiak.
Wod-Kan nie chce zdradzić nazw banków. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że chodzi m.in. o Bank Spółdzielczy, który ma punkty we wszystkich rejonach miasta, także na osiedlu Zadębie. Obecnie skierniewiczanie mogą płacić w domach jedynie pracownikom firmy Eko-Region, która odbiera śmieci. Tyle że inkasent przychodzi z reguły bez uprzedzenia.
- Pół biedy, gdy mam czym zapłacić. Ale jak nie ma akurat pieniędzy w domu, to trzeba jechać aż na ulicę Czerwoną, do siedziby Eko-Regionu. A to przecież drugi koniec miasta - żali się pani Dorota, emerytka z ulicy Gałczyńskiego.
W związku z likwidacją kas w jednostkach usługowych typu zakład energetyczny czy gazowniczy oraz brakiem możliwości opłacenia rachunku bezpośrednio u inkasenta, pozostaje przelew drogą internetową albo wizyta na poczcie lub w banku. Starsi ludzie korzystają z tych drugich możliwości i narzekają na długie kolejki.
- Mam problemy z chodzeniem, zwłaszcza teraz, zimą. Boję się wychodzić - mówi pani Wiesława z ulicy Żwirki. - Jak już jednak dojdę na pocztę, to przynajmniej godzinę muszę stać w kolejce. Nie wspomnę o prowizji, która pobierana jest od każdego rachunku.
W ostatnich tygodniach pojawiły się sygnały, że pracownicy zakładu energetycznego i spółki gazowej przychodzą spisywać liczniki nie co dwa, a co trzy miesiące. Siłą rzeczy, rachunki są więc znacznie wyższe. To zaś duże obciążenie dla domowych budżetów. Co robić w takich sytuacjach?
Pracownicy zakładu energetycznego sugerują, by klienci sami spisywali stan licznika i przyjeżdżali do siedziby firmy przy ulicy Sobieskiego. Tam otrzymają fakturę.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.220.1/images/video_restrictions/0.webp)
Zakaz handlu w niedzielę. Klienci będą zdezorientowani?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?