Chcą oddać trochę władzy w ręce ludzi

- Gdyby nie fatalna pogoda, ludzi byłoby pewnie więcej - uważa Krzysztof Jażdżyk, członek stowarzyszenia i jednocześnie lider opozycji w skierniewickiej Radzie Miasta.

Wysłanych zostało 180 zaproszeń, m.in. do władz miasta, posłów, radnych i szefów wielu instytucji. Z parlamentarzystów pojawił się jedynie poseł Dariusz Seliga, dopisali natomiast radni miejscy, których było ośmiu. Głównym celem spotkania było wypracowanie dwóch projektów uchwał, które mają zostać wniesione na jedną z najbliższych sesji Rady Miasta - chodzi o projekt zmian w statucie miasta Skierniewice, dotyczący inicjatywy uchwałodawczej mieszkańców oraz o projekt zmian na temat przeprowadzania konsultacji społecznych w mieście.

Dr Maciej Rakowski, będący m.in. radnym miejskim w Łodzi, mówił dużo o samej idei inicjatywy uchwałodawczej. - Coraz więcej gmin wprowadza taką możliwość - mówił dr Rakowski. - Chciałbym jednak podkreślić, że nie jest to doskonałe narzędzie i nie można sobie po nim zbyt wiele obiecywać.
W drugiej części spotkania organizatorzy zaprezentowali zebranym dwa wspomniane projekty uchwał.

- Wystosowaliśmy też na ręce władz miasta list intencyjny, który podpisało 30 osób, w tym troje radnych - mówi Jarosław Chęcielewski, prezes stowarzyszenia Razem dla Skierniewic. - Teraz czeka nas dalsza praca, czyli zebranie pod projektem zmian podpisów pięciu radnych. Myślę, że nie będzie z tym większego problemu. - Ogólnie ze spotkania jestem bardzo zadowolony - dodaje prezes. - Mieszkańcy zadawali dużo pytań i nawet przewodniczący Rady Miasta Mariusz Dziuda, który wcześniej zarzucał nam czysty populizm, podczas spotkania wdał się w rzeczową polemikę z prelegentami - mówi.

Co na to sami mieszkańcy?
- Przyznam szczerze, że troszkę mnie do tego spotkania przymuszono, ale było fajnie, bo dowiedziałam się wiele ciekawych rzeczy na temat funkcjonowania miasta - mówi Iwona, jedna z uczestniczących w spotkaniu studentek Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Skierniewicach.