Chodzi o nieudostępnianie czasu antenowego, i to mimo że stowarzyszenie chce go wykupić w formie reklamy.
- Wszystko ma swoje granice - mówi Krzysztof Jażdżyk ze stowarzyszenia, miejski radny opozycyjny. - W tym mieście nie ma wolności słowa, i to nawet za opłatę. A przecież pan Bigos (dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury, któremu podlega Radio RSC - przyp. red.) ciągle narzeka, że radio nie ma pieniędzy - dodaje.
Krzysztof Jażdżyk twierdzi, że po nagłośnieniu sprawy trafiła ona do pani wiceprezydent, która wyraziła rzekomo zgodę na wykupienie czasu antenowego przez stowarzyszenie. - Ale gdy z urlopu wrócił prezydent, zgoda została cofnięta - podkreśla radny.
Piotr Bigos odsyła nas do Macieja Bąby, dyrektora Radia RSC. Ten nie zgadza się z zarzutami radnego. - Przecież członków stowarzyszenia słychać na falach naszego radia za każdym razem, gdy są aktywni i coś ciekawego dla miasta robią - mówi Maciej Bąba. - Wiesław Rutkowski mówił o targach dla gimnazjalisty, a Marcin Sarna o kursach pływackich organizowanych właśnie pod szyldem stowarzyszenia - wylicza. - Przypomnę też, że gdy w programie samorządowym Krzysztof Jażdżyk został pomówiony, to dziennikarz naszego radia poszedł do niego i poprosił o komentarz. Uważam więc, że każdego traktujemy równo - dodaje dyrektor. - Poczekamy na odpowiedź z KRRiTV - mówi.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?