Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przy Art de Grandzie mocno biją

Aneta Grinberg

W minionym tygodniu pisaliśmy, że policja zatrzymała mężczyznę, który pobił klienta Art de Grandu. Wówczas śledczym nie udało się potwierdzić, że "stojący na bramce" i zatrzymany za pobicie Robert K. już miał konflikt z prawem i bił innych klientów klubu. Po publikacji poszkodowani się znaleźli. Właściciel klubu nie chciał skomentować sprawy.


Przypomnijmy. W święta Bożego Narodzenia przed lokalem przy ulicy Reymonta w Skierniewicach brutalnie pobito 24-latka. Młody mężczyzna miał połamany nos, kość policzkową i żebra. Kilka tygodni zajęło policji ustalenie sprawcy pobicia. Nie udało się natomiast potwierdzić innych przejawów brutalnych pobić, których sprawcą miał być ten sam "ochroniarz". Teraz ludzie chcą mówić.

- Byłem w klubie z przyjaciółmi i po zakończonej imprezie, kiedy wychodziłem z Art de Grandu, zaatakował mnie stojący na bramce mężczyzna - mówi nasz informator. - Chciałem się tylko pożegnać z koleżanką, ale ochroniarze nie pozwalają wchodzić do środka tym, którzy już opuścili lokal. To nie był powód, aby mnie bić - dodaje.
Nasz rozmówca przypomina, że pierwszy raz został uderzony jeszcze na schodach, a drugi kiedy czekał na taksówkę.
- W szpitalu dowiedziałem się, że mam złamaną kość oczodołu - mówi młody mężczyzna.

Poszkodowany złożył doniesienie na policję. W wyniku dochodzenia skierniewicka prokuratura sformułowała przeciw Robertowi K. akt oskarżenia. Mężczyzna przyznał się do winy i dobrowolnie poddał karze. Sąd Rejonowy w Skierniewicach skazał go na 7 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, grzywnę i dozór kuratora. Miał też przeprosić poszkodowanego. Z opóźnieniem przesłał pisemne przeprosiny.

Robert K. cztery miesiące miesiące był "grzeczny", ale potem znowu pobił kolejnego klienta Art de Grandu. 28-latek usłyszał zarzuty i dostał policyjny dozór.

- Kiedyś to może była piwnica dla artystów, teraz zrobiła się z tego mordownia - ocenia poszkodowany. - Nie mogę słuchać słów właściciela lokalu, który twierdzi, że Robert K., nie pracuje w lokalu. To co robią te dwa typy na bramce podczas imprez? - pyta. - Osłaniają je dla zabawy? I właściciel tego nie widzi? 

Adam Hanuszkiewicz, właściciel Art de Grandu, w minionym tygodniu w rozmowie z reporterem DŁ stwierdził, że ten "napastnik nie jest, nie był, ani nigdy nie będzie u niego zatrudniony". Teraz nie chciał w ogóle rozmawiać. 

Skierniewicka prokuratura ponownie postawiła zarzuty Robertowi K., który miał wyrok w zawieszeniu.
- Dochodzenie jest w toku - mówi Lidia Zarzycka-Rzepka, prokurator rejonowy w Skierniewicach. - Nie bez znaczenia dla wnioskowanej kary będzie fakt, iż dopuścił się on podobnego czynu nie po raz pierwszy.

Sprawcy pobicia grozi do 5 lat pozbawienia wolności. 
Skierniewicka policja obiecuje wysyłać w okolice klubu częstsze patrole. Dotychczas funkcjonariusze jeździli zwykle na interwencje.
- Ale kiedy dojeżdżaliśmy, nikogo na miejscu nie było - mówi Artur Bisingier, rzecznik prasowy policji.

W 2012 roku zgłoszono 18 bójek i pobić. Odnotowano również 8 przypadków uszkodzeń ciała.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto