Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie ma szans na własne M

Agnieszka Kubik
Pani Beata uważa, że miasto niesprawiedliwie traktuje osoby, które  potrafiłyby uszanować i docenić otrzymanie mieszkania komunalnego
Pani Beata uważa, że miasto niesprawiedliwie traktuje osoby, które potrafiłyby uszanować i docenić otrzymanie mieszkania komunalnego Agnieszka Kubik
- Mam zacząć pić, a mój mąż powinien stracić pracę, byśmy spełniali kryteria dotyczące otrzymania mieszkania komunalnego? - pyta skierniewiczanka. - A co z normalną rodziną?

Pani Beata ze Skierniewic (imię zmienione) jest - jak twierdzi - przykładem osoby, której miasto nie chce dać żadnej szansy. Na co? By mogła normalnie żyć, mieszkać i mieć na przykład jeszcze jedno dziecko. Oto jej historia.
- Mieszkam z mężem i małym dzieckiem u teściów w trzypokojowym lokalu - opowiada. - Mieszka jeszcze z nami dorosłe rodzeństwo mojego męża. Problem polega m. in. na tym, że teściowie nie chcą mnie z synkiem zameldować, co sprawia, że nie mogę ubiegać się o mieszkanie komunalne. A ja jestem już u kresu wytrzymałości - mówi. - Mieszkamy parę lat w jednym pokoiku. Gdybym nawet chciała mieć jeszcze jedno dziecko, to nie mam gdzie wstawić łóżeczka - dodaje z płaczem w głosie.

W sprawie mieszkania pani Beata napisała podanie do urzędu miasta. Otrzymała odpowiedź, że nie spełnia warunków zawartych w aktach prawnych, czyli po pierwsze nie ma wspomnianego wcześniej meldunku, po drugie średnia metrażowa na członków rodziny wynosi ponad 6 mkw., a - zgodnie z przepisami - aby ubiegać się o mieszkanie komunalne, nie można mieć więcej niż 5 mkw.
- Przekroczyliśmy te pięć metrów, bo przecież w mieszkaniu zameldowanych jest tylko pięć osób - mówi pani Beata. - Faktycznie mieszkamy w siódemkę.

Skoro podanie pani Beaty nie pomogło, swoje pismo złożył mąż. Odpowiedź przyszła taka sama - z dodatkową informacją, że dochody męża przekraczają o 61 zł ustawowe minimum.
- Udałam się więc do pana prezydenta Piotra Łyżenia. Myślałam, że może podpowie mi jakieś inne rozwiązanie - mówi skierniewiczanka. - Zbył mnie jednak powołując się na przepisy. Zabolało mnie to, bo miasto dba o alkoholików, bezdomnych, bezrobotnych, itd., a nie daje żadnych szans normalnej rodzinie. Uważam, że to niesprawiedliwe.

Miasto ma jednak swoje argumenty.
- Fakt, iż pani Beata nie posiada stałego miejsca zameldowania nie dyskwalifikuje jej w sprawie o ubieganie się o wynajem lokalu mieszkalnego z zasobu komunalnego - zapewnia Anna Wolińska, rzecznik urzędu miasta. - Lokale takie wynajmowane są również na rzecz osób, które utraciły prawo do zamieszkiwania w dotychczas zajmowanym lokalu, a których dochód miesięczny nie pozwala na wynajęcie lokalu na zasadach ogólnych - dodaje. - Wymogiem jest jednak, by miejscem stałego zameldowania przez okres ostatnich trzech lat był lub jest teren miasta Skierniewice. Rzecznik ratusza zapewnia, że każdy wniosek o przyznanie lokalu komunalnego jest rozpatrywany wnikliwie i z nastawieniem udzielenia pomocy przez wydział zajmujący się przydziałem mieszkań.
- Trzeba jednak spełniać pewne kryteria - podkreśla.

Okazuje się, że "ratunkiem" dla pani Beaty może być, orzeczona już zresztą, eksmisja całej rodziny z dotychczas zajmowanego lokalu z tytułu nieuiszczenia opłat. Ponieważ zostało im przyznane sądownie prawo do lokalu socjalnego, pani Beata i jej rodzina mogą go otrzymać z chwilą realizacji eksmisji.
Obecnie w Skierniewicach na wynajem lokalu komunalnego oczekują 183 rodziny, natomiast przed oddaniem bloku komunalnego przy ulicy Sobieskiego i budynku przy ulicy Pomologicznej było to 231 gospodarstw domowych.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto