Wydając prawomocny wyrok sąd przyznał rację gimnazjum, choć sąd pracy pierwszej instancji, w Rawie, był odmiennego zdania.
Halina J., bibliotekarka zatrudniona w gimnazjum na pół etatu, została zwolniona pod koniec ubiegłego roku szkolnego. Przyczyną miały być zmiany organizacyjne w placówce, m.in. zmniejszenie liczby oddziałów. Halina J. nie pogodziła się z decyzją dyrekcji i poszła do sądu pracy w Rawie, domagając się uznania wypowiedzenia za bezskuteczne oraz wypłaty odszkodowania w wysokości trzech pensji. Rawski sąd w sierpniu ubiegłego roku przyznał rację nauczycielce.
Gimnazjum odwołało się jednak od wyroku. W tym czasie doszło do nieporozumienia między obiema stronami.
1 września Halina J., mimo nieprawomocnego, a więc nierozstrzygniętego wyroku, przyszła do pracy w bibliotece. Dwa dni później - jak twierdzi powódka - pojawiła się u niej dyrektorka placówki i poinformowała, że nie musi świadczyć pracy. Halina J. tak też uczyniła. Ta okoliczność miała posłużyć dyrekcji jako pretekst do rozwiązania umowy o pracę z winy powódki.
Skierniewicki sąd ostatecznie oddalił powództwo Haliny J. Nauczycielka nie może wrócić do pracy w szkole, nie otrzyma też odszkodowania, na co bardzo liczyła.
W środowisku nauczycielskim pojawiły się komentarze, że na zakończenie sprawy w sądzie pracy trzeba było czekać blisko rok. To bardzo długo. A podobnych spraw, wytaczanych szkołom po koniec roku szkolnego, może być więcej.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?