I rosną sobie jak w szklarni, mając tym samym bardzo sprzyjające warunki, zwłaszcza gdy popada deszcz. Ciepło i parno sprawia, że niektóre okazy zielska są naprawdę gigantyczne.
- Nikt o ten pas ziemi nie dba - mówią mieszkańcy, którym zielsko przechodzi przez ogrodzenia na ich własne poletka, a ciągłe wyrywanie czy przycinanie niewiele daje. - Dzwonimy do urzędu miasta, obiecują, że przyjadą i skoszą to zielsko, ale na obiecankach się kończy.
Prezes Zakładu Utrzymania Miasta zżyma się na takie słowa. - Tam musi przejść człowiek określonej postury, bo to wąski pas - mówi. - Ale myślę, że jeszcze w tym tygodniu, gdy weźmiemy się za aleję Pieniążka, wejdziemy i tam. Żeby to zielsko nie odrastało chętnie byśmy je spryskali jakimś herbicydem, ale obawiamy się, że nawóz może zniszczyć komuś rośliny w ogródku.
Dlaczego prezes Piotr Majka się irytuje, gdy przypominamy mu o pasie pomiędzy ekranem a ogrodzeniami?
Bo - jak podkreśla - w mieście jest około miliona metrów kwadratowych zielska do wykoszenia. Po ostatnich deszczach rośnie ono jak oszalałe i nie wiadomo, od czego zacząć, bo wszystko jest pilne i priorytetowe. - Całe hektary są do wykoszenia w parku miejskim, są też trawniki, place, klomby, rabatki i inne - mówi. - Samych rowów i poboczy jest w mieście 400 tys. mkw.! Codziennie rano wychodzimy 30-osobową ekipą i robimy, co możemy. Pozostali nasi pracownicy zajmują się nasadzeniami w mieście, bo już np. tulipany przekwitły i trzeba je wyrwać, by wsadzić rośliny jednoroczne. Cały czas jest mnóstwo pracy. Uspokoi się dopiero w lipcu - mówi prezes Majka.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?