Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Który z nich 12 lat temu zabił jubilera?

Sławomir Burzyński
Przed sądem na aresztowanych mężczyzn - wprowadzano ich osobno - czekały ich partnerki
Przed sądem na aresztowanych mężczyzn - wprowadzano ich osobno - czekały ich partnerki Sławomir Burzyński
Po 12 latach zatrzymano prawdopodobnych sprawców. Jubiler zginął, zastrzelony w biały dzień i w centrum. Jeden z mężczyzn przyznał się do napadu na złotnika.

Najpierw do gmachu sądu rejonowego przy ul. Reymonta został dowieziony wysoki, dobrze zbudowany 28-latek. Mężczyznę, skutego kajdankami i łańcuchem, policjanci wprowadzili głównymi drzwiami. Pół godziny później pod tylne wejście podjechał kolejny radiowóz. W asyście policji wysiadł szczupły, niewysoki 31-latek. Za żelaznymi prętami ogrodzenia wypatrywały go dwie młode kobiety. Gdy szedł otoczony policjantami, okrzykami dodawały mu otuchy.

Rozprawa trwała krótko. Prokurator przedstawił im zarzut zabójstwa z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Wobec obu sąd zastosował trzymiesięczny areszt tymczasowy. Dwanaście lat temu, 28 marca 2000 roku, prawdopodobnie jeden z nich zastrzelił 58-letniego właściciela sklepu jubilerskiego w okolicy skierniewickiego Rynku. Ta zbrodnia wstrząsnęła mieszkańcami miasta.

Był wtorek. Około godziny 13.30 dwóch mężczyzn weszło do niewielkiego sklepu jubilerskiego ,,Art&Wit''. Gdy kilkanaście minut później do jubilera weszła klientka, dostrzegła leżącego przy drzwiach złotnika. Mężczyzna, w krytycznym stanie przewieziony do szpitala, zmarł, bo nawet według słów chirurga: ,,nie miał szans''. - Jeżeli strzela się do człowieka w tył głowy, to nie po to, żeby go ogłuszyć - stwierdził lekarz.

Bandyci zrabowali precjoza wartości około 45 tysięcy złotych. Pierwsze ustalenia policji były takie, że odjechali samochodem osobowym. Mimo blokady skierniewickich ulic, samochodu nie odnaleziono. Potem opublikowano portrety pamięciowe sprawców, a także opisy zrabowanej biżuterii. Na próżno. W międzyczasie sprawdzano różne tropy i wątki. Między innymi ten, że trzy dni przed napadem jubilera odwiedziło dwóch mężczyzn. Pytali o złote wyroby, zainteresowani byli misternie wykonaną biżuterią wysokiej klasy, najchętniej z brylantami.

Według rysopisu, jeden z napastników miał około 22 lat i 178-180 cm wzrostu, drugi miał być wyższy i lepiej zbudowany, ale młodszy. Po latach okazało się, że było blisko...

•••

W skierniewickiej komendzie policji mają skarb. To oficer kryminalny z nietypowym hobby: rozwiązywanie spraw nie do rozwiązania. Dzięki jego uporowi wpadła najbardziej "gorąca" bandycka para ubiegłej jesieni - zwani przez media Bonnie i Clyde, którzy z bronią w ręku obrabowali 9 banków i 2 sklepy jubilerskie. Noga im się powinęła w Skierniewicach, a dopadł ich oficer mający nietypowe hobby....

Czytaj dalej na następnej stronie...
Była to jednak zaledwie przygrywka, bowiem w tym czasie zagrzebał się już po uszy w sprawie napadu na jubilera, umorzonej z powodu niewykrycia sprawców.
- Pracowałem nad tym przez ostatnie dwa lata. Po żmudnej analizie materiałów operacyjnych i śladów zabezpieczonych w sklepie jubilera miałem swoje ustalenia. Wiedziałem, kim są sprawcy, brakowało jednak potwierdzenia, impulsu do pchnięcia sprawy do przodu. I w tym roku ktoś zadzwonił, moje ustalenia potwierdziła właśnie ta anonimowa informacja. Śledztwo ruszyło z kopyta, dostałem zielone światło prokuratury - oficer nie może zdradzić żadnych istotnych szczegółów sprawy.
Rozwiązał jedną z ostatnich zagadek kryminalnych Skierniewic. Obecnie pracuje nad ostatnią: ustala, kto kierował samochodem, który we wrześniu ub. roku na ulicy Rawskiej śmiertelnie potrącił 15-letniego Jarka.

•••

W niedzielę rano, 18 marca, wspólnie z antyterrorystami z komendy wojewódzkiej w Łodzi skierniewiccy policjanci zatrzymali 9 osób z okolic Jaktorowa w województwie mazowieckim. Antyterroryści z Łodzi, po użyciu ładunków hukowych, wkroczyli do mieszkań dwóch mężczyzn w wieku 31 i 28 lat, mających prawdopodobnie bezpośredni związek z zabójstwem. Pozostałej siódemce, w tym pięciu kobietom w wieku od 24 do 54 lat i dwóm mężczyznom w wieku 29 i 54 lata, kajdanki założyli kryminalni ze Skierniewic. Podejrzewani są o zacieranie śladów i ukrywanie przedmiotów pochodzących z przestępstwa.

Dwóm mężczyznom prokurator przedstawił zarzut zabójstwa z użyciem niebezpiecznego narzędzia: 28-letni Cezary Z. miał wówczas 16 lat, 31-letni Rafał P. - 19 lat.
Gdy 28 marca 2000 roku weszli do niewielkiego sklepu jubilerskiego, zaatakowali właściciela paralizatorem. Ten jednak zaczął się bronić, być może chciał wybiec ze sklepu wzywając pomocy - wtedy padł strzał. Bandyta chciał zabić, mierzył w głowę.

Napastnicy oczyścili sklepowe lady, prawdopodobnie spanikowani nie ruszyli jednak wyrobów jubilerskich wyeksponowanych w witrynach wewnątrz sklepu oraz na wystawie. Gdy wybiegli, do jednego ze śmietników między blokami wyrzucili wierzchnie ubrania. Potem poszli na dworzec kolejowy i pociągiem odjechali ze Skierniewic.
- Jeden z zatrzymanych opisał zdarzenie ze szczegółami - wyjaśnia Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. Jak dodaje, drugi z mężczyzn odmówił złożenia zeznań.

Po napadzie na jubilera ich drogi życiowe się rozeszły. Młodszy do tej pory nie wszedł w konflikt z prawem, ustabilizował swoją sytuację życiową. Starszy z mężczyzn zasmakował w bandytce, był kilkakrotnie karany, odsiedział m.in. wyrok za napad rabunkowy w Rawie Mazowieckiej...

Czytaj dalej na następnej stronie...
Lidia Zarzycka-Rzepka, prokurator rejonowy w Skierniewicach potwierdza, że jeden z nich przyznał się do napadu i bardzo szczegółowo opisał przebieg wydarzeń. Również to, który z nich strzelał. Ani broni, ani zrabowanych kosztowności nie odnaleziono.
- Nie jest wykluczone, że zarzuty będą miały postawione także inne osoby. Sprawa jest rozwojowa. Sprawcom grozi nawet dożywocie i prokuratura będzie wnosiła o surową karę. Maksymalną, być może nawet dożywocie - mówi prokurator. Jak podkreśla, wykrycie tej sprawy po 12 latach to duży sukces skierniewickiej policji.
Akt oskarżenia trafi do sądu prawdopodobnie w czerwcu.

•••

- Człowieka rozdziera świadomość, że adwokat będzie bronił takiego łotra. Ta świadomość jest taka, jakby człowieka nożem kroił - mówi Ryszard Sałuda, brat zabitego jubilera. - Trudno opisać, co czuję dowiadując się, że zostali zatrzymani. Z jednej strony się cieszę, ale z drugiej wszystko wraca, rozrywają się przyschnięte rany.

Mężczyzna jeszcze nie wie, czy zdecyduje się uczestniczyć w procesie. Nie wie, czy chce oglądać twarze siedzących na ławie oskarżonych oprawców brata. - Tyle lat minęło... Po pierwszym okresie wyczekiwania i nadziei okazało się, że śledztwo umorzono. Miałem świadomość, że to koniec. Ale nie, bystry facet się za to wziął, poukładał te klocki. Szkoda, że nasza matka, która od roku nie żyje i oczekiwała cały czas na wiadomość, tego nie doczekała - wzdycha. Przed sądem na obu aresztowanych mężczyzn czekały ich partnerki.
- Trzymaj się Czarek! Rafał, jestem z tobą - krzyczały.

Jak mówią, nie wierzą w ich winę.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto