- A ja nie wyobrażam sobie wieczoru harcerskiego bez ogniska - mówi Bartłomiej Wójcik, komendant skierniewickiego hufca ZHP.
Harcerze twierdzą, że ognisko w tym miejscu było rozpalane od lat, i nikt nie robił problemu. Przypominają też, że w ubiegłym roku, dokładnie w tym samym miejscu, przy ognisku bawili się uczestnicy rajdu organizowanego przez PTTK oraz... Bolimowski Park Krajobrazowy.
- Czyli oni mogli się bawić, a my nie - ubolewa Bartłomiej Wojcik. - To przelało czarę naszej goryczy i stąd nasza decyzja, być może nieco na wyrost, że nikogo nie będziemy informować o rajdzie, by wieść o nim nie dotarła i do BPK. Dzięki temu ognisko udało nam się rozpalić i było super - dodaje.
Racje są dwie: harcerze twierdzą, że bez ogniska ani rusz, tym bardziej że bardzo przestrzegają zasad bezpieczeństwa, mając przygotowaną na wypadek pożaru wodę i piach oraz czuwających nieustannie tzw. strażników ognia. Dyrekcja BPK podkreśla z kolei, że stoi na straży prawa.
- Jest ustawa, uchwalona przez Sejm RP, która wyraźnie mówi, że w odległości 100 metrów od granicy lasów nie wolno rozpalać ogniska - mówi Stanisław Pytliński, dyrektor BPK w Skierniewicach. - Nie mogę łamać przepisów. Miejsce na ognisko musi być fachowo przygotowane i odebrane przez straż pożarną. A tak nie jest, choć harcerze od lat zwodzą, że wkrótce to zrobią.
Dyrektor Pytliński wspomina, że współpraca z harcerzami układała się dobrze, ale było to w latach 90., kiedy komendantami byli panowie Pszczółkowski i Żakieta. W ośrodku harcerskim w Budach Grabskich prowadzona była wspólnie Zielona Szkoła, i to z sukcesem.
Potem, po zmianach, jakie zaszły w ZHP, ta współpraca - zdaniem dyrektora - została zaniechana. - Obiekt harcerski zaczął żyć swoim życiem, a kolejnych komendantów to nawet nie miałem przyjemności poznać. Z obecnym chyba tylko przez telefon rozmawiałem - dodaje dyrektor Pytliński. - A my jesteśmy otwarci na współpracę, możemy udostępniać materiały czy służyć w miarę potrzeby naszymi pracownikami. Tylko, że harcerze muszą chcieć.
Nie tylko ognisko jest powodem sporu między stronami. Dyrekcja BPK uważa, że harcerze są niesłowni i nie dbają o teren wokół własnego ośrodka. Chodzi m.in. o nieuprzątnięte opony, z których dawniej był utworzony tor przeszkód. W tej sprawie BPK przesłał skargę do skierniewickiego Urzędu Gminy.
- Istotnie, zadzwonił do mnie urzędnik z gminy i pytał o te opony - przyznaje Bartłomiej Wójcik. - Zaczęliśmy je sprzątać już rok temu, ale trafiliśmy na gniazdo os, kilku harcerzy zostało pożądlonych. Nawet straż pożarna sobie z nimi do końca nie poradziła, baliśmy się tych opon ruszać. Ale tuż przed rajdem wszystko dokładnie uprzątnęliśmy. Na przyszły rok musimy już wybudować wiatę z prawdziwego zdarzenia, bo nie będziemy się przecież bawić w kotka i myszkę - dodaje.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?