- Firma miała odebrać je po godzinie 8. Była godzina 11, padał deszcz, wszystko pomokło, a ich jeszcze nie było - skarżył się Sławomir Białogórski z ulicy Młynarskiej. Z kolei mieszkańcy ul. Dąbrowskiej kierowców odbierających rzeczy nie doczekali się wcale. Reklamówki z ubraniami pochowali dopiero w sobotę późnym wieczorem.
Zbiórkę używanych ubrań, drobnego sprzętu AGD i innych zbędnych, acz w dobrym stanie rzeczy przeprowadza firma z Brzezin. Mają one trafiać do podopiecznych fundacji Dzieci Niczyje. Mieszkańcy informowani są o tym stosownymi ulotkami.
- Żona wybrała parę ubrań, wyprała je, wyprasowała, poukładała w reklamówce i wystawiła przed dom, licząc na to, że ktoś je w ciągu paru godzin odbierze - mówi pan Białogórski. - Tak się nie stało. Niech nie liczą na to, że następnym razem im coś wystawię - dodaje.
Przedstawicielka brzezińskiej firmy wyjaśnia, że kierowcy nie są w stanie podjechać do wszystkich. Zbiórka dotyczy przecież całego miasta. - A w ulotce jest napisane, że trwa cały dzień - dodaje. - Trzeba uzbroić się w cierpliwość.
A co z mieszkańcami innych ulic, chociażby Marii Dąbrowskiej, którzy w ogóle nie doczekali się kierowcy? Tym razem wyjaśnień udziela pan Darek.
- Trzeba po prostu zadzwonić na numer podany na ulotce i umówić się z kierowcą - mówi. - Na pewno wtedy podjedziemy.
Na pytanie, czy nie można byłoby organizować zbiórki np. osiedlami czy ulicami, by udało się zebrać wszystkie rzeczy, odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?