Nieśmiałe buczenie strażackiej syreny kilka dni temu zwróciło uwagę mieszkańców centrum Skierniewic. Dźwięk powoli narastał, ale chwilę potem cichł. I tak kilka razy pod rząd. - Pali się, czy co?
Jak się okazało, druhowie jedynie testowali syrenę, a nie zwoływali się na akcję. Urządzenie, po trzydziestoletniej służbie, zepsuło się kilkanaście dni wcześniej. To właśnie było przyczyną braku sygnałów podczas niedawnych skierniewickich obchodów wybuchu Powstania Warszawskiego.
- Spalił się silnik elektryczny, który napędza syrenę - wyjaśnia Krzysztof Keller, prezes zarządu OSP w Skierniewicach. - Na nową syrenę nas nie stać, dlatego zdecydowaliśmy się oddać silnik do przewinięcia, a przy okazji unowocześniliśmy instalację elektryczną. Wszystko to kosztowało nas 4 tys. złotych. Teraz już nie będziemy musieli zwoływać się za pomocą syreny samochodowej, o czym była ostatnio wzmianka w "ITS" - śmieje się prezes.
Strażacy muszą oszczędzać, bo tegoroczne deszcze mocno nadwyrężyły ich budżet. Druhowie wielokrotnie wyjeżdżali do powodzi i zalanych piwnic, co przecież kosztuje, a jakby było mało, podczas pompowania wody z zalanych posesji przy ulicy Żwirowej zepsuła się ich motopompa.
- Na szczęście remonty strażnicy OSP są już poza nami. Mamy nowy dach, a ostatnio własnymi siłami pomalowaliśmy elewacje - mówi Krzysztof Keller.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?