Speed Club w czasie pandemii
Żyjemy dzięki oszczędnościom i kredytom. Koszty utrzymania lokalu, który nie funkcjonuje, to kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie. Same opłaty za energię to 2,5 tys. miesięcznie, do tego ZUS, podatki i inne stałe opłaty – mówi Dariusz Tarnowskim, właściciel Speed Club w Starych Rowiskach koło Skierniewic.
Dyskoteka powstała w połowie lat 90 ubiegłego wieku. Początkowo przyciągała głównie mieszkańców Skierniewic i powiatu. Z czasem, dzięki kampaniom reklamowym oraz „poczcie pantoflowej” zaczęli pojawiać się klubowicze nawet z Łodzi czy Warszawy. Na sobotnich imprezach bawiło się około tysiąca osób. To bardzo dużo, jak na klub oddalony od centrum miasta o kilka kilometrów.
Zmiany wśród klientów klubów tanecznych
Przez te wszystkie lata widzimy, w jaki sposób zmienia się klientela. W tej chwili na imprezę wpuszczane są osoby od 17-tego roku życia. Bardzo tego pilnujemy. W latach 90. nikt tego tak nie przestrzegał. Teraz klienci przyjeżdżają, żeby dobrze się pobawić, nikt nie szuka powodu do bójki. Kiedyś dobra dyskoteka musiała skończyć się jakąś bijatyką – śmieje się właściciel Speed Club.
Wiele wymagań dla właścicieli klubów
W porównaniu do początków dyskotek w Polsce zmieniło się bardzo wiele. Kiedyś nikt nie myślał o profesjonalnej ochronie w kubach, teraz to już normalne. W Speed Club każdą imprezę obsługuje 25 ochroniarzy. Do tego jest karetka pogotowia z medykami, sprawdzane są możliwości ewakuacji oraz stan zabezpieczeń przeciwpożarowych. Jest bardzo wiele wymogów, które muszą spełniać właściciele klubów tanecznych, inaczej nie mogą organizować imprez.
To wszystko są koszty, do tego dochodzi nadzór Sanepidu, który sprawdza, czy produkty spożywcze, które można u nas kupić są świeże i spełniają wszystkie wymagania. Teraz, ponieważ jesteśmy zamknięci od marca, wiele produktów jest wyrzucanych z powodu przeterminowania. Dla nas są to olbrzymie straty, a żadna z hurtowni nie przyjmie od nas ani soków, ani hot-dogów, czy zapiekanek. To wszystko musi zostać przez nas zutylizowane,a to dodatkowe koszty, chociaż firma nie przynosi dochodów – przyznaje Darek Tarnowski.
Branża apeluje o pomoc
Branża klubowa od początku pandemii zwraca uwagę rządzących na problemy związane z zamknięciem klubów. Straty ponoszą zarówno właściciele klubów, jak i DJ-e, barmani, firmy ochroniarskie. Pomimo protestów i pism wysyłanych przez najlepsze kancelarie prawne wciąż nie wiadomo, kiedy znów otwarte zostaną kluby. Właściciel Speed Club zapewnia, że jest gotowy otworzyć lokal, jak tylko zakaz zostanie cofnięty.
My wręcz wyczekujemy na zielone światło. Dla wielu z nas to przysłowiowe być albo nie być. Liczymy się z tym, że zanim wrócimy do liczby klientów sprzed pandemii minie wiele miesięcy. Ludzie mogą się zwyczajnie bać imprez masowych. Niektórzy znaleźli też inne formy na spędzanie weekendowych wieczorów. Cały ten okres wpłynie negatywnie na przychody lokali tanecznych na bardzo długi czas. Każdy z nas, właścicieli, na pewno zabezpieczy lokale i uczestników, przecież są maseczki i obowiązkowa dezynfekcja rąk. U nas też można wprowadzić limity osób, jak w przypadku innych branż - mówi właściciel Speed Club.
Zobaczcie jak, jeszcze w tym roku, bawiono się w największym klubie w okolicy Skierniewic:
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?