Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

2 mln zł długu Tomka i nadzieja

Agnieszka Kubik
Tomek Janus wciąż nie ma adwokata, gdyż nie stać go na niego. Tym z urzędu nie wierzy
Tomek Janus wciąż nie ma adwokata, gdyż nie stać go na niego. Tym z urzędu nie wierzy Agnieszka Kubik
Tomek Janus ze Skierniewic, który jest zadłużony około 2 mln zł u różnych wierzycieli, może odetchnąć z ulgą. Do Sądu Okręgowego w Łodzi wpłynął właśnie akt oskarżenia przeciwko Krzysztofowi S., jego niedoszłemu teściowi. Tomek Janus od samego początku twierdził, że to Krzysztof S. wmanewrował go w podejrzane interesy.

Jak do tego doszło? Skierniewiczanin twierdzi, że wszystko zaczęło się od momentu, gdy zaczął się spotykać z córką Krzysztofa S. Ten zaproponował wówczas Tomkowi, że przepisze na niego firmę, której nie wiodło się najlepiej. Tomek Janus zgodził się, a następnie za namową Krzysztofa S. pozaciągał w bankach bardzo wysokie kredyty. Robił to dobrowolnie, wierząc, że pomaga w ten sposób Krzysztofowi S., któremu ufał bezgranicznie. W najbardziej gorącym momencie, gdy wierzyciele lawinowo zaczęli pukać do drzwi firmy, rodzina S. wyjechała do Anglii, zostawiając Tomka Janusa z całym problemem. Gdy po wielu miesiącach skierniewiczanin nagłośnił sprawę w mediach, Krzysztof S. wrócił do kraju, chcąc bronić swojego dobrego imienia. Został wtedy aresztowany (ciążył na nim niewykonany wyrok) i od stycznia przebywa w zakładzie karnym. Po blisko rocznym śledztwie Prokuratura Rejonowa w Skierniewicach przedstawiła mu siedem zarzutów. Cztery pierwsze dotyczą oszustw na szkodę trzech firm z branży spożywczej i mleczarskiej z Łodzi i jednej z Kielc na łączną kwotę 764 tys. zł.

Krzysztof S. został też oskarżony o przywłaszczenie 55 tys. zł na szkodę Tomasza Janusa (pieniądze zostały podjęte w banku, przelane na konto firmy, z którego następnie podjęła je w formie gotówki żona Barbara, postawiono jej zarzut przywłaszczenia tych pieniędzy) oraz o brak kasy fiskalnej i nieodprowadzanie podatków. Siódmy zarzut dotyczy fałszowania dokumentów związanych z prowadzeniem firmy, polegających m. in. na podrabianiu podpisów Tomasza Janusa.

- Oskarżeni początkowo nie przyznawali się do stawianych im zarzutów, ale po zapoznaniu się z aktami zmienili zdanie i zawnioskowali o dobrowolne poddanie się karze - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Prokuratura wnioskuje o 3 lata bezwzględnej kary pozbawienia wolności i karę grzywny dla Krzysztofa S. oraz o 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata dla Barbary S., plus grzywna - dodaje Krzysztof Kopania.

Prokuratura w trakcie śledztwa doszła do wniosku, że odpowiedzialność za zaciągnięcie zobowiązań ponosi Krzysztof S.

Może to być podstawą do wystąpienia przez Tomka Janusa z prywatnym oskarżeniem. Tomek może wówczas udowodnić przed sądem, że S. wyłudził od niego pełnomocnictwo w złej wierze, czyli z góry zakładając, że posłuży się nim podczas zaciągania na jego rzecz kredytów. Udowodnienie tego może być podstawą do wznowienia postępowań we wszystkich sprawach o odszkodowanie.

- Jestem szczęśliwy, słysząc, że sprawa przybrała taki obrót - mówi Tomek Janus. - Jak tylko wyrok zapadnie, podejmę odpowiednie kroki.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto