- Tłumaczyłem, że to przez przypadek - zapewnia. - Podkreślałem, że pokryję koszty tego dżemu, który kosztował 3 złote. Uważam jednak, że produkt był niewłaściwie ustawiony na półce.
To stwierdzenie, zdaniem pana Stanisława, dodatkowo zdenerwowało obsługę sklepu. Po raz drugi wysłuchał niemiłych uwag jeszcze przy kasie.
Sytuacja jest o tyle dziwna, że zupełnie inne zasady panują w Biedronkach przy ulicy Rawskiej czy Domara-siewicza.
- Mój syn rozbił słoik z pulpetami w Biedronce na Rawce - mówi skierniewiczanka. - Bałagan był duży, ale nikt złego słowa nie powiedział. Za towar zapłaciłam, bo poczuwałam się do obowiązku.
Z kolei klient Kauflandu, który przez przypadek zrzucił kilka puszek piwa, nie usłyszał żadnych uwag. - Piwo się rozlało, ale obsługa posprzątała nie robiąc żadnego problemu - dodaje.
Jak się okazuje, kwestii płatności za uszkodzony towar nie regulują przepisy.
- To zależy od wewnętrznych regulaminów sklepów - mówi Maria Błaszczyńska, miejski rzecznik konsumenta. - Jednak dobrą praktyką powinno być, że jeśli do uszkodzenia towaru doszło przez przypadek, to klient nie powinien płacić.
Takie też zasady panują w Biedronkach.
- Pracownicy zostali pouczeni - informuje pracownik biura prasowego Jeronimo Martins Polska. - Za pośrednictwem "DŁ" przepraszamy klienta i zapraszamy po zwrot gotówki za dżem.
A jakie Państwo mają doświadczenia w naszych skierniewickich marketach?
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?