– Ono jest wyrazicielem naszych postulatów – mówią: Joanna Wójcik z przedszkola Bartek oraz Ewelina Wisławska z przedszkola Moja Ekolandia w Skierniewicach. – Zależy nam na tym, aby sześciolatki nie szły do szkół, bo za chwilę w przedszkolach nie będzie dzieci, a poza tym nie wszystkie szkoły są na ich przyjęcie przygotowane. Martwi nas też nowa ustawa, która ma wprawdzie dotyczyć finansowania przedszkoli publicznych, ale rykoszetem uderzy w nas. Mniejsza dotacja oznacza zwiększenie czesnego. Który rodzic zapłaci miesięcznie 700-800 złotych za przedszkole? – pytają.
Obawy właścicieli prywatnych są uzasadnione, gdyż zmniejszenie podstawy naliczania dotacji dla placówek niepublicznych o wartość opłat, które wnoszą rodzice będzie oznaczać, że otrzymają o wiele mniej pieniędzy. Co za tym idzie nie będą konkurencyjne dla przedszkoli publicznych, gdzie priorytetem ma być opłata w wysokości złotówki za szóstą i kolejną godzinę.
– Projekt tej ustawy został odroczony o rok (początkowo miał wejść w życie 1 września tego roku – przyp. red.), ale z pewnością będzie forsowany, gdyż takie są wytyczne Unii Europejskiej – mówi Piotr Ciszewski z Regionalnej Izby Obrachunkowej w Lublinie, prowadzący w Łódzkiem szkolenia dla pracowników oświaty. – Polska ma zwiększyć dostępność przedszkoli dla dzieci, a zachętą mają być właśnie niskie opłaty. Tym samym placówki prywatne przestaną być konkurencyjne, zwłaszcza, gdy – zgodnie z projektem nowej ustawy – wiele będzie zależało od włodarza gminy i jego „widzimisię”.
Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?