W ostatnich dniach kilka razy na dobę skierniewiccy strażacy wyjeżdżali do pożarów.
- Wszystko przez upały, rośliny są wysuszone i przez to mamy bardzo duże zagrożenie pożarowe. Wystarczy niekiedy tylko jedna iskra – wyjaśnia Mariusz Wielgosz z miejskiej komendy PSP w Skierniewicach.
Kilka dni temu skierniewiccy strażacy odnotowali pożar największy od ostatnich 10 lat. W okolicach wsi Rzymiec spłonęło 10 ha zboża, 17 ha słomy na rżysku i 10 ha leśnego młodnika. Ogień gasiło 12 jednostek OSP oraz 3 wozy straży zawodowej, w sumie w akcji brało udział prawie 80 strażaków. Straty wyniosły 50 tysięcy złotych, na szczęście ogień nie zagroził gospodarstwom.
- Przyczyna to prawdopodobnie nieumyślne podpalenie, jechał ciągnik zwożący bele słomy z pola i prawdopodobnie wyskoczyła iskra na rżysko – mówi Mariusz Wielgosza.
Następnego dnia gaszono kolejne pożarny, na szczęście nie tak już wielkie. W Zapadach płonęło leśne poszycie, w Białyninie słoma na polu zostawiona przez kombajn, w Makowie trawa w rowie na poboczu drogi, podobnie jak w Woli Pękoszewskiej, a w Skierniewicach rżysko przy ulicy Mszczonowskiej.
W ostatni piątek strażackie samochody pędziły na sygnale do dwóch pożarów, w Skierniewicach i Makowie.
- Wystarczy jeden rzucony bezmyślnie papieros, i przy takim wysuszeniu traw i leśnej ściółki mamy pewny pożar – przestrzega strażak, apelując o rozwagę i dużą ostrożność, szczególnie podczas trwających obecnie prac polowych.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?