Skierniewickich radnych boli, że wyborcy ich unikają. Gorzej, pies z kulawą nogą nie trafia na ich dyżury w biurze rady. Faktycznie, to może zirytować.
Na ostatniej sesji przedświąteczny nastrój opuścił radnych pod koniec obrad, w punkcie wolne wnioski i oświadczenia. Radna Violetta Felczak wytropiła bowiem karygodne zachowanie radnej Danuty Nowakowskiej.
- Od dawna dochodziły do mnie informacje, że pani Nowakowska nie przychodzi na swoje dyżury - stwierdziła bez owijana w bawełnę.
Raz w tygodniu, w wybrany dzień, radni dyżurują w biurze RM oczekując na wizyty interesantów. Dyżury Danuty Nowakowskiej wypadały w środy.
Mariusz Dziuda, przewodniczący rady, usiłował przerwać oskarżycielską przemowę. - Proszę powstrzymać się od wycieczek osobistych, to nie jest sejm - zaapelował, ale nadaremno.
- Skoro się zadeklarowała, to powinna dopełnić obowiązku. Od 8 tygodni nie było radnej Nowakowskiej ani razu w biurze - demaskowała radna.
Przyszpilona nagimi faktami radna Nowakowska była szczera. - Faktycznie, zadeklarowałam, ale jak przychodziłam, był to czas zmarnowany. Bo nikt nie przychodził - stwierdziła.
- Ja również przychodzę na dyżury, choć ludzie nie przychodzą. Ale raz na roku zdarzy się petent i dobrze jest, gdy ktoś jest na dyżurze - Violettę Felczak wspomogła radna Alicja Cyrańska. - Jeszcze raz proszę, żeby nie kontynuować wycieczek między sobą - apelował przewodniczący, ale to już był koniec tematu dyżurów.
Niedługo potem prezydent i przewodniczący złożyli wszystkim świąteczne życzenia.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?