Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nauka stawania na nogi

Anna Wiśnik
Pan Jarosław, pracownik socjalny Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie z wizytą u podopiecznego
Pan Jarosław, pracownik socjalny Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie z wizytą u podopiecznego Anna Wiśnik
Pracowników socjalnych ich podopieczni oceniają przez pryzmat uzyskanej pomocy. Jeśli ktoś otrzyma zasiłek lub węgiel, to wszystko jest w porządku. Jeśli nie - złorzeczy na MOPR.

W miniony poniedziałek przypadał Dzień Pracownika Socjalnego. Mimo, że jest to święto dość licznej grupy zawodowej, trudno je porównywać do dnia nauczyciela, policjanta czy strażaka. Głównie dlatego, że o dniu pracownika socjalnego mało kto pamięta, a sami pracownicy socjalni w dniu swojego święta nie mogą liczyć na żadne ulgi w pracy. - Naprawdę jest taki dzień? - dziwi się Monika Rokicka, skierniewiczanka.

W podobny sposób reagowali inni. - Szkoda, bo jest to bardzo trudny i wymagający zawód - mówi Janina Wawrzyniak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Skierniewicach. - Przeprowadzamy interwencje z narażeniem zdrowia, a nawet życia. Zdarzają się wyjazdy w nocy, po całym dniu pracy - dodaje. - Na ogół w towarzystwie policji lub straży miejskiej. Zmagamy się z niechęcią i antypatią społeczeństwa. Nas się nie lubi, nas się ocenia - podkreśla. - Jesteśmy postrzegani jako instytucja, która może dawać pieniądze potrzebującym, ale nie chce tego robić - stwierdza.

Dyrektor Wawrzyniak podkreśla, że w tym zawodzie nie da się pracować w zgodzie z prawem i sumieniem.
- Dostaję wniosek o przyznanie pomocy od ludzi z różnych środowisk - wyjaśnia. - Muszę podjąć decyzję, komu jej udzielić. Łatwo oceniać ludzi z perspektywy własnej kanapy - dodaje. - Na przykład, jak ktoś jest pijak, to sam zmarnował swoje życie, więc jemu się nic nie należy, a kobiecie z trójką dzieci pomóc zawsze trzeba? - pyta retorycznie. - To są powierzchowne oceny. My musimy docierać zawsze do drugiego dna, ale robić to zgodnie z procedurami i własnym sumieniem. Gorzej, gdy sumienie i serce podpowiada jedno, a przepisy mówią co innego - wzdycha.

Kolejnym problemem są sprawy finansowe. Pieniędzy na pomoc społeczną jest tyle, że dla wszystkich nie wystarczy. Poza tym są ludzie, którzy nie wymagają pomocy, ale kłamią i domagają się wsparcia.
- Każdy dzień w tej pracy to balansowanie na krawędzi prawa i sumienia - przyznaje Janina Wawrzyniak. - Trzeba pomóc ludziom z syndromem osoby maltretowanej, egzekwować wyroki sądowe o umieszczeniu człowieka w ośrodku pomocy bez jego zgody, zabierać dzieci od rodziców i opiekunów, niezdolnych do sprawowania nad nimi opieki - wylicza. - To jest bardzo trudne, bo dla takich dzieci mama, nawet pijana, to zawsze jednak mama.

Dyrektor MOPR i pracujący tu ludzie zdają sobie sprawę, że ich praca jest oceniana przez pryzmat przyznawanych świadczeń. Jeśli podopieczny dostanie węgiel czy zapomogę, pozytywnie oceni instytucję. Jeśli nie - na pracowniku socjalnym nie zostawi suchej nitki.

A jak wygląda dzień pracownika socjalnego?
W dniu ich święta wybraliśmy się z panią Ireną i panem Jarosławem z MOPR w tzw. teren. Zanim jednak pojechaliśmy do podopiecznego, musieliśmy wstąpić do składu węgla. - Kupimy jeden worek, bo jeśli przywieziemy za dużo, pan Tadeusz (imię zmienione - przyp. red.) zacznie go wyprzedawać - tłumaczy pan Jarosław, pracownik socjalny. - Mieliśmy już takie przypadki.

Pani Irena próbuje przygotować reportera na to, co zobaczy.
- Z pozoru można ocenić, że pan Tadeusz sam jest sobie winien - mówi. - Ale to przecież człowiek. Jest w okropnym stanie psychicznym, ma depresję i myśli samobójcze. Sam nie chce sobie pomóc.
Dom, w którym mieszka pan Tadeusz, jest zaniedbany. W jednym z pomieszczeń, na kanapie pokrytej kłębowiskiem starych szmat, leży człowiek. W całym domu jest zimno. - Ten pan nie pali w piecu. Prawie w ogóle nie wstaje z łóżka - wyjaśnia pan Jarosław. - W domu nie ma wody, bo zeszłej zimy pękła instalacja. Sam zaniedbał siebie i ten dom. Nie chce nic koło siebie zrobić - dodaje. - Musimy zapewnić mu taką pomoc, która pozwoli przeżyć jakoś zimę.

Pan Tadeusz jest apatyczny i pozbawiony chęci życia. Nie chce żadnej pomocy, ale nie może być pozostawiony sam sobie. - Nawet jeśli on tej pomocy nie chce lub nie umie odpowiednio spożytkować, my nie możemy go tak zostawić. Musimy się nim zaopiekować, bo inaczej on tutaj umrze - wyjaśnia pani Irena. - Musimy u niego posprzątać, zadbać o posiłek, opał, wodę - wylicza. - Jesteśmy od wszystkiego.

W miniony poniedziałek pracownicy socjalni wezwali pogotowie ratunkowe do pana Tadeusza. Mężczyzna skarżył się na bóle głowy, co przy jego nadciśnieniu mogło być niebezpieczne. Karetka odwiozła go do szpitala. - Na tym nasza rola się nie kończy, bo także w czasie pobytu w szpitalu musimy mu zapewnić opiekę - dodaje. - A jak wyjdzie ze szpitala, tym bardziej.
Praca pracownika socjalnego polega na tym, aby nauczyć dorosłych ludzi radzenia sobie w życiu. Wielu podopiecznych MOPR chciałoby dostać pieniądze z tzw. opieki i mieć spokój.
- Wiemy, co odniesie skutek i komu można powierzyć gotówkę, a komu trzeba dać pomoc rzeczową - wyjaśniają pracownicy socjalni. - My musimy uczyć ludzi stanąć na własnych nogach. To bardzo trudne.

Jak przekonują pracownicy MOPR, poniedziałkowa interwencja nie należała do najtrudniejszych. Nie było agresji i zdenerwowania, ale sprawa była przykra i pozostawiła ślad w psychice. Bo praca pracownika socjalnego, to codzienne dotykanie biedy, nieszczęścia i ludzkiej krzywdy, połączonych z bezradnością, wobec losu, nałogów i innych ludzi.
- Z tym wszystkim trzeba umieć sobie poradzić - podsumowuje pan Jarosław. - W przeciwnym razie nie będzie można efektywnie pomagać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto