Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zimą, w szortach i podczas zamieci zdobyli Babią Górę. Wszystko po to, by pomóc w leczeniu Karoliny [ZDJĘCIA]

Wojciech Kubik
Wojciech Kubik
Fot. Jelenie w Terenie Pędziwiatry
Grupa miłośników ekstremalnych przeżyć sportowych „Jelenie w Terenie Pędziwiatry” ze Skierniewic zdobyła zimą, w czasie zamieci śnieżnej, Babią Górę w Beskidzie Żywieckim. Weszli tam w celu typowo charytatywnym, by wesprzeć leczenie i rehabilitację Karoliny ze Skierniewic.

Szczyt zdobyli w zamieć śnieżną

Nie przestraszyli się śnieżnej zamieci oraz niskich temperatur i w niedzielę zdobyli Babią Górę w Beskidzie Żywieckim. Na wyczyn taki odważyła się piętnastoosobowa grupa miłośników sportów ekstremalnych z powiatów skierniewickiego i brzezińskiego - „Jelenie w Terenie Pędziwiatry”.
Na szczyt zamierzali wejść przed wschodem słońca i dlatego z domów musieli wyruszyć jeszcze przed północą. Wspomagając się latarkami, przedzierali się w zamieci śnieżnej przez górski szlak, a cała droga zajęła im blisko 1,5 godziny.

- Warunki były nieciekawe, niekiedy widoczność ograniczała się do 10 metrów – twierdzi jeden członków wyprawy.

Jakby tego było mało, co odważniejsi postanowili sobie jeszcze bardziej utrudnić zadanie i szczyt zdobyli bez ciepłego ubrania, jedynie w szortach.

Góra zdobyta, czas na morsowanie

Szczyt udało im się osiągnąć w zamierzonym czasie, czyli przed wschodem słońca. Po zejściu na dół czekał na wszystkich ciepły poczęstunek. Myli się jednak ten, kto myśli, że był to koniec ekstremalnych wyczynów. Będąc w górach „Jelenie w Terenie Pędziwiatry” nie mogły sobie odmówić morsowania w górskich jeziorach. Był też czas na zwiedzanie bunkrów.
Cała akcja miała charakter czysto charytatywny i miała na celu propagowanie zbiórki pieniędzy dla Karoliny ze Skierniewic, która ucierpiała w wypadku.

Uratowała córkę, ale straciła nogę

Do tragicznego wypadku doszło w 2018 roku. Była sobota, gdy pani Karolina na podjeździe jednego z domów w Płyćwi sprzątała samochód.

- Teraz mogę jedynie gdybać, co źle zrobiłam, że nie w tę stronę pobiegłam, że źle zareagowałam, że może jak sprzątałam auto poluzowałam bieg, a może rura odkurzacza zaczepiła drążek hamulca ręcznego … Nie wiem – wspomina Karolina Karalus.

Efekt był taki, że samochód zaczął toczyć się stronę siedzącej w wózeczku rocznej Ali. Razem z teściową rzuciły się na pomoc dziewczynce. Udało się ją odciągnąć, ale rozpędzony samochód przygniótł panią Karolinę do ściany. Wtedy jedyne o czym myślała, to czy przeżyje.

- Doznałam bardzo ciężkich obrażeń. Uraz głowy, lewej ręki i wieloodłamkowe zmiażdżenie prawej kości piszczelowej oraz kości strzałkowej. Moje życie stanęło pod znakiem zapytania – ze łzami w oczach wspomina pani Karolina.

Po dwóch miesiącach walki o życie, najpierw w Łodzi, a następnie w Otwocku udało się doprowadzić do tego, że amputacja zmiażdżonej nogi nie byłą już koniecznością. Teraz pani Karolina zbiera pieniądze na kolejne operacje, które mogą pozwolić jej w przyszłości zacząć chodzić.

- Marzę o tym, aby pójść kiedyś z córką na spacer – mówi.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto