W niedzielę nad ranem wracali z dyskoteki w Jeżowie. Rozpędzony samochód wbił się w drzewo. Wszyscy zginęli. W miejscu tragedii przybito do drzewa siedem drewnianych krzyży, na ziemi pojawiły się płonące znicze. Obecnie, po przebudowie drogi 706, nie ma już drzewa ani krzyży.
W zarządzie dróg podkreślają, że stawianie w pasie drogowym krzyży i pomniczków jest samowolą, choć w przypadku braku zagrożenia dla ruchu patrzy się na to przez palce.
- Sprawa jest delikatna i staramy się nie usuwać tych pomniczków i krzyży do czasu remontów dróg - wyjaśnia Marcin Nowicki, kierownik zespołu do spraw informacyjnych Zarządu Dróg Wojewódzkich w Łodzi. - W Słupi było wycinane drzewo, ale nikt się z nami w sprawie krzyży nie kontaktował. Jak dodaje nasz rozmówca, podczas remontu drogowcy niekiedy sami przenoszą krzyż z pasa drogowego na przykład na drugą stronę rowu. Chodzi o szanowanie uczuć ludzi, których bliscy zginęli w miejscu, gdzie teraz stoi krzyż. Jednak nie zawsze to rodzina stawia krzyże.
- Koledzy syna postawili krzyż i koledzy palą tam znicze. Ja chodzę na cmentarz, nie traktuję miejsca wypadku jako coś szczególnego. Zresztą syn zmarł w szpitalu - wyjaśnia Jan Dziedzic ze Skierniewic, którego syn 6 lat temu miał wypadek na drodze między Bolimowem a Sochaczewem. Metalowy krzyż stoi tam do tej pory, bo droga nie była remontowana od ponad 30 lat. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad nie prowadzi ewidencji przydrożnych krzyży. - Podczas przebudowy drogi, jeśli jest taka możliwość, to krzyże przenosimy, ale nie możemy obniżać przy tym bezpieczeństwa ruchu drogowego - wyjaśnia Artur Mrugasiewicz z biura prasowego GDDKiA w Warszawie.
W intencji stawiających krzyże, oprócz oznaczenia miejsca tragedii, jest czasem przestroga dla innych kierowców.
- To takie psychologiczne działanie, dające do myślenia, gdy jadę samochodem i widzę przy drodze płonące znicze. Na pewno każdy trzeźwo myślący kierowca zdejmuje wtedy nogę z gazu - mówi przedstawiciel Zarządu Dróg Wojewódzkich w Łodzi.
- Krzyż stoi jako ostrzeżenie - przyznaje Jan Dziedzic.
- Krzyże wskazujące miejsca wypadków na pewno dają kierowcom dużo do myślenia, ale chyba nie są tak skuteczne jak radary. Od niedawna przed naszym feralnym zakrętem właśnie stoi fotoradar i dopiero teraz wszyscy hamują - mówi Małgorzata Bachura, sekretarz gminy Słupia, gdzie 7 lat temu doszło do tragedii na zakręcie.
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?