Tragedia w Bednarach pod Łowiczem
We wtorek, 10 sierpnia, doszło do tragedii na rzece Bzurze w Bednarach pod Łowiczem. Dwóch chłopców postanowiło wykąpać się w rzece. Jeden z nich zniknął pod wodą. Na pomoc ruszyły wyspecjalizowane jednostki straży pożarnej.
Pomimo wielogodzinnych poszukiwań, chłopca nie udało się znaleźć we wtorek. Poszukiwania wznowiono w środę, 11 sierpnia. W działaniach na rzece brały udział trzy łodzie, w tym wyposażone w sonary, płetwonurkowie oraz strażacy z państwowej straży pożarnej i ochotnicy.
– Ze względu na bardzo silny nurt oraz wiry wodne poszukiwania są bardzo utrudnione. Woda jest mętna po ostatnich opadach, a w wielu miejscach są powalone konary drzew. Dodatkowo poziom wody w rzece jest bardzo wysoki – mówił młodszy brygadier Arkadiusz Makowski, komendant PSP w Łowiczu, który nadzorował działania ratownicze.
Mieszkańcy są wstrząśnięci. Nikt nie ukrywa łez
Na miejscu pojawiało się wielu mieszkańców Bednar oraz pobliskiego Zabosotwa Dużego, z którego pochodził zaginiony chłopiec. Mieszkańcy obserwowali akcję ratowniczą ze łzami w oczach.
– Taki młody chłopak. Co go podkusiło, żeby wchodzić do wody? Przecież miejscami jest nawet 8 metrów głębokości a wiry, jak widać, są bardzo silne – mówił jeden z mieszkańców Bednar.
Inni wspominali, że jeszcze dwa tygodnie temu woda w tym miejscu sięgała do kolana, a pośrodku koryta widoczne były wysepki, które porastała trawa. Teraz nie było po nich śladu, w wodzie wytwarzały się wiry, nie było widać dna.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że strażacy wiedzą dokładnie, gdzie rzeka porwała zaginionego chłopaka. Jego kolega nagrywał wszystko telefonem komórkowym. Na filmiku widać, jak chłopiec płynie i w pewnym momencie znika pod wodą. Więcej już nie wypłynął.
– W tej chwili dno rzeki to jeden wielki muł. Po tych deszczach napłynęło błota i mogło go wciągnąć. Nawet najlepszy pływak nie da sobie rady z Bzurą przy takim jej stanie. Wiry są wszędzie i nie wiadomo gdzie się kończą, a gdzie zaczynają – mówił ze łzami w oczach starszy mężczyzna, który obserwował działania strażaków.
Na miejscu pojawili się również rówieśnicy zaginionego 13-latka. Jak twierdzą nie znali chłopca.
– To mogło spotkać każdego z nas. Rodzice nie raz ostrzegali, żeby nie wchodzić do rzeki, jak ma wysoki poziom. Ale chyba żaden z nas nie brał tych ostrzeżeń poważnie. Rzekę znamy od dziecka i często się w niej kąpiemy. Zazwyczaj woda jest płytka i bezpieczna – mówił jeden z chłopców.
W środę płetwonurkowie sprawdzali, po raz kolejny miejsce, w którym chłopca widziano po raz ostatni. Przeczesywali również okoliczne zarośla. Natomiast od strony Sochaczewa WOPR zwodował łodzie i w wybranych miejscach obserwował wodę oraz sprawdzał linię brzegową w poszukiwaniu ciała chłopca.
Strażacy apelują o rozwagę podczas kąpieli w rzekach. Szczególnie po ostatnich, silnych opadach deszczu wody rzek mogą być śmiertelnie niebezpieczne. Wezbrane wody, silne nurty i wiry wodne mogą pokonać nawet najlepszych pływaków.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?