Od godziny 19 w środę (22 sierpnia) niemal do północy strażacy usuwali skutki zniszczeń, jakich dokonała wichura, która przeszła nad Skierniewicami i powiatem skierniewickim.
Jak informuje Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Skierniewicach, strażacy uczestniczyli w 18 zdarzeniach, związanych z nawałnicą. 15 z nich miało miejsce w Skierniewicach, reszta na terenie powiatu.
– Większość interwencji polegała na usuwaniu zwalonych drzew i gałęzi z ulic i dróg – mówi Dariusz Hałat z KM PSP. – Ale były też poważniejsze zdarzenia. Na przykład na samochód cinquecento, zaparkowany przy ul. Sienkiewicza przewróciło się drzewo i zgniotło karoserię.
Na drewniany dom mieszkalny przy ul. Waryńskiego, należący do PKP, spadł duży konar rosnącego obok drzewa, uszkadzając część dachu.
– Największa wichura trwała zaledwie kilka minut – relacjonuje Bartek Harmanowicz, mieszkaniec uszkodzonego budynku przy Waryńskiego. – Byłem akurat w pobliżu u kolegi. Wybiegłem od niego i zauważyłem, że przy moim domu cała ulica jest zawalona gałęziami. Rok temu rodzice zgłaszali, że trzeba wyciąć to drzewo. Ktoś nawet przyjechał i oglądał je, ale stwierdził, że nie ma zagrożenia.
Strażacy usunęli konar i gałęzie oraz zabezpieczyli dach specjalną folią, aby woda nie dostawała się do środka.
Na tej samej ulicy ogromne drzewo przewróciło się na budynki gospodarcze, należące do Instytutu Ogrodnictwa. W Miedniewicach drzewo zniszczyło dach budynku gospodarczego. Ponadto strażacy usunęli drzewa pochylone nad budynkiem przy ul. Partyzantów i nad parkingiem przy ul. Mickiewicza oraz zwisającą z dachu budynku przy ul. Sobieskiego blachę. W akcji usuwania szkód zaangażowane były 3 zastępy strażaków z PSP (10 osób) i 8 zastępów druhów z Ochotniczych Straży Pożarnych (40 osób).
Wichura spustoszyła również nieco park miejski. Pod jej naporem łamały się duże drzewa i obrywały konary.
– Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że padły cztery duże drzewa, pozostałość to większe konary i drobniejsze gałęzie – ocenia Piotr Majka, kierownik Zakładu Utrzymania Miasta. – Wszystkie drzewa były chore, z dziurami wewnątrz pni, więc w pewnym sensie była to naturalna selekcja. I tak wcześniej czy później musielibyśmy je wyciąć.
Grubsze pnie pracownicy ZUM tną na kawałki i przewożą do swojej bazy. Drewno będzie wykorzystane do ogrzania tuneli z roślinami ozdobnym, rozsadzanymi na miejskich klombach.
Nie próżnowali mieszkańcy kamienic przy ul. Sienkiewicza, położonych w pobliży zwalonych drzew. Dzieci i dorośli zabierali część drewna do swoich komórek.
– Nie przeszkadza nam to – mówi kierownik Majka. – Zabierają głównie drobnicę, którą i tak musielibyśmy przetransportować do siebie, rozdrobnić i jakoś zutylizować. Jest to nam nawet na rękę, bo pomagają sprzątać, a im drewno się przyda.
Nasz rozmówca szacuje, że usuwanie z parku większych kawałów drewna potrwa trzy dni. Później spółka zajmie się sprzątaniem drobniejszych gałęzi.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?