Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wampir z Łowicza siał popłoch w całej Polsce. Wyrok usłyszał w sierpniu 1934

Łukasz Saptura
Wampir z Łowicza, czyli Tadeusz Ensztajn
Wampir z Łowicza, czyli Tadeusz Ensztajn Archiwum
23 sierpnia 1934 roku# Sądzie Okręgowym we Włocławku Tadeusz Ensztajn usłyszał wyrok. Mężczyzna został skazany na 15 lat więzienia i utratę praw obywatelskich. Udowodniono mu trzy zbrodnie. Przypisywano mu ich znacznie więcej, bo 10, czyli zabójstwo 7 kobiet oraz zgwałcenie 3 innych. Niektóre z nich dokonał w Łowiczu i okolicach. Ówczesna opinia publiczna mówiła o nim Wampir z Łowicza.

Wampir z Łowicza morduje i gwałci

Pierwszą domniemaną ofiarą Tadeusza Ensztajna była 24-letnia łowiczanka Władysława Brzozowska. Zginęła 10 lutego 1933 roku od kilkukrotnego uderzenia ciężkim narzędziem w tył głowy. Jej ciało znaleziono w zaroślach przy szosie kaliskiej w okolicy stacji kolejowej w Łowiczu. Świadkowie widząc zmasakrowaną kobietę natychmiast zawyrokowali, że było to morderstwo. „Pozycja zwłok, odzież i zerwana z ofiary bielizna wskazywały niedwuznacznie na mord na tle seksualnym” - donosił jedna z ówczesnych gazet. Podczas sekcji zwłok potwierdzono, że Brzozowska została zgwałcona.

Blisko cztery miesiące później, 30 maja, znaleziono ciężko ranną Bronisławę Kucharkową z Popowa. Niestety, kobieta zmarła po przywiezieniu do szpitala. 25-letnia kobieta zginęła w ten sam sposób: uderzona ciężkim przedmiotem w tył głowy, następnie zgwałcona. Wtedy jeszcze tych dwóch przestępstw nie łączono.

Między zbrodniami w Łowiczu i Popowie nastąpiła kilkumiesięczna przerwa.

Na następny atak Wampir z Łowicza zdecydował się szybciej, bo po miesiącu. Do kolejnego doszło 1 lipca w okolicach miejscowości Niedźwiady.

Wampir z Łowicza nie gardził nastolatkami

Tego dnia jego pierwszymi ofiarami padły dwunastoletnia Aniela Okruchówna i trzynastolatka Natalia Podraszówna. Nastolatkom udało się wyrwać z rąk przestępcy. Widząc nadjeżdżający woźnice wyrwały się Ensztajnowi, wskoczyły do wozu i odjechały.

Ten jednak nie dał za wygraną i szukał kolejnej ofiary. W niedalekiej okolicy spotkał samotnie wędrującą 18-letnią Aleksandrę Perzynę. Młoda kobieta dostała siedem ciosów tępym narzędzie w tył głowy. Ensztajn zaciągnął nieprzytomna Perzynównę w łany zboża i tam zgwałcił. Myśląc, że kobieta nie przeżyła, uciekł. Po trzech godzinach obok miejsca zbrodni przechodził sąsiad Perzynów. Znalazł ranną 18-latkę, która została odwieziona do łowickiego szpitala. Ją udało się uratować. Dziewczyna mogła złożyć zeznania policji. Udzielała również wywiadów dziennikarzom, którzy byli bardzo zainteresowani zbrodniami w Łowiczu i w okolicach miasta.

Temat seryjnego mordercy nie schodził z pierwszych stron gazet, co jedynie potęgowało psychozę strachu. Kobiety z Łowicza i okolic bały się i nie wychodziły z domu. Natomiast policja prowadziła intensywne śledztwo, w którym pomagały między innymi psy policyjne. Niestety, nie natrafiły na żaden ślad przestępcy. Na posterunek zgłosiły się również Okruchówna i Podraszówna. Doszło do pierwszych aresztowań, ale szybko okazało się, że podejrzani mieli alibi i zostali wypuszczeni z aresztu.

Wampir z Łowicza robi fatalny dla siebie ruch

Wampir z Łowicza wpadł przez przypadek we Włocławku w piątkowy poranek, 14 lipca.
Ale musimy cofnąć się do końca czerwca 1933 r. Wtedy to Ensztajn poznaje dwunastoletnie Zofię Rozen i Kazimierę Pietrzak, które uciekły z domu. Trójka będzie przez kilka dni wspólnie podróżowała po okolicach Włocławka. Do czasu, kiedy Ensztajn jedną z nich zgwałcił, a obie straszył, że jeżeli od niego ucieknie, to spotka je przykry los. Wtedy opowiedział o swoich dotychczasowych zbrodniach dokonanych w Łowiczu. Nastolatki jednak wykorzystały nieuwagę Ensztajna i uciekły.

Ponownie Zofia Rozen i Tadeusz Ensztajn spotkali się przypadkiem po kilkunastu dniach we Włocławku. Wtedy już cała Polska żyła sprawą łowickich seryjnych gwałtów i morderstw. Wampir z Łowicza - jak gdyby nigdy nic - oglądał fotosy umieszczone w kinowej gablocie. Nie zauważył nastolatki, ale ta jednak natychmiast go rozpoznała. Najpierw pobiegła do znajomego żebraka. Kazał jej podejść do posterunkowego. Policjant uwierzył dwunastolatce i podążył za mężczyzną. Wampir z Łowicza został aresztowany przed klasztorem Reformatów, gdzie czekał na obiad dla ubogich przygotowany przez zakonników.

Wampir z Łowicza zaczął w Łowiczu. Przyjechał tam za pracą

Tadeusz Ensztajn został rozpoznany także przez jedną ze swoich ofiar - Aleksandrę Perzynównę. Żeby doszło do konfrontacji, Ensztajn w asyście policjantów został przywieziony do Łowicza, ponieważ dziewczyna cały czas przebywała w szpitalu św. Tadeusza na leczeniu po trepanacji czaszki. Gdyby nie funkcjonariusze, doszłoby do samosądu na zbrodniarzu. Tłum łowiczan, który przyszedł na dworzec kolejowych, sam chciał wymierzyć karę. Zbrodniarza rozpoznały również nastolatki napadnięte na początku lipca we wsi Niedźwiady.

Proces sądowy prowadzony był we Włocławku. Podczas rozpraw wyszło na światło dzienne wiele faktów z życia Ensztajna oraz motyw jego zbrodni: „Podobno dopiero niedawno (i „przypadkiem”) dowiedział się, kim naprawdę był jego ojciec. Powiedziano mu, że gdy w 1913 roku przez Płock przechodził oddział rosyjskiego wojska, jeden z pijanych żołdaków zgwałcił jego matkę. On zaś był owocem tej napaści. Chłopak utrzymywał, że dopiero pod wpływem tej informacji w jego umyśle zrodził się pokrętny pomysł, by pójść w ślady nieznanego ojca i naśladując jego czyny, wziąć rewanż za to, co spotkało rodzicielkę. Za występek, który nie tylko dał mu życie, ale też je złamał, odebrał rodzinę i dzieciństwo... Dlatego postanowił gwałcić przypadkowo napotkane, niewinne kobiety. A zabijał już tylko w tym celu, by nie zdradziły jego tożsamości” - pisał w wydanej 2020 roku książce „Seryjni mordercy II RP” Kamil Janicki.

Czego jeszcze dowiedziano się o Tadeuszu Ensztajnie podczas śledztwa i procesu? Matka porzuciła go po urodzeniu i umieściła w łódzkim sierocińcu, z którego uciekł. Przez pewien czas podróżował pociągiem po Polsce. Kilka razy został załapany za jazdę bez biletu. Próbował się utrzymywać ze sprzedaży książeczek do śpiewu, ale nie przynosiło mu to wystarczającego zysku, dlatego kradł. Zeznał, że przyjechał do Łowicza, ponieważ znalazł tutaj pracę gońca. W mieście też odezwał się w nim morderczy instynkt. „Gdy teren w Łowiczu stał się dlań niebezpieczny, gdy nabrał przekonania, że jest otoczony kordonem policji i że lada [dzień] może być ujęty, Ensztajn przeniósł się pod Włocławek” - relacjonował zeznania „Express Ilustrowany” z 23 lipca 1934 roku.

W tym samym artykule przedstawiono w jaki sposób mordowane były ofiary: „[Ensztajn] udając się na wyprawy, uzbrajał się w żelazny kołek do brony, a gdy go zgubił, zaopatrywał się w sporych rozmiarów kamień. Atakował zawsze dziewczęta z tyłu uderzeniem kołka lub kamienia w głowę”.
W procesie brało udział blisko 40 świadków. Sędzia zdecydował, że część obrad odbywać się będzie za zamkniętymi drzwiami. Powodem miały być drastyczne opisy znajdujące się w aktach sprawy.

We włocławskim sądzie pojawiła się także Aleksandra Perzyna, której do tego czasu polepszył się stan zdrowia pozwalający pojawić się na sali rozpraw. O ile przed jego rozpoczęciem Tadeusz Ensztajn przyznał się do zbrodni (przypisując sobie nawet te, o które policja go nie podejrzewała), to przed sędzią odwołał swoje zeznania. Przyznał się jedynie do uprowadzenia Zofii Rozen i Kazimiery Pietrzak.

Według sądowego biegłego wszystkie zbrodnie były dokonane przez tego samego człowieka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wampir z Łowicza siał popłoch w całej Polsce. Wyrok usłyszał w sierpniu 1934 - Łowicz Nasze Miasto

Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto