18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tropem skierniewickiej historiii - Mateczka Strakaczowa

Aneta Kapelusz
Działalność charytatywna właściciela skierniewickiego browaru Władysława Strakacza (1881-1951) była często opisywana w mediach. Niewiele osób wie natomiast o działalności jego żony Kamili.

W czasie II wojny światowej pani Strakaczowa była tzw. „mateczką wojenną” dla grupy żołnierzy osadzonych w obozie jenieckim w Skierniewicach. W ramach pomocy dla jeńców, których rodziny nie mogły zapewnić im opieki, w wielu polskich domach starano się, aby każdy żołnierz posiadał swoją „mateczkę”, która będzie przygotowywać paczki żywnościowe, lekarstwa, prowadzić korespondencję, podtrzymywać na duchu.

Postać „mateczki Strakaczowej” przytoczył w swoich wspomnieniach, zmarły w 2012r. Apolinary Cynk-Borucki, pseudonim „Boruta”, kpr. podch. Armii Krajowej, uczestnik Powstania Warszawskiego. Po upadku powstania poważnie ranny Cynk-Borucki znalazł się w obozie jenieckim w Skierniewicach.

- Na terenie Skierniewic był browar, który prowadziła pani Strakaczowa. Ta pani i jej chyba siostra, pani Himmlowa, odwiedzały nas bardzo często i upatrzyły sobie sześciu chłopaków, którymi się będą bardzo opiekowały. Znalazłem się w tym całym interesie. Jak Boga kocham, głodu nie zaznałem. Mało tego, jak nas zabrali do obozu, to one przepłaciły wachmanów i do obozu dostawałem przedwojenny obiad, butelkę piwa i butelkę mleka. Białe piwo, białe pieczywo, papierosy, kiełbasa. Kiełbasy wisiały u wezgłowia na belkach baraku, myszy buszowały po tym jak piorun. Świetnie żeśmy się czuli tam. Co prawda mało nie zdechłem, bo dostałem zapalenia płuc, ale jakoś się wylizałem.

Kamila z Himmlów (ur. 1903r.) pracowała jako sekretarka w browarze. Władysław Strakacz poślubił ją w 1940 roku, kilka lat po śmierci pierwszej żony Jadwigi z Mankielewiczów. Brat Kamili, por. Marian Himmel poległ podczas walk nad Bzurą w 1939r.

Apolinary Cynk-Borucki nie miał słów podziwu dla mieszkańców Skierniewic, którzy opiekowali się jeńcami wspaniale. Wspominał z uśmiechem właścicielkę sklepu mięsnego, zwaną przez żołnierzy „Ciotka Kiełbasińska”.
- Co niedzielę i co czwartek „Ciotka Kiełbasińska” przyjeżdżała samochodem z koszami od bielizny, przywoziła kiełbasy, nie kiełbasy. Tak że myśmy w ogóle głodu nie czuli. Mało tego, ponieważ byłem bardzo już taki zdechły, to „Ciotka Kiełbasińska” uważała, że trzeba mi koniak dać. Mało nie umarłem od tego koniaku, ale dobre serce.
Naturalnie jeńcy mieli też kontakt z Armia Krajową na terenie Skierniewic. Jej przedstawiciele sami się do nich zgłosili i przekazywali ważne informacje.

- Jak już nas Niemcy zwolnili, odebrały nas nasze mateczki, pani Strakaczowa przejęła nas. Nie miałem butów. Miałem takie buty, gdzie podeszwa mi odpadała od reszty, tak że drutem jakoś przymocowana. Z obozu żeśmy do nich wywędrowali. Na drugi dzień dostaliśmy wiadomość, że musimy uciekać, bo już się nami interesuje NKWD. Prosto z łóżka.

„Mateczka Strakaczowa” Kamila z Himmlów przeżyła swojego męża Władysława o 40 lat. Zmarła w 1991r.
(Wspomnienia Apolinarego Cynk-Boruckiego pochodzą z Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego)

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto