Jana Biernata, w ostatnią drogę, odprowadzili przyjaciele
W uroczystościach pogrzebowych udział wzięli, oprócz rodziny i najbliższych, również koledzy i koleżanki z jednostek straży pożarnej z całego regionu. Wielu z nich znało go osobiście i wciąż nie mogą uwierzyć, że już nigdy więcej nie spotkają się na wspólnej akcji...
– To nie jest tak, że zmarł jakiś tam strażak. To był Janek. Janek, który był znany w środowisku i każdy, kto go znał prywatnie wiedział, jaki to człowiek: zawsze ciepły, pomocny, zainteresowany, zaangażowany – mówi kpt. Bartłomiej Wójcik, oficer prasowy skierniewickiej komendy PSP. – Sam pracowałem z nim na zmianie przez wiele lat i bardzo wiele mu zawdzięczam.
Pojechali gasić pożar
Do Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Skierniewicach o godzinie 21.20 dociera zgłoszenie o pożarze budynku gospodarczego, samochodu i zbiornika oleju opałowego. Na miejscu okazuje się, że ogień zdążył rozprzestrzenić się na sąsiedni budynek gospodarczy. W płonącym warsztacie znajduje się zestaw spawalniczy: butle z tlenem i acetylenem. Groźba wybuchu jest realna.
Źle się poczuł
Aspirant sztabowy Jan Biernat, podczas akcji w Michowicach pełnił funkcję zastępcy dowódcy zmiany. W początkowym etapie to on właśnie dowodził działaniami ratowniczymi. W pewnej chwili strażak źle się poczuł. Złe samopoczucie zgłosił kolegom, którzy zareagowali błyskawicznie: udzielili mu pomocy i wezwali jednostkę ratownictwa medycznego. Do karetki Jan Biernat dotarł o własnych siłach, jednak podczas badania doszło u niego do nagłego zatrzymania krążenia. Mimo wysiłków ratowników czynności życiowych nie udało się przywrócić. Lekarz stwierdził zgon.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?