Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świadczenia socjalne płyną do skierniewickich rodzin szerokim strumieniem. Jak są wydawane?

Agnieszka Kubik
Agnieszka Kubik
Rozmowa z pracownikami socjalnymi i asystentem rodziny z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Skierniewicach. Ponieważ panie wolą pozostać anonimowe, ich wypowiedzi firmuje p.o. dyrektor MOPR Barbara Jarczewska. Agnieszka Kubik: Minął trzeci rok wypłacania świadczenia 500 plus. Jak te pieniądze wydatkują wasi podopieczni: inwestują w dzieci, odkładają na ich przyszłość czy konsumują?

Barbara Jarczewska: Wszystko po trochu. Wzrost dochodów naszych podopiecznych, często znaczny, nie we wszystkich rodzinach przełożył się na racjonalne wydatkowanie pieniędzy - w myśl ogólnie przyjętych zasad. Dla nas jednak zbyt konsumpcyjne podejście do socjalu jest trochę niezrozumiałe. Idealistyczne przeświadczenie, że wszystkie rodziny, do których płynie pomoc, dokonają właściwych wyborów, jest złudne. Nie wszystkie rodziny będą kupować dzieciom za 500 plus flamastry w Biedronce, jeździć na długo wyczekiwane wakacje, czy też - co byłoby najdoskonalsze - wydawać pieniądze na ich edukację, inwestować w ich przyszłość. Świat taki wspaniały, niestety, nie jest. I trudno zaklinać rzeczywistość. Część klientów pomocy społecznej stoi przed ogromną pokusą pójścia na skróty, wykształcenia roszczeniowej postawy, „bo mnie się należy”, stępienia resztek aktywności.

Najpierw porozmawiajmy o plusach tego programu, bo z pewnością są.
Na pewno poprawił się status wielu rodzin, część z nich - powiedzmy jakieś 30 procent - przestała być naszymi podopiecznymi. Dostali większe pieniądze i zaczęli sobie fajnie radzić. Przekłada się to choćby na spłaty zadłużenia czynszowe. Zmniejszyła się również liczba finansowanych przez nas obiadów w szkołach, choć trzeba podkreślić, że w Skierniewicach dzieci nigdy wcześniej, nawet w czasach sprzed programu, nie chodziły głodne. No i, co stwierdzamy dość przekornie, nasi podopieczni zaczęli bardziej dbać o swoje dzieci...

Czyli?
Zdecydowanie zmniejszyła się liczba dzieci, które na skutek interwencji domowych i postanowień sądu w tym zakresie trafiają do pieczy zastępczej. Rodziny, w których występują bądź występowały problemy z wypełnianiem funkcji opiekuńczo-wychowawczej, stały się jakby bardziej hermetyczne.

A minusy programu?
Nie do nas należy ocena, przyszłość pokaże. Program 500 plus zdecydowanie poprawił sytuację materialną rodzin, jednak w wielu przypadkach obniżył motywację do poszukiwania i podjęcia pracy, bo oferowane zarobki nie są dla nich atrakcyjne. 500 plus generuje też rozwój szarej strefy. Matka trójki dzieci z rodzinnym ma około 2 tys. zł netto miesięcznie. W pracy oferują jej 1400 - 1600 zł. Jeśli pójdzie do pracy, to straci świadczenia, bo będzie miała wyższy dochód. Kalkuluje, że się jej to nie opłaca. Podobnie widzimy, że ojciec mieszka razem z nimi, ale oficjalnie ona pozostaje samotną matką. Dostanie wtedy więcej. Zastanawiamy się, co będzie za 10-15 lat, gdy te matki odchowają dzieci i świadczeń nie będzie. Bez pracy, bez doświadczenia. Zostaną z niczym i zdrowe, młode jeszcze kobiety, znów będą świadczeniobiorcami pomocy społecznej. Gdy ponad 20 lat temu niektóre z nas zaczynały pracę w ośrodku pomocy świadczenia szły do właściwych grup społecznych i były zasadne: do osób bezrobotnych, niepełnosprawnych, chorych. Kupowaliśmy leki, węgiel. Obecnie MOPR to dla wielu naszych podopiecznych po prostu dodatkowe źródło utrzymania.

Podopieczni konsumują świadczenia. W jaki sposób?
W różny. My nie mamy prawa w to ingerować, jedynie w sytuacjach jeśli świadczenia są ewidentnie marnotrawione. Zdarzają się sytuacje, ale nie można tego generalizować, że trafiają do nas „wypacykowane” niepracujące młode mamy. Można odnieść wrażenie, że wyszły prosto od kosmetyczki. Przedłużone rzęsy, zrobione paznokcie, wyfryzowane włosy. Jak czasem podpytujemy, to mówią, że „koleżanka im zrobiła”. My nie mamy żadnych instrumentów, by weryfikować prawdziwość tych informacji. Nie mamy wpływu na to, jak pieniądze ze świadczeń są wydawane.

Czyli młode mamy chcą ładnie wyglądać i nagle zaczęło ich na to stać. W czym jeszcze przejawia się konsumpcja?

Kupują markowe ciuchy znanych sportowych firm, najlepsze telefony komórkowe, dobrej klasy sprzęt agd oraz tablety, iPhony, komputery, a telewizor im większy, tym lepszy, czasem całą ścianę zajmuje... Jednak to, co nas najbardziej irytuje pracując w środowisku to fakt, że w tych rodzinach młode mamy rzadko gotują. Chodzimy po domach i nie czujemy zapachu zupy czy smażonego kotleta. Kupuje się gotowce, od kanapek po zestawy parówek, zapiekanek, hamburgery, gotowe mięso, półprodukty, które są, niestety, drogie. Zwracamy uwagę, żeby mama kupiła np. kurczaka i nastawiła rosół, to wyjdzie taniej i z korzyścią dla zdrowia dzieci.

Nie chce się zrobić? Dlaczego?
Bo rzadko się robiło, a poza tym brak jest właściwych wzorców przenoszonych w rodzinie. Mimo dodatkowych pieniędzy wciąż jeszcze część podopiecznych nadal zastawia różne rzeczy w lombardach, choćby rowery, które ich dzieci otrzymały na komunie. Nadal kwitną wszelkiego rodzaju chwilówki, jedne pożyczki spłacane są kolejnymi. Często zdarza się, że nieracjonalnie wydatkowanie skutkuje tym, że nie wystarcza od wypłaty do wypłaty. Świadczenia wypłacane są około 20. dnia każdego miesiąca, a niektórzy potrafią już ok 10. złożyć podanie o wcześniejszą wypłatę świadczeń tłumacząc „nieoczekiwanymi wydatkami”.

Zwracacie im uwagę?
Oczywiście, że tak, to nasza praca. Próbujemy motywować do działania, zmiany stylu życia. Próbujemy uczyć i prowadzimy rodzinę za rękę, jeśli tego wymaga. Pracownik socjalny poznając rodzinę, poznaje wszystkie trudne sprawy tej rodziny. Dowiaduje się o chorobach, problemach i relacjach pomiędzy małżonkami, dziećmi, dowiaduje się o relacjach tej osoby z innymi członkami rodziny, trudnościach i niemożności z punktu widzenia tej rodziny rozwiązania swoich kłopotów. Posiadając umiejętność obserwowania, analizowania, dowiaduje się również o tych kłopotach rodziny, które nie zostały wypowiedziane.

Jesteście panie coraz bardziej rozgoryczone?

Nie można tak stwierdzić. Przykro tylko, że praca nasza cieszy się niskim prestiżem społecznym, a oczekiwania są duże. Praca daje nam satysfakcję, ale jednocześnie wymaga się od nas coraz więcej. Gdziekolwiek coś się zadzieje oddźwięk społeczny jest „gdzie była opieka?”. Nie jesteśmy w stanie przeżyć życia za naszych klientów i poukładać tak, by wszystko było super. Nie jest tak, że pracownik socjalny po 8-godzinnym dniu pracy, jak w zakładzie produkcyjnym, zamyka swoją maszynę, pokój i wraca do domu po dobrze spełnionym dniu. Nie można uodpornić się na ludzką biedę i nieszczęścia, bo wówczas należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jestem i powinnam nadal być pracownikiem socjalnym. Uważam, że nie da się też wykonywać bezdusznie zawodu pracownika socjalnego. Pracownik socjalny też ma swoją rodzinę, kłopoty, własne trudne sprawy do załatwienia, i aby spełniać dobrze swoje role zawodowe i w życiu osobistym, musi się nauczyć oddzielić te sfery.

Jak waszym zdaniem można uzdrowić tę sytuację?
W bardzo prosty sposób: świadczenie 500 plus powinno być wliczone do dochodu, a ponadto regulowane podatkami. Powiedzmy sobie szczerze: działamy w ramach prawa i kompetencji ośrodka. Chyba nie ma na świecie systemu, w którym środki w 100 proc. trafiają tam, gdzie powinny.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto