Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Super Kalosz”, któremu nie próbują nic wyłumaczyć - ZDJĘCIA

Dariusz Piekarczyk
Dariusz Piekarczyk
„Super Kalosz”, któremu nie próbują nic wytłumaczyć
„Super Kalosz”, któremu nie próbują nic wytłumaczyć Archiwum Jacka Bernacika
Jacek Bernacik jest sędzią piłkarskim od 1997 roku. Przygodę z gwizdkiem rozpoczął, bo jak mówi, za stary był na karierę „pana piłkarza”. Nigdy też nie dane było mu prowadzić zawodów wyższych klas, ale został za to „Super Kaloszem”.

Tego „Super Kalosza” dostałem za rok 2019 - mówi z uśmiechem. - To wyróżnienie od naszej łódzkiej organizacji sędziowskiej za pracę włożoną w siebie oraz działalność w wydziale sędziowskim. Jeśli chodzi o mnie, to zapewne doceniono, ze potrafiłem zrzucić aż 15 kilogramów wagi. Zawsze tych kilogramów miałem za dużo i pewnie dlatego, nie udało mi się awansować na wyższy szczebel rozgrywek. Miałem za to przyjemność uczestniczyć w prowadzeniu zawodów z tak doświadczonymi arbitrami jak Paweł Pskit, Paweł Malec, Albert Różycki, Zbigniew Dobrynin, Tomasz Radkiewicz, czy Piotr Szubielski. Z zadowoleniem wspominam mecze z Michałem Gajdą, któremu asystowałem na linii. Gdyby nie przekwalifikował się na sędziego asystenta, obecnie ekstraklasowego, były jednym z lepszych głównych szczebla centralnego.
Jacek Bernacik mówi, że sędziowanie, zwłaszcza w niższych ligach, to niezwykle trudna „zabawa” dla ludzi silnych psychicznie. - Z mojego kursu w roku 1997 do dziś sędziuje nas tylko dwóch - mówi. - Oprócz mnie pozostał jeszcze Jarosław Różycki. Pozostali nie poradzili sobie z presją piłkarz z niższych lig, którzy często nie potrafią się zachować jak należy. Często nie mają zahamowań. Swoje pięć groszy dokładają trenerzy, kierownicy drużyn i działacze. Ale było i tak, że „weseli” kibice przy akompaniamencie akordeonu śpiewali peany pod naszym adresem. Jednak, gdy w mniemaniu fanów, „krzywdzi” się ich drużynę, to już kolorowo nie jest. Nasłuchamy się, kim to jesteśmy, co też z nami zrobią po meczu. Bywało, że schodziłem do szatni, albo wyjeżdżałem z obiektu w asyście policji.
Pyta pan, czy mnie nie zaatakowano?- Nie, mnie nie próbowano nic wytłumaczyć, bo ważę spokojnie ponad 100 kilogramów i mam ponad 190 centymetrów wzrostu - mówi z uśmiechem Jacek Bernacik. - Budzę respekt, prawda?
Dramatyczne momenty podczas meczów? Z 15 lat temu prowadziłem na boisku Energetyka w Łodzi mecz 12-latków Widzewa i ŁKS. Raptem na boisko wbiegło z 20 zamaskowanych mężczyzn aby zabrać flagę ŁKS. Rodzice młodych ełkaesiaków postawili się, była bójka, poturbowani ludzie, interweniowała policja, przyjechało pogotowie.Sędziowałem też mecz, którego druga połowa trwała ze 100 minut. Czekaliśmy na przyjazd karetki pogotowia po urazach głów piłkarzy.
Sędzia porusza też temat rodziców piłkarzy, którzy często swoim zachowaniem, dają swoim dzieciom zły przykład, zabierają radość z kopania piłki. Na pytanie, czy nie żałuje godzin spędzonych na boiskach niższych oraz juniorskich lig odpowiada. - Gdybym jeszcze raz mógł wybrać, znowu zapisałbym się na kurs, ale parę lat wcześniej. Sędziowskiej przygody jednak nie żałuję. ą

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto