Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spotkanie Sieci Europejskich Ofert Pracy Eures w PUP

Agnieszka Kubik
M. Mierzejewska i B. Woźniak zarabiają w Polsce tak mało, że nie wystarcza im na życie
M. Mierzejewska i B. Woźniak zarabiają w Polsce tak mało, że nie wystarcza im na życie Agnieszka Kubik
Kilkadziesiąt osób przyszło na spotkanie Sieci Europejskich Ofert Pracy Eures, które po raz pierwszy było zorganizowane w Powiatowym Urzędzie Pracy w Skierniewicach.

- Wcześniej nie było potrzeby, bo Skierniewice miały najniższy wskaźnik bezrobocia w Łódzkiem - mówi Marcin Lewandowski, doradca Eures z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Łodzi.

Jacek Januszkiewicz z PUP podkreśla jednak, że wskaźnik bezrobocia nadal jest najniższy, gdyż wynosi 9,3 proc. w mieście i 7,5 w powiecie. To 3.100 bezrobotnych, z czego przeważającą część stanowią osoby do 30. roku życia. Na Zachodzie czeka na nich ponad milion sto tysięcy ofert pracy.

Wyjechać do pracy na Zachód bardzo chciałby 47-letni Sławomir Milczarek z Dąbrowic spod Skierniewic, który trzy miesiące temu stracił pracę. Z zawodu jest tokarzem, pracował też jako kierowca. Przez pół roku był zatrudniony we Włoszech, zna trochę ten język, ale Włosi nie poszukują obecnie pracowników. W podjęciu pracy w innych krajach przeszkadza mu brak znajomości języka obcego. Podobnie jak 60-letniemu Jackowi Gabryjelczykowi, który od roku pozostaje bez pracy. A jak już się gdzieś zatrudni, to pracodawca potrafi nie płacić po kilka miesięcy.

W trochę innej sytuacji jest pani Marzena, która pracuje, ale za granicą szuka pracy sezonowej. Kiedyś pracowała w Hiszpanii. Sęk w tym, że tamtejsi pracodawcy, głównie z powodu kryzysu w Europie, nie prowadzą już rekrutacji.
- Skończyły się też czasy, kiedy przyjeżdżał pracodawca z Irlandii po polskich spawaczy czy z Wielkiej Brytanii po szwaczki - mówi Marcin Lewandowski, doradca Eures.

Od zaraz wyjechałyby na Zachód Barbara Woźniak i Mariola Mierzejewska, obie ze Skierniewic. Jedna jest sprzątaczką i zarabia 1.200 zł, druga pielęgniarką z pensją 1.500 zł. - Nasze dzieci chcą założyć własne rodziny, a tu nawet nie ma za co wyprawić najskromniejszego przyjęcia - mówią obie. - Nawet nie ma gdzie kredytu zaciągnąć, bo dla banków za mało zarabiamy.

Problem? Brak znajomości języka obcego. Jacek Januszkiewicz z PUP podkreśla, że paradoksem jest, iż wszyscy uczą się języka angielskiego, gdy tymczasem zdecydowana większość ofert pracy za granicą wymaga znajomości niemieckiego.
- Mamy 2,5 tys. wolnych miejsc dla studentów do pracy w Niemczech w charakterze kelnera, barmana czy w hotelarstwie, ale muszą znać choć trochę niemiecki - mówi. - Ten język jest też wymagany w Austrii, Holandii, a bywa, że i w Norwegii.

Zainteresowanie językiem niemieckim jest minimalne. Wśród osób chcących uczestniczyć w bezpłatnych unijnych kursach w skierniewickiej firmie Cosinus zdecydowana większość to ta, która chce się uczyć angielskiego. - O niemiecki mieliśmy kilka zapytań - słyszymy w siedzibie przy ul. Rawskiej.
- Dlatego warto uczyć się języków obcych, bo nigdy nie wiadomo, co w życiu nas spotka - puentuje Marcin Lewandowski. - Jeśli koło 60. roku życia zostaniemy bez pracy, to znając język dorobimy sobie do emerytury, choćby opiekując się na Zachodzie osobami starszymi, bo te oferty są i pewnie będą zawsze aktualne.

od 16 lat
Wideo

Widowiskowy egzamin dla policyjnych wierzchowców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto