Perkusista skierniewickiego zespołu Błękitni był uczniem ostatniej klasy technikum w skierniewickim „Mechaniku” i już od trzeciej klasy grał w szkolnej orkiestrze, prowadzonej przez jego ojca Józefa Kaczmarka. Grał oczywiście na perkusji i bębnach, chociaż ojciec uczył go wcześniej grać na skrzypcach.
- Garnąłem się do muzyki i chciałem nawet uczyć się w szkole muzycznej, ale ojciec powiedział, że to żaden sposób na życie. Jego zdaniem powinienem zdobyć zawód, który da mi utrzymanie - wspomina Włodzimierz Kaczmarek. - Poszedłem więc do technikum mechanicznego, ale z muzyką byłem związany niemal całe swoje życie.
W tym czasie uczniami drugiej klasy Liceum Ogólnokształcącego im. B. Prusa byli Stanisław Kocan i Jerzy Lelonkiewicz. Kocan był już zaawansowany muzycznie i uczył Lelonkiewicza gry na gitarze. Nieźle poszło, więc postanowili założyć zespół big-beatowy, zapraszając do współpracy Włodzimierza Kaczmarka, bo przecież bez dobrego perkusisty ani rusz. Dołączył do nich Zbigniew Witowski, który grał na gitarze prowadzącej. Jerzy Lelonkiewicz grał na basie, a Stanisław Kocan na gitarze rytmicznej.
- Chłopaki grali początkowo na pudlach, czyli gitarach akustycznych, żeby jednak brzmieć jak prawdziwy zespół młodzieżowy, potrzebne były gitary elektryczne, ale kogo było stać, żeby je kupić... Sami więc zrobili sobie gitary z desek, a pod względem elektrycznym i elektronicznym wspierał cały zespół Jerzy Keller - wspomina pan Włodzimierz. - Ja zakupiłem sobie perkusję u Szpaderskiego w Łodzi.
Zdaniem jedynego żyjącego członka założyciela zespołu działo się to wszystko w 1962 r. Pierwszy koncert nowa skierniewicka kapela dała w dawnym klubie Kolejarz, mieszczącym się w nieistniejącym już budynku koło dworca PKP. Została przyjęta z entuzjazmem, zwłaszcza, że wykonywała znane przeboje, ale tworzyła również własne kompozycje, wzorując się na znanych w tamtych czasach zespołach. Zwłaszcza że grali zupełnie nieźle.
Po pewnym czasie zespół Błękitni wziął udział w ogólnopolskim konkursie zespołów młodzieżowych.
- Wystąpiło tam kilkanaście zespołów, pierwsze miejsce zajęli wówczas Skaldowie, ale im się to należało, bo wszyscy byli wykształceni muzycznie, a my co, zwyczajni amatorzy. Ale i tak dobrze wypadliśmy, bo zajęliśmy szóste miejsce - podkreśla perkusista Błękitnych.
Zespołem zajął się zarząd miejski ZMS, któremu przewodniczył Jan Brudka. Organizacja organizowała im koncerty, starała się o transport i stroje.
Kapela stała się znana także poza Skierniewicami. Na dowód Włodzimierz Kaczmarek pokazuje umowę z Liceum Ogólnokształcącym w Wieluniu, gdzie Błękitni zagrali na studniówce. Otrzymali wynagrodzenie w wysokości 4 tys. zł. Nic dziwnego, że wystąpili również w studiu telewizyjnym w Łodzi.
- Najpierw było nagranie dźwięku, a później wystąpiliśmy przed kamerami udając, że gramy - wspomina pan Włodzimierz. - Podobno całe Skierniewice oglądały wtedy ten program.
Zespół grywał również w sali sejmiku w Skierniewicach, występował wówczas z gwiazdami polskiej estrady - Czesławem Niemenem, Kaliną Jędrusik, Wojciechem Młynarskim, zespołem Trubadurzy itp... Grywał również na dancingach w kawiarni Ratuszowa w Skierniewicach i innych miastach. Gdy zespół rozpadł się na początku lat 70., Stanisław Kocan założył dwa kolejne - Od A Do Z oraz A 4 - w których Włodzimierz Kaczmarek również miał zapewnione miejsce. Z Błękitnymi współpracowali ponadto dwaj saksofoniści - Leszek Rolewski i Wiesław Bieliński oraz wokaliści:Renata Lewandowska, Elżbieta Gawinek, Mirosława Badełek i Wojciech Oliwkowski.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?