Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skierniewiczanin od 9 miesięcy walczy z Tesco Polska o odszkodowanie za wypadek

Roman Bednarek
Według skierniewiczanina do wypadku doszło kilka metrów przed wejściem do sklepu
Według skierniewiczanina do wypadku doszło kilka metrów przed wejściem do sklepu Roman Bednarek
Skierniewiczanin od 9 miesięcy walczy z Tesco Polska o odszkodowanie za wypadek, jaki mu się przydarzył przed jednym z marketów. Doszło do niego 17 grudnia 2010 roku.

Stanisław G. około godz. 8 wybrał się na zakupy do supermarketu Tesco przy ulicy Lelewela.
- Parking przed sklepem był tak oblodzony, że trudno było przejść. Kierownictwo supermarketu nie zadbało o to, aby chociaż teren posypać piaskiem - zapewnia skierniewiczanin.

Kilka metrów przed wejściem do sklepu poślizgnął się i upadł. Starał się podeprzeć lewą ręką.
- Poczułem ostry ból w ręce, ale podniosłem się i wszedłem do środka. Ból był coraz większy. Gdy byłem już wewnątrz, zemdlałem - relacjonuje Stanisław G.
Pomocy udzielił mu pracownik ochrony i kierowniczka sklepu. Wezwano pogotowie ratunkowe. Starszy mężczyzna został przewieziony do szpitala. Tam okazało się, że doznał skomplikowanego złamania kości promieniowej ręki.
- Konieczna była operacja, a po niej długotrwała rehabilitacja. Jeszcze teraz odczuwam ból - skarży się pan Stanisław.

Uznał, że do wypadku doszło z winy Tesco, więc postanowił ubiegać się o odszkodowanie. Wcześniej zlecił swemu krewnemu wykonanie zdjęć parkingu, które miały potwierdzić, że teren był pokryty taflą lodu. Zaś następnego dnia po wypadku żona pana Stanisława wysłała pocztą elektroniczną pismo do Tesco, w którym prosiła między innymi o zabezpieczenie nagrania zdarzenia zarejestrowanego przez kamery monitoringu, podanie nazwisk pracowników sklepu, którzy udzielili poszkodowanemu pomocy, a także podanie nazwy zakładu ubezpieczeń oraz numeru polisy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej z tytułu prowadzonej działalności. Ponieważ nie było odpowiedzi, 28 grudnia wysłano kolejne pismo, tym razem pocztą tradycyjną. Odpowiedź nadeszła miesiąc później. Odmowna.

Prawnik sieci handlowej powołał się na fakt, że kamery nie rejestrują wydarzeń na zewnątrz sklepu, więc nie ma żadnych danych, co do okoliczności wypadku. Nie było też świadków zdarzenia.
- Nie myślałem wtedy o świadkach - przyznaje pan Stanisław. - Ból był okropny. Chciałem tylko, żeby ktoś mi pomógł.

Prawnik podkreślił ponadto, "(...)iż Tesco Polska Sp z o.o. nie jest właścicielem nieruchomości, na której zlokalizowany jest budynek Tesco w Skierniewicach". - Czy to zwalnia ich od odpowiedzialności? - dziwił się skierniewiczanin i wystosował kolejne pismo. Wobec braku jakiejkolwiek odpowiedzi, w maju br. wystąpił do sieci o odszkodowanie w kwocie 25,8 tys. zł. Na odpowiedź odmowną czekał ponad trzy miesiące. Pozostaje mu tylko sądownie dochodzić swoich racji.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Miała 2 promile, rozbiła auto i uciekła

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto