Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Skierniewicki klub seniora Ustronie na wycieczce w Bieszczadach i we Lwowie [ZDJĘCIA+FILM]

Agnieszka Kubik
A.Kubik/E.Rusiecka-Kucharska
Tegoroczna wakacyjna pogoda sprzyja wyjazdom turystycznym. Seniorzy z klubu Ustronie liczną 50-osobową grupą wybrali się na wycieczkę w piękny region bieszczadzki z jednodniowym wypadem do Lwowa. Po drodze seniorzy zwiedzili pałac w Łańcucie. Wycieczka była nadzwyczaj udana, pełna cudownych niezapomnianych wrażeń wzrokowych podczas zwiedzania atrakcji przyrodniczych Bieszczad, jak też doznań duchowych wędrując śladami historii po zabytkach Lwowa i Cmentarza Łyczakowskiego, na którym spoczywają prochy znamienitych Polaków. Poznaliśmy wielu ciekawych ludzi pełnych pasji i kochających swoją pracę przewodników turystycznych oraz pasjonatów i muzealników, którzy starają się ocalić od zapomnienia kulturę ludową naszych przodków.

W maju klub seniora Ustronie odwiedził m. in. Krzemieniec na Ukrainie, gdzie złożył wiązankę pod pomnikiem Juliusza Słowackiego. Teraz członkowie i sympatycy klubu pojechali na wycieczkę w Bieszczady. Przy okazji odwiedzili Lwów i cmentarz Łyczakowski, gdzie złożyli kwiaty oraz zapalili znicze na grobie Marii Konopnickiej, Gabrieli Zapolskiej, matematyków szkoły lwowskiej oraz Orląt Lwowskich.

Bieszczady i trasa zaproponowana przez szefową Ustronia Elżbietę Rusiecką-Kucharską były bardzo malownicze, ale to Lwów zrobił na wszystkich największe wrażenie. Dawne polskie miasto wygląda jak muzeum, w zasadzie całymi dniami można chodzić i go podziwiać, zwłaszcza cmentarze czy kościoły, które - choć generalnie Lwów jest dość zaniedbany - one świeciły blaskiem odnowionych nagrobków, równo przyciętych trawników, odrestaurowanych ołtarzy i robiących ogromne wrażenie zabytkowych budowli.

W tym mieście czuje się polskość, co nie jest dziwne, bo Lwów najdłużej w swojej historii był we władaniu właśnie Rzeczyspospolitej. Słuchając historii miasta można odnieść wrażenie, że urodziła się tam i mieszkała cała nasza elita, i to na przestrzeni długich wieków.

Przewodnik zaczął jednak od opowieści, jak to Polak nauczył Europejczyków pić... kawę. Był nim Jerzy Franciszek Kulczycki, urodzony niedaleko Lwowa, jako dzieciak pojmany przez Turków do niewoli. Tam nauczył się parzyć nieznaną w Europie kawę i gdy po latach wrócił w rodzinne strony zaczął ją serwować właśnie we Lwowie. I pewnie dalej by ją tam parzył i zajmował się handlem, gdyby nie odsiecz wiedeńska w 1683 roku.

Służył podczas niej nie tylko jako tłumacz, ale również wsławił się bohaterskimi czynami (można poczytać sobie o nich w necie) - i okrzyknięty bohaterem otrzymał od cesarza ziemię w centrum Wiednia oraz obietnicę, że z obozu pokonanego wroga może sobie wziąć cokolwiek chce. Kulczycki wziął 300 worków „dziwnego ziarna”, które uważano za karmę dla wielbłądów - była to właśnie kawa - i otworzył pierwszą w Wiedniu, a więc i w Europie, kawiarnię. W 1998 roku, chcąc potrzymać tradycję swojego przodka, Tadeusz Kulczycki otworzył willę i restaurację Villa Eva w Gdańsku, gdzie serwuje tradycyjnie podaną kawę Jerzego Franciszka Kulczyckiego.

Charakterystyczną budowlą Lwowa jest Teatr Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej, wybudowany w 1900 roku przez Zygmunta Gorgolewskiego. Teatr to dzieło sztuki, ogromne wrażenie robi westybul z ogromnymi marmurowymi schodami, sama scena i widownia (ozdobą jest kurtynne malowidło „Parnas” Henryka Siemiradzkiego), a także cudna sala lustrzana.

We Lwowie koniecznie trzeba zwiedzić - tak, zwiedzić, bo to kolejne dzieło sztuki - cmentarz Łyczakowski z XVIII wieku, starszy od Powązek czy paryskiego Père-Lachaise. Na cmentarzu tym leżą znani i wielce zasłużeni Polacy. Ich lista jest bardzo długa, wymienić należy choćby pisarkę Gabrielę Zapolską czy poetkę Marię Konopnicką.

Tę ostatnią sprowadziły do Lwowa władze towarzystwa literackiego, w uznaniu zasług; tu dały jej do dyspozycji dom i tu poetka zmarła. Pogrzeb stał się wielką manifestacją patriotyczną, w której udział wzięło blisko 50 tys. osób. Seniorzy z Ustronia złożyli wiązankę i zapalili na jej grobie znicze.

Tuż obok Konopnickiej spoczywa Stefan Banach, główny przedstawiciel lwowskiej szkoły matematycznej, zresztą samouk.

W 1929 grupa ta założyła we Lwowie czasopismo Studia Mathematica, poświęcone jednej tylko gałęzi matematyki - analizie funkcjonalnej. Matematycy spotykali się w kawiarni Szkockiej, gdzie wzory zapisywali na blacie, aż w końcu żona Banacha kupiła im zeszyt. Został on uratowany z pożogi wojennej i w 1972 ofiarowany Międzynarodowemu Centrum Matematycznemu im. S. Banacha. Niemal wszyscy matematycy zginęli w czasie wojny.

Podobnie tragiczny los spotkał nastoletnich obrońców Lwowa, którzy po śmieci zyskali miano Orląt Lwowskich. Zachęcam, by zapoznać się z historią Lwowa, bo naprawdę warto. A najlepiej go po prostu zwiedzić...

A oto Dzień Budowlańca we Lwowie na głównym placu

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto