Z tej historii morał wynika jeden i potwierdza stare porzekadło - „starzy z młodymi zgodzić się nie potrafią" i najlepiej na tzw. kupie nie mieszkać.
62-letnia pani Helena z Mokrej nie potrafi ukryć łez, gdy opowiada swoje przeżycia z ostatnich lat. Twierdzi, że jest strzępkiem nerwów. Koleżanki jej mówią: Helena, na stare lata to ty powinnaś wiedzieć, że żyjesz! Za te twoje lata ciężkiej pracy, za troskę o dzieci. - Tak mówią, a ja całe dnie płaczę i już zupełnie nie wiem, co robić - mówi kobieta. - Teraz komornik ma mi zająć dom. Jak go zabiorą, to gdzie ja będę razem z mężem mieszkać? Pod mostem? Córka z zięciem pewnie by tak chcieli...
Według pani Heleny historia wygląda tak: Razem z mężem wychowali czworo dzieci. Wszyscy założyli rodziny, ale jedna z córek wraz z rodziną musiała sporo płacić za czynsz za lokal w centrum Skierniewic. Pani Helena się ulitowała. - Zrobiłam tak, jak matka powinna zrobić - mówi pani Helena. - Powiedziałam, żeby sprowadzili się do nas. Oni by pracowali, my pomoglibyśmy przy dzieciach. Na początku - jak opowiada kobieta - wszystko się układało. Do tego stopnia, że w 1999 roku pani Helena postanowiła wraz z mężem przekazać im w formie darowizny dom. Już pięć lat później, w 2004 roku, dom - również notarialnie - został dzieciom odebrany. Dlaczego?
- Zięć sprowadzał samochody z zagranicy. Narobił ogromnych długów, ale wtedy ja o tym nie wiedziałam - bije się w piersi pani Helena. - Odebrałam dom, bo nie tylko nie inwestowali w niego, ale nawet rachunków nie płacili. Czy tak było istotnie, wiedzą tylko najbliżsi. Zięć pani Heleny trafił ostatecznie do więzienia. Z wyroku wynika, że przywłaszczał pieniądze na zakup i sprowadzenie aut, a następnie tego nie robił.
Podczas gdy zięć odbywał karę, pani Helena wraz z mężem otworzyła małą kwiaciarnię przy skierniewickim cmentarzu. Wspólnie z córką prowadzili interes. - Wtedy zaczęli nachodzić nas dłużnicy zięcia - wspomina pani Helena. - Żeby jakoś mu pomóc, zaciągnęłam bardzo wysoki kredyt. Zaczęłam powoli spłacać ten kilkudziesięciotysięczny dług. Zięć obiecywał, że jak wyjdzie z więzienia, to mi pomoże, podejmie pracę. Uwierzyłam. Ale, jak twierdzi pani Helena, z pomocy nic nie wyszło. - Okazało się, że zaczęli się zgłaszać kolejni dłużnicy - płacze pani Helena. - Już nie mam z czego ich spłacać. I co? Dostałam właśnie pismo od komornika, że ma zająć mój dom. Dom, który mój mąż wybudował, na swojej ojcowiźnie! W dodatku dom, który już przecież do córki z zięciem nie należy, bo zgodnie z aktem notarialnym znów jest nasz - podkreśla. - Z mężem jesteśmy jego właścicielami, dlaczego więc komornik chce go zlicytować? - płacze kobieta. - To przecież nie są nasze długi.
Podpytujemy prawników. Okazuje się, że oddanie domu przez córkę i zięcia w 2004 roku (czyli cofnięcie darowizny) komornik uznał za pozbywanie się majątku dłużnika, czyli zięcia pani Heleny. W tym czasie toczyło się już bowiem wobec niego postępowanie egzekucyjne na kwotę 90 tysięcy złotych. - Poza zamiarem pokrzywdzenia wierzycieli brak jest jakiejkolwiek innej przyczyny nieodpłatnego przeniesienia własności nieruchomości na rzecz osób trzecich - czytamy uzasadnienie komornika. - Tym bardziej, że dłużnik nie utracił możliwości korzystania z niej.
Czy pani Helena raz jeszcze chciała pomóc córce i zięciowie, cofając darowiznę? - O niczym nie wiedziałam, o żadnych długach - zarzeka się jednak nasza rozmówczyni.
Dura lex, sed lex - sąd podzielił zdanie komornika. Wierzyciele, z wyrokami w ręku, mogli dochodzić swoich roszczeń. A jeśli egzekucja została rozpoczęta przed cofnięciem darowizny, przejął ją nowy właściciel nieruchomości, czyli w tym wypadku pani Helena i jej mąż. Na temat konfliktu, który narasta w rodzinnym domu, nie chce się wypowiadać córka pani Heleny. Niedawno wraz z mężem założyła matce sprawę w sądzie o nękanie, dręczenie i obrzucanie jej rodziny wyzwiskami. To zresztą reakcja na sprawę, którą jej wytoczyła pani Helena, czyli o eksmisję z domu.
- Nie zgadzamy się z tym, co mówi moja matka. W sądzie toczą się dwie sprawy. Poczekamy na wyroki niezawisłego, obiektywnego sądu - mówi pani K. (dane do wiad. red.). - Na pewno tak tego nie zostawimy. Nawet darowiznę można cofnąć, jeśli obdarowany nie wywiązuje się ze złożonych obietnic.
- Czy nie mogą się państwo wyprowadzić z tego domu i zakończyć konflikt? - pytamy. - Za dużo w ten dom zainwestowaliśmy - słyszymy.
Obecnie - jak twierdzą obie strony, czyli matka i córka - niemal codziennie dochodzi do awantur, ciągle wzywana jest policja. Co w takiej sytuacji może zrobić pani Helena? Prawnicy podpowiadają, że może wystąpić z pozwem do sądu o wyjęcie zajętego przez komornika mienia spod egzekucji. Czy to wstrzyma egzekucję? - O tym zadecyduje sąd. Z pozwem należy złożyć wniosek o zawieszenie postępowania egzekucyjnego na czas rozstrzygnięcia sprawy - wyjaśnia Anna Bartczak-Lisik, asesor komornika.
Jeśli pani Helena udowodni, że ma rację, odzyska dom. Jeśli nie, może mieć problem. Na pewno jednak relacji z córką żaden sąd nie naprawi.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?