Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Schronisko szuka nowych właścicieli dla psów

Sławomir Burzyński
Rodzina Skrętów straciła swojego psa. W niedzielę przyjechali więc do schroniska znaleźć nowego
Rodzina Skrętów straciła swojego psa. W niedzielę przyjechali więc do schroniska znaleźć nowego fot. Sławomir Burzyński
Psy wyczuły szansę. Obcy człowiek witany jest tu narastającym harmidrem, każdy czworonóg stara się przypodobać szczekaniem: "mnie weź! mnie weź!".

Zgiełk przemieszczał się między boksami, nasilając zgodnie z kierunkiem kroków Joanny i Adama Skrętów, którzy z córką Igą przyjechali do schroniska dla zwierząt przy ulicy Pamiętnej. W ostatnią niedzielę był tu dzień "otwartych drzwi".

- Nie weźmiemy dziś żadnego pieska - tłumaczy mama. - Porozglądamy się i potem w domu na spokojnie zdecydujemy. Wszystkie są piękne!

Schronisko, gdzie stale przebywa około 100 psów, szuka sposobów, aby jak najwięcej czworonogów znalazło prawdziwy dom. Jednym ze sposobów są "dni otwarte" organizowane w każdą ostatnią niedzielę miesiąca, zainaugurowane w miniony weekend.

- Ludzie czekają przede wszystkim na szczeniaki. Małe idą jak świeże bułeczki, ale znaleźć dom dla dorosłego psa jest trudniej. Dziś przyszło bardzo dużo osób, sami jesteśmy zdziwieni. Na razie się tylko rozglądają, przywieziono też dużo darów, karmę i koce - mówi Aleksandra Peterwas. Jest jedną z sześciorga wolontariuszy, którzy od ubiegłego roku opiekują się psami w schronisku.

- Robimy tu wszystko. Podajemy wodę, karmimy, szczotkujemy. Podstawą jest wyprowadzanie psów na spacer, bo dwoje pracowników schroniska nie bardzo ma na to czas - dodaje Robert Michalak.

Mając kontakt z ludźmi psy nie dziczeją. Podczas spacerów uczą się chodzenia na smyczy i podstawowych komend. Do nowych domów trafią już podszkolone.

- Niestety, niektórzy traktują psy jak towar, który można reklamować. Bywa, że ktoś weźmie psa, a potem oddaje, bo ten na przykład zaszczekał - mówi wolontariuszka.

Schronisko przy ulicy Pamiętnej zostało wybudowane w połowie lat 60. ub. wieku. - Przez 36 lat nikt nie dał pięciu groszy na remont. Dopiero teraz, w ostatnie dwa lata poszło na to 300 tysięcy złotych - Andrzej Michalak, prezes Zakładu Utrzymania Miasta jest dumny, że wszystko zrobiono własnymi rękami. W wyremontowanym budynku gospodarczym powstał gabinet weterynaryjny i pomieszczenie pozabiegowe. Jest kuchnia, oświetlenie, wodociąg i własne ogrzewanie, ale dla schroniska najważniejsza jest rozbudowa.

W ZUM bardzo liczą na pozyskanie terenu instytutu sadownictwa, sąsiadującego ze schroniskiem, jednak od dwóch lat miastu to się nie udało. Dziewiętnaście nowych boksów nie rozwiązało sytuacji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto