Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Leszkiem Trębskim, prezydentem Skierniewic

Agnieszka Kubik
Leszek Trębski w swoim sztabie wyborczym
Leszek Trębski w swoim sztabie wyborczym Sławomir Burzyński
Emocje opadają?

Leszek Trębski: - Powoli tak. Liczyłem na zwycięstwo i się nie przeliczyłem.

Nie poprawił Pan zbytnio wyników w porównaniu z pierwszą turą, to tylko o 259 głosów więcej. Kontrkandydat, Krzysztof Jażdżyk, zdobył ich więcej o ponad 2 tysiące... Co mogło być tego przyczyną?

- Fakt, pan Jażdżyk zdecydowanie poprawił wynik. Myślę, że wpływ mogło mieć na to wiele czynników: słaba frekwencja na poziomie 30 procent, determinacja moich przeciwników, którzy zwłaszcza w ostatnich dniach prowadzili kampanię oszczerstw, siedmiu silnych kandydatów, za którymi stało tysiące wyborców, a także brzydka pogoda. Myślę, że spora część mojego elektoratu, czyli ludzie starsi, nie poszła do urn. Świadczy o tym choćby liczba oddanych głosów - cztery lata temu w drugiej turze wyborów wzięło udział ponad 17 tysięcy skierniewiczan, obecnie nieco ponad 12 tysięcy. No, ale cztery lata temu wybory odbywały się w listopadzie i śniegu na ulicach jeszcze nie było. Gdyby moi wierni wyborcy zagłosowali, moje zwycięstwo byłoby z pewnością większe.

Co ma Pan na myśli mówiąc o kampanii oszczerstw?

- Rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji na mój temat między innymi poprzez uruchomienie domeny, na której znajdowały się same kłamstwa i pomówienia. Wiedziałem, że przed wyborami nic w tej kwestii nie mogę zrobić. Cóż, cztery lata temu internet nie był jeszcze tak powszechnie wykorzystywany jak obecnie. Na pewno zabrało mi to wiele głosów. Zgłosiłem sprawę na policję i będę się domagał ustalenia właściciela domeny. Z kolei do prokuratury zgłosiłem fakt sprzedaży głosów w pierwszej turze wyborów. W obu kwestiach nie odpuszczę.

Jest Pan prezydentem połowy Skierniewic, głosy rozłożyły się niemal po równo. Jak Pan przekona do swojej wizji miasta tych, którzy głos oddali na kontrkandydata?

- Będę jeszcze ciężej pracował.

Ma Pan obecnie w radzie miasta 13 "swoich" radnych, ośmiu będzie w opozycji. Czy będzie to większy komfort pracy w porównaniu z początkiem poprzedniej kadencji?

- Mieszkańcy pamiętają, że cztery lata temu wiele czasu i energii poświęciłem na budowanie koalicji. Minęło jakieś półtora roku, zanim można było zacząć normalnie pracować. Komfort pracy będzie obecnie zdecydowanie lepszy.

Pana priorytet na najbliższe cztery lata to stworzenie ze Skierniewic i w Skierniewicach uzdrowiska...

- Tak, to jest najpilniejsza rzecz i od razu bierzemy się do pracy. Właśnie okazało się - to już potwierdzone - że nasze wody termalne są jeszcze zdrowsze niż wynikało to z wcześniejszych badań i nadają się też do leczenia otyłości, choroby XXI wieku. Uzdrowisko to prawdziwe koło zamachowe dla Skierniewic, porównywalne do budowy Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej czy stworzenia województwa skierniewickiego.

Pierwsze decyzje personalne...

- Beata Jabłońska nadal będzie jednym z wiceprezydentów, natomiast wiceprezydentem ds. inwestycji zostanie Piotr Łyżeń, którego partia, PO, poparła mnie w drugiej turze wyborów.

Deklarował Pan, że nie będzie zabiegał o trzecią kadencję.

- Jeśli przez najbliższe cztery lata uda mi się zbudować solidne podwaliny pod uzdrowisko i jeśli sam nie będę musiał tego nadzorować, to chętnie ustąpię. Natomiast na pewno nadal będę pracował na rzecz miasta i jego mieszkańców.

Cztery lata temu Ryszard Bogusz pogratulował Panu zwycięstwa. Był telefon od Krzysztofa Jażdżyka?

- Nie. Cały czas czekam.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto