Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokuratura postawiła zarzuty skierniewickiemu ginekologowi

Roman Bednarek
Do tragedii doszło w skierniewickim szpitalu dwa lata temu
Do tragedii doszło w skierniewickim szpitalu dwa lata temu Archiwum
Skierniewicki ginekolog usłyszał prokuratorskie zarzuty narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo życia i zdrowia noworodka i spowodowanie u niego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zdarzenie miało miejsce w 2018 r. Podejrzany pełnił wówczas funkcję kierownika dyżuru na oddziale położniczo-ginekologicznym skierniewickiego szpitala.

Zarzuty 61-letniemu lekarzowi ze Skierniewic postawiła pod koniec kwietnia Prokuratura Okręgowa w Łodzi.

– Jak wynika z dokonanych ustaleń, 1 kwietnia 2018 roku około godziny 3.20 do szpitala zgłosiła się odczuwająca bóle porodowe 38-letnia kobieta, u której wcześniej ciąża przebiegała prawidłowo, zaś termin porodu wyznaczono na 14 kwietnia – informuje Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. – Już podczas pierwszego badania tętna płodu odnotowano nieprawidłowości. Kobiecie podano kroplówki, aby przyśpieszyć poród naturalny. Faktycznie pozostawała ona pod opieką pielęgniarek, ponieważ jak wynika z zebranego materiału dowodowego, kierownik dyżuru na pewien czas prawdopodobnie opuścił szpital. W tym okresie kontaktował się z personelem medycznym jedynie telefonicznie.

Kolejne badania mogły świadczyć o stanie wysokiego zagrożenia płodu. Z informacji prokuratury wynika, że ocena zapisów KTG powinna znacznie wcześniej skłonić personel szpitala do podjęcia decyzji o wykonaniu cięcia cesarskiego.

– Tymczasem dopiero po godzinie 7, gdy odnotowano zanik pracy serca dziecka, inna lekarka, obecna w szpitalu, zdecydowała o konieczności pilnego przeprowadzenia porodu tą właśnie metodą – kontynuuje prokurator Krzysztof Kopania. – Chłopiec urodził się niedotleniony, przystąpiono do resuscytacji i przewieziono go go oddziału intensywnej terapii Centrum Zdrowia Matki Polki.

Opinia biegłych potwierdza, że u noworodka doszło w następstwie niedotlenienia do powstania nieodwracalnych skutków, związanych głównie z uszkodzeniem ośrodkowego układu nerwowego. Zostało to zakwalifikowane jako ciężkie kalectwo i ciężka choroba długotrwała.

– Podczas przesłuchania w prokuraturze podejrzany przyznał, że opuścił szpital, podając jednak, że jego nieobecność trwała krótko – informuje Krzysztof Kopania.

Prokurator zastosował wobec podejrzanego zawieszenie wykonywania zawodu. Lekarzowi grozi do 5 lat pozbawienia wolności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto