Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Proces podpalacza z Makowa. Przesłuchano kolejnych świadków

Jacek Losik
Maciej Stanik
Przesłuchano pięciu nowych świadków w procesie mężczyzny, który oblał i podpalił dwie pracownice GOPS w Makowie. W Sądzie Okręgowym w Łodzi we wtorek (22 września) zeznawali m.in. strażacy, którzy gasili pożar budynku.

Przed sąd wezwano sześciu świadków, ale siostra oskarżonego skorzystała z możliwości odmówienia zeznawania w procesie brata. Pierwszy o tym, co wydarzyło się 15 grudnia 2014 roku w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Makowie opowiedział Piotr B., strażak z Państwowej Straży Pożarnej w Skierniewicach.

- Do budynku wbiegłem jako drugi. Miałem w ręku gaśnicę. Po wejściu na pierwsze piętro od razu zobaczyłem płomienie. Było bardzo duże zadymienie, dlatego wybiłem okno w pokoju po lewej. Klamki były stopione, dlatego nie udało się go otworzyć – relacjonuje Piotr B. - Po oddymieniu kolega znalazł leżącą kobietę za biurkiem i wspólnie ją wynieśliśmy.

Po strażaku do barierki podszedł Henryk G., sąsiad 63-letniego Leszka G, którego spotkał tego dnia w budynku GOPSu.

- Stał oparty o barierkę. Zamieniliśmy trzy słowa. Oskarżony nie mówił po co tam stoi. Moim zdaniem był spokojny, miał w ręku reklamówkę, ale nie widziałem co tam było – zeznawał Henryk G. - Wiem, że się leczył w psychiatryku. Znałem go od młodych lat. Miewał bardzo dziwne zachowania.

Trzeci zeznawał Andrzej K., który pomógł wynosić pierwszą z ofiar podpalacza. Gdy wybuchł pożar, mężczyzna był w pobliskim Urzędzie Gminy.

- Wbiegliśmy do środka, zanim jeszcze przyjechało pogotowie i straż pożarna. Ogień miał wysokość 20 cm. Na klatce schodowej leżała kobieta, która wyczołgała się z pokoju. Wynieśliśmy ją z budynku, położyliśmy i chcieliśmy wrócić po drugą panią. Niestety w budynku było tyle dymu, że nie udało się wejść – opowiadał świadek. - Kobieta, którą wynieśliśmy miała popalone ubranie i nadpalone włosy. Poruszała ustami, jakby chciała coś powiedzieć. Wcześniej, gdy miała więcej siły, powiedziała, że zrobił to Leszek G.

Oskarżony utrzymuje natomiast, że nie pamięta całego wydarzenia. Przypomnijmy, do tragedii doszło 15 grudnia 2014 roku. Oskarżony wszedł do siedziby GOPS przy ulicy Głównej w Makowie. Udał się do pokoju na piętrze, w którym urzędowały Małgorzata K. i Renata B. Polał kobiety benzyną, podpalił, wybiegł na korytarz i przytrzymał drzwi, aby nie mogły uciec. Obie kobiety zginęły, jedna w pożarze, druga w szpitalu.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto