Prezes w pociągu o 6.34

Janusz Malinowski ze Skierniewic do pracy w Warszawie najczęściej dojeżdża pociągiem Intercity o godzinie 6.34 rano. Podjeżdża samochodem, który zostawia przy ulicy Bielańskiej, na parkingu zbudowanym kilka lat temu specjalnie dla pasażerów PKP. Nie narzeka na brak miejsca. Potem stoi chwilę na peronie i gdy nadjeżdża pociąg do Warszawy, spokojnie czeka, aż większość pasażerów wsiądzie do wagonu.
- Nie ma żadnego koszmaru i nie muszę się pchać, bo wszyscy pasażerowie wsiadający w Skierniewicach mają miejsca siedzące więc i ja wiem, że miejsce zaraz znajdę - mówi Janusz Malinowski. - Mogą się zdarzyć gorsze dni, ale generalnie wszyscy siedzą. Daj Boże, żeby we wszystkich środkach komunikacji pasażer siedział i miał ciepło, tak jak w pociągach Intercity na trasie ze Skierniewic do Warszawy - dodaje.

Bajka? Janusz Malinowski ze Skierniewic jest prezesem PKP Intercity i na własnej skórze codziennie testuje jakość usług świadczonych przez swoją firmę. I ta, według niego, wypada na korzyść przewoźnika, a w zasadzie jedynym ograniczeniem są prowadzone na tej trasie prace remontowe. Zapewnia, że dojeżdża jak zwykły pasażer, nie korzysta z przedziału służbowego.

W ostatnią środę Leszek Trębski, prezydent Skierniewic, też pojechał do Warszawy - na rozmowę z prezesem spółki PKP Intercity. Samochodem. Jak informuje rzecznik ratusza, spotkanie dotyczyło problemów mieszkańców Skierniewic, którzy pracują w stolicy i codziennie dojeżdżają pociągami.
- Jedna z największych bolączek to brak połączeń porannych, gdzie w szczycie zapotrzebowanie na pociągi jest bardzo duże. Na przykład zaczynający pracę o 6 rano mają tylko jeden pociąg, i to odjeżdżający ze Skierniewic dopiero o godzinie 5.20. Brakuje też, po zabraniu nam Łodzianina, połączeń pomiędzy godziną 6.53 a 8 rano - mówi rzecznik Anna Wolińska.

Prezes Janusz Malinowski nie widzi jednak potrzeby, by Łodzianin zatrzymywał się na stacji w Skierniewicach. - Jest zaledwie 9 minut po naszym pociągu, więc nie ma sensu go zatrzymywać - uważa. Obiecuje jednak załatanie porannej dziury, być może poprzez przesunięcie jednego z trzech pociągów przedpołudniowych. Zmiana mogłaby nastąpić w marcu, przy wprowadzaniu nowego rozkładu jazdy. Prezes podkreśla, że na trasie skierniewickiej pociągi Intercity są zestawione z 11, a nawet 12 wagonów. Więcej dołożyć nie można, bo się nie zmieszczą w peronach.
- Zastanawiam się nad wagonami piętrowymi, bo są bardziej pojemne, mają po 128 miejsc siedzących, są też wygodniejsze do wsiadania i wysiadania - mówi Janusz Malinowski.

Linia skierniewicka mogłaby być obsługiwana przez te wagony jednak najwcześniej w roku 2014, a więc po zakończeniu uciążliwej przebudowy magistrali. A ta, nota bene, na dobre zacznie się dopiero latem tego roku. Wtedy będzie na co narzekać, bo dojazdy staną się koszmarem!

Na spotkaniu z prezydentem Trębskim uzgodniono, że z rozkładu Intercity, po czerwcowej zmianie rozkładu jazdy PKP, zniknie przystanek kolejowy w Mokrej. Pociągi pospieszne zatrzymują się na tym przystanku od września ub. roku, co miało być ułatwieniem dla dojeżdżających do pracy w Warszawie.
Pasażerowie korzystali z tej możliwości sporadycznie.