Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prąd będzie ją kosztować

Agnieszka Kubik
25-letnia skierniewiczanka zalega ponad 30 tysięcy złotych Zakładowi Energetycznemu. Jej mieszkanie będzie zlicytowane, a ona trafi wkrótce przed oblicze sądu

Czy możliwe jest, by w ciągu kilku miesięcy rachunek za prąd urósł do ponad 30 tysięcy złotych, i to w dodatku w domu ogrzewanym węglem?

Zakład Energetyczny twierdzi, że jak najbardziej i domaga się od byłej już właścicielki nieruchomości wpłaty należności. Metody są drastyczne: zanim młoda kobieta została oficjalnie oskarżona, jej obecne mieszkanie zostało wystawione na licytację. -

Zostanę bez dachu nad głową - płacze pani Agata, która twierdzi, że nic o zadłużeniu wobec energetyki nie wiedziała. 


Niepełnosprawna 25-letnia dziewczyna (przeszła m. in. kilkanaście operacji twarzy oraz kończyn) mieszkała wraz z rodzicami w domu na os. Zadębie. Gdy ojciec zginął w wypadku, obie z matką uznały, że dom należy sprzedać. Wcześniej musiały jednak uregulować sytuację prawną nieruchomości.

- I wychodzi na to, że moja własna matka mnie wykiwała - mówi pani Agata. - Dlaczego? Stwierdziła, że ona tego domu nie chce. Poszłyśmy więc do sądu i przejęłam go w formie spadku. Jak się później okazało, z ogromnym długiem. Nie miałam o tym pojęcia.


Po przejęciu spadku i sprzedaży domu pani Agata kupiła mieszkanie w centrum Skierniewic. Przez kilka pierwszych miesięcy nic nie zapowiadało katastrofy. - A potem zaczęli mnie nagle nachodzić pracownicy energetyki, straszyć policją, prokuraturą, sądem i komornikiem - wylicza roztrzęsiona dziewczyna. - Gdy oznajmili, że mam 30-tysięczny dług, wpadłam w szok!


Pani Agata opowiada, że zaczęła wertować różne dokumenty. Od samej matki niewiele mogła się dowiedzieć - ta pojechała "gdzieś w Polskę", a u pani Agaty, choć jest jej prawną opiekunką jako osoby niesprawnej, pojawia się sporadycznie.

- Z dokumentów dowiedziałam się, że matka wiedziała o długu. Podpisała nawet z Zakładem Energetycznym ugodę, w której zobowiązała się do spłaty długu jak tylko sprzeda dom! - twierdzi pani Agata. - Wiem, że zapłaciła im nawet 9 tysięcy złotych. Tyle, że ja o niczym nie wiedziałam! - podkreśla raz jeszcze. 


Zakład Energetyczny PGE Obrót SA w Łodzi ma zupełnie odmienne zdanie. Twierdzi, że pani Agata doskonale wiedziała o zadłużeniu, była szczegółowo informowana o jego wysokości i przyczynach powstania. - Przecież wspólnie z matką tę ugodę podpisywały - mówi Zbigniew Solarz, rzecznik ZE.


Pani Agata przekonuje, że jej podpis na ugodzie został podrobiony. Ten akurat argument jest mało przekonujący, gdyż z wyciągu z protokołu rozprawy wyraźnie wynika, że "stawiły się obie uczestniczki" - czyli pani Agata i jej matka.

Rodzi się natomiast szereg innych pytań - jak to np. możliwe, by Zakład Energetyczny nie zareagował, gdy nagle, w okresie od września 2008 roku do maja 2009 roku rachunki za prąd zaczęły wynosić około 3 tys. zł miesięcznie? To horrendalna suma zważywszy, że dom był opalany węglem. Dlaczego zakład nie sprawdził w tym czasie licznika? Dlaczego, jeśli rachunki nie były w terminie płacone, prąd nie został odcięty?

- Mama pani Agaty wystąpiła do Zakładu Energetycznego z prośbą o spłatę ratalną - dodaje Zbigniew Solarz. - Zgodziliśmy się.
Rzecznik nadmienia, że pracownicy bez zgody właściciela nie mają prawa wejść na posesję. Pytanie o odcięciu prądu pozostaje bez odpowiedzi. Podobnie jak inne, np. dlaczego Zakład Energetyczny nie wszedł na hipotekę domu? Wtedy miałby pewność, że po sprzedaży domu dług zostanie uregulowany.

- Jesteśmy bardzo wyrozumiali i życzliwi dla swoich klientów - podkreśla Zbigniew Solarz. - Obie panie poprosiły nas o niewpisywanie długu na hipotekę, a my dostosowaliśmy się do ich prośby. Tyle, że one nie wywiązały się później z ugody: nie powiadomiły o terminie sprzedaży i miejscu sporządzenia aktu notarialnego, a następnie nie kontaktowały się z nami, nie odbierały telefonów i zostawianych w drzwiach informacji.


Takie zachowanie dla pani Agaty zakończyło się fatalnie: na wniosek Zakładu Energetycznego rozpoczęło się postępowanie komornicze, co oznacza, że jej mieszkanie będzie zlicytowane. Pani Agata została też oskarżona przez prokuraturę o udaremnianie wykonania ugody sądowej i ukrycia pieniędzy pochodzących ze sprzedaży mieszkania.

- Jestem osobą niepełnosprawną i za chwilę zostanę bez dachu nad głową - rozpacza 25-latka. - Rozważam oskarżenie własnej matki o to, że ukryła przede mną prawdę o tak ogromnym długu...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto