Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polacy w Kongo to byli pierwsi biali ludzie o dobrych sercach... Rozmowa z Kilongo Denisem Kasongo

Agnieszka Kubik
Agnieszka Kubik
Rozmowa z Kilongo Kasongo z Kongo (europejskie imię Denis), który w Centrum Kultury i Sztuki w Skierniewicach uczy języka angielskiego i francuskiego.

Jesteś Kongijczykiem, urodziłeś się w Demokratycznej Republice Konga. To dla nas zupełnie egzotyczny kraj. Jak to się stało, że znalazłeś się w Polsce?
W Polsce, w Warszawie, mieszkam od 17 lat. W 2001 roku, po zabójstwie prezydenta Laurenta Kabuli, w zasadzie nie miałem innego wyjścia, jak uciec z kraju. Można powiedzieć, że byłem w niebezpieczeństwie.

Dlaczego?
Byłem w tym czasie bardzo zaangażowany politycznie, pracowałem jako doradca przy rządzie, zajmowałem się przestępczością narkotykową, pracowałem też w gabinecie ministra spraw wewnętrznych. Szczęśliwie się złożyło, że już wcześniej wziąłem udział w konkursie organizowanym przez UNESCO, gdzie pracowałem jako asystent naukowy - i go wygrałem! Mogłem wybrać stypendium we Francji, Belgii, w Stanach Zjednoczonych, ale ja wybrałem Polskę. Od dzieciństwa marzyłem o Polsce.

A to ciekawe. Czemu akurat Polska?
Mój kraj ma bardzo ciężką i dramatyczną historię. Polacy to byli pierwsi biali ludzie, którzy nie traktowali nas jak niewolników. To byli pierwsi biali ludzie o dobrych sercach…

Skąd Polacy wzięli się w Kongo?
Żeby do tego dojść, muszę przybliżyć trochę historię Konga. Jesteśmy jednym z najbogatszych krajów świata jeśli chodzi o złoża kopalne i rzadkie metale i jednocześnie z tego powodu jednym z najbiedniejszych krajów na świecie. Odkąd pamiętam w naszym kraju dominowali Belgowie i Amerykanie, którzy stosowali metodę „dziel i rządź”. Kongo jest największym na świecie producentem kobaltu oraz znaczącym producentem miedzi i diamentów. Posiada również 70 procent światowych zasobów koltanu, który jest głównym źródłem tantalu używanego w elektronice na potrzeby przemysłu komputerowego oraz telekomunikacyjnego. Przemysł wydobywczy jest kontrolowany przez zachodnie państwa i ich korporacje, a my mamy z tego tyle, że wciąż podsycane są wzajemne waśnie między poszczególnymi plemionami. Dlaczego zginęły miliony ludzi z plemienia Tutsi i Hutu? To było ludobójstwo, efektem były dwie wojny w Kongo…

Gdzie w tym wszystkim Polacy?
W czerwcu 1960 roku Demokratyczna Republika Konga zyskała niepodległość. Wcześniej byliśmy kolonią belgijską. To był czas, kiedy Belgowie i Amerykanie wynieśli się z naszej ziemi, a ponieważ zaczęły się wpływy Rosji, ta zaczęła to nas przysyłać polskich inżynierów, lekarzy, nauczycieli… To byli bardzo dobrzy ludzie. Dla mnie to było bardzo ważne, że wszędzie są Polacy. Pamiętam, jak mój ojciec zachorował. Wyleczył go Polak i mój ojciec, gdy zbieraliśmy się na rodzinnych spotkaniach, zawsze nam powtarzał: „Moje dzieci, jeśli będziecie mieć możliwość jechać do Polski, to jedźcie. I niech każdy Polak będzie waszym bratem, a każda Polka waszą siostrą. Jak spotkacie głodnego Polaka, nakarmcie go. To mój testament”. Więc jak tylko nadarzyła się okazja, by do Polski przyjechać, od razu to zrobiłem!

Wyobrażenia o Polsce pokryły się z rzeczywistością?
Tak. Stypendium miało trwać 3 miesiące - przejazd finansował rząd japoński, a mieszkanie polski - ale najpierw przedłużyłem je do 5 miesięcy, a potem, ponieważ powrót do kraju wciąż nie był dla mnie możliwy, UNESCO pomogło mi znaleźć pracę. I tak już jestem 17 lat…

Nie spotykasz się z przejawami agresji i rasizmu?
Jeśli nawet, to rzadko. Wszystko zależy od człowieka.

Opowiedz coś więcej o swoich korzeniach, rodzinie.
Urodziłem się w miejscowości o nazwie Kiande, w jej pobliżu zlokalizowanych jest najwięcej kopalń kobaltu i miedzi. Odległość z Kiande do Kinszasy, stolicy Demokratycznej Republiki Konga, to jak z Paryża do Warszawy. Byliśmy katolicką rodziną, miałem 11 rodzeństwa, ja byłem trzeci z kolei. W sumie było nas 8 chłopaków i 4 dziewczyny. Mój ojciec Dominik Kasongo był cieślą, ale też handlował. Dzierżawił ziemię, z której żył. Moja matka Adolphine zajmowała się domem.

Czy miałeś bezproblemowy dostęp do edukacji?
Tak. Po maturze dostałem się do Instytutu Pedagogicznego w Kisangani (rzeź, która miała tam miejsce w 1964 roku i podczas której wymordowano ponad 8 tysięcy mieszkańców, została opisana w „Wojnie futbolowej” przez przebywającego tam wówczas nielegalnie Ryszarda Kapuścińskiego - przyp. red.). Tam znajdują się jedne z największych złóż złota na świecie. Studiowałem anglistykę, po pięciu latach zostałem nauczycielem języka angielskiego. Z czasem trafiłem do stolicy, do Kinszasy, gdzie pracowałem jako tłumacz parlamencie. Chcę jednak dodać, że wcześniej Belgowie prowadzili politykę utrudniającą Kongijczykom dostęp do edukacji. Chodziło o to, byśmy nie zastępowali ich kadrowo.

Tęsknisz za swoim krajem?
Bardzo. W Kinszasie zostawiłem żonę i czworo dzieci. Żony nie widziałem od 17 lat, bo nigdy w międzyczasie do Konga nie wróciłem. Tyle, co się komunikujemy poprzez Skype. Dwoje dzieci jest jeszcze z matką, a dwóch synów wyjechali za granicę. Jeden mieszka w Rosji, drugi w Chinach. Ale dzięki pobytowi w Polsce mogłem i mogę nadal dalszą i bliższą rodzinę utrzymać.

Jesteś mormonem?
Tak, ale takim, który nie ma wielu żon, a swojej nigdy nie zdradził (śmiech). Nie piję i nie palę. W Warszawie mamy swój zbór, tam się modlimy. Dokładnie to jesteśmy Kościołem Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.

Słyszałam, że chcesz wrócić do Konga i znów zająć się polityką?
Tak, tęsknię do polityki. Ostatnio mam coraz więcej telefonów, żebym wracał, bo koniunktura polityczna sprzyja. Jestem wielkim patriotą, nigdy, ale to przenigdy, nie zmienię swojej narodowości czy obywatelstwa. Kocham swój kraj. Jeśli wrócę, to już jako kandydat na prezydenta tego kraju.

Jakie masz hobby, zainteresowania?

Bardzo lubię rozśmieszać dzieci oraz... gotować. Uwielbiam polskie Święta Bożego Narodzenia, gdy cała rodzina siada do stołu, a na nim jest tyle fantastycznych potraw. To naprawdę magiczny czas.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto