Podłączenie do sieci cieplnej uratuje miasta od smogu

Materiał powstał we współpracy z PGE
Na zdjęciu od lewej: Prof. Grzegorz Wielgosiński, kierownik Zakładu Technik Inżynierii Środowiska Politechniki Łódzkiej, Wojciech Miedzianowski, prezes zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi oraz Ryszard Wasiłek, wiceprezes zarządu ds. operacyjnych PGE Polskiej Grupy Energetycznej
Na zdjęciu od lewej: Prof. Grzegorz Wielgosiński, kierownik Zakładu Technik Inżynierii Środowiska Politechniki Łódzkiej, Wojciech Miedzianowski, prezes zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi oraz Ryszard Wasiłek, wiceprezes zarządu ds. operacyjnych PGE Polskiej Grupy Energetycznej
21 stycznia odbyła się debata on- line na temat najlepszych sposobów walki z zanieczyszczeniem powietrza. Rozmawialiśmy o tym, co powinniśmy zrobić, aby ograniczyć do minimum emisje przyczyniające się do powstania smogu, a także te, które wpływają niekorzystnie na nasz klimat. W debacie uczestniczyli: Ryszard Wasiłek, wiceprezes zarządu ds. operacyjnych PGE Polskiej Grupy Energetycznej, Wojciech Miedzianowski, prezes zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi oraz prof. Grzegorz Wielgosiński, kierownik Zakładu Technik Inżynierii Środowiska Politechniki Łódzkiej. Partnerem debaty była PGE Polska Grupa Energetyczna. Redakcję reprezentował Andrzej Gębarowski.

PARTNER DEBATY

Redakcja: Zacznijmy od próby odpowiedzi na pytanie, które jest istotą naszej debaty: kiedy będzie lepiej? Kiedy wreszcie będziemy mogli oddychać czystym powietrzem?

Prof. Grzegorz Wielgosiński: Jeśli wierzyć w opracowanie sporządzone przez Najwyższą Izbę Kontroli w minionym roku, to w wojewódzkim łódzkim należy się spodziewać radykalnej poprawy za... 99 lat. Mam nadzieję, że ta bardzo pesymistyczna przepowiednia się nie sprawdzi. A wracając do meritum: w Polsce obserwujemy specyficzny rodzaj smogu, który różni się od tego londyńskiego. Przypomnijmy, że smog londyński zabił w 1952 roku 12 tysięcy osób. Nasz polski smog jest smogiem odmiennym i wyjątkowym, bo pyłowym, charakteryzującym się dużym stężeniem pyłów w powietrzu, z domieszką związków silnie toksycznych i karcerogennych, takich jak benzoapiren. W odróżnieniu od smogu z Londynu, który powstawał przy pogodzie niżowej i w temperaturze lekko powyżej zera, nasz polski smog jest tym większy, im niższa temperatura na zewnątrz i im ładniejsza pogoda, zwykle wyżowa. Wtedy łączą się dwa zjawiska: po pierwsze, ogrzewamy się na potęgę, spalając dużo paliw i powodując wzrost emisji pyłowych. Po drugie, słońce ogrzewa górną warstwę atmosfery, a dolna pozostaje zimna, co powoduje inwersję, czyli wzrost temperatury wraz z wysokością. W takich warunkach, zwłaszcza przy braku wiatru, zanieczyszczenia kumulują się przy powierzchni ziemi. Dotyczy to szczególnie rejonów miejskich, ogrzewanych przez indywidualne paleniska, gdzie nie ma sieci ciepłowniczej.

Redakcja: Jak walczyć z tym groźnym polskim smogiem?

Prof. Grzegorz Wielgosiński: Działania, które są podejmowane chociażby w ramach programu „Czyste powietrze”, polegające na wymianie tzw. kopciuchów na piece nowoczesne, są w moim przekonaniu półśrodkiem. Owszem, znika źródło dużej emisji, ale pojawia się w jego miejscu nowe źródło, wprawdzie o mniejszej emisji, ale ono tam jednak pozostaje. W moim przekonaniu sposobem na radykalne zmniejszenie emisji jest ogrzewanie centrów miast ciepłem systemowym z elektrociepłowni. Zanieczyszczenia emitowane są wtedy z jednego punktu i dostają się do atmosfery wysokimi kominami, na dodatek poprzez system oczyszczania spalin, gwarantujący znacznie niższe emisje pyłów i gazów. Na drugim miejscu, po uciepłowieniu miast, stawiałbym na kotły gazowe i w ostateczności kotły węglowe nowej generacji.

Redakcja: A co z wpływem zanieczyszczeń emitowanych przez elektrownię w Bełchatowie? Z najwyższych pięter wieżowców w centrum Łodzi można dostrzec na horyzoncie te dymiące kominy...

Prof. Grzegorz Wielgosiński: To jest zupełnie oddzielne zjawisko. W przypadku Łodzi mogę powiedzieć, na podstawie przeprowadzonych w Politechnice Łódzkiej badań, że dwie łódzkie elektrociepłownie wpływają na stan zanieczyszczenia powietrza w mieście co najwyżej w 10 procentach. Jeszcze mniejszy jest wpływ emisji z Bełchatowa – ze względu na odległość i rozrzedzenie emisji. Zatem o smogu w Łodzi i innych miastach regionu decyduje tak zwana emisja niska, z lokalnych spalenisk, a także w coraz większym stopniu transport samochodowy.

Redakcja: Skoro decyduje emisja z lokalnych palenisk, jakie są rezultaty programu „Czyste powietrze”, realizowanego przez WFOŚiGW? Czy tysiące wniosków w województwie o wymianę tzw. kopciuchów to dużo czy mało w obliczu dziesiątek tysięcy lokalnych palenisk w samej tylko Łodzi?

Wojciech Miedzianowski (WFOŚiGW): Ja wyczytałem o 42 tysiącach palenisk w Łodzi. Gdyby to przeliczyć na tysiąc wniosków rocznie, jakie do nas i do Urzędu Miasta trafiają, mógłbym mówić o 42 latach na likwidację w Łodzi smogu... Są różne zdania na temat tego programu i zgadzam się z moim przedmówcą, że jego skutki mogą być połowiczne. Powinien to być jednak tylko jeden z elementów kampanii na rzecz pozbycia się smogu, choć uważam, że najważniejszy. Program „Czyste powietrze” cieszy się dużym zainteresowaniem; mamy złożonych ponad 13,5 tysiąca wniosków z całego województwa na łączną kwotę 230 mln złotych. Przypomnę, że program jest wieloetapowy; nie chodzi tylko o wymianę źródła ogrzewania, ale również o pełną termomodernizację budynku. Na całą pulę wniosków już złożonych mamy 7,5 tysiąca wniosków tylko i wyłącznie na wymianę źródła ogrzewania. Reszta dotyczy gospodarstw, gdzie źródło ciepła zostało już wymienione i chodzi teraz o termomodernizację. Myślę zatem, że ten program mimo wszystko jest pewnym kołem zamachowym. Został obliczony na 10 lat. Rząd zarezerwował na jego cele niebagatelną kwotę 103 miliardów złotych. Pieniędzy nie powinno więc zabraknąć i wszystkie zaakceptowane wnioski zostaną wypłacone. W minionym roku wypłaciliśmy w ramach „Czystego powietrza” blisko 50 milionów złotych. Powtórzę zatem, że program jest znaczący i ważny, ale nie jedyny. Myślę tutaj o innych rządowych programach, takich choćby jak „Mój prąd”, który też ma przecież wpływ na to, czym ogrzewamy. Myślę także o programach nakierowanych na budynki wielorodzinne i gmachy użyteczności publicznej. Wydaje się jednak, że to, co pan profesor wskazał jako remedium na problemy ze smogiem, czyli ciepło systemowe, jest faktycznie najlepszym rozwiązaniem. Łatwiej jest bowiem walczyć z jednym źródłem emisji niż z wieloma tysiącami źródeł.

Redakcja: My tutaj w Łodzi bardziej może martwimy się smogiem, ale w Europie bardziej martwią się naszym polskim wkładem w emisje, które przyczyniają się do zmiany klimatu. Czy te „klimatyczne” emisje mają szansę się zmniejszyć? W jakiej perspektywie czasowej może to nastąpić?

Ryszard Wasiłek (PGE): Reprezentuję tutaj największą firmę energetyczną w Polsce i niestety często spotykam się z zarzutami, że nasza firma ma swój udział w powstawaniu smogu. To nieprawda, przyczyną smogu jest niska emisja z tysięcy lokalnych palenisk, a nie wielka energetyka. Ows

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Podłączenie do sieci cieplnej uratuje miasta od smogu - Dziennik Łódzki

Wróć na belchatow.naszemiasto.pl Nasze Miasto