Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po rocznej przerwie sprawa śmierci nastolatka z Makowa znów na wokandzie

Roman Bednarek
Roman Bednarek
Sąd Rejonowy w Skierniewicach po ponad rocznej przerwie wznowił w czwartek 27 czerwca proces w sprawie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, jaki wydarzył się w Makowie 9 lipca 2009 roku.

Sąd Rejonowy w Skierniewicach po ponad rocznej przerwie wznowił w czwartek 27 czerwca proces w sprawie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, jaki wydarzył się w Makowie 9 lipca 2009 roku. Tego dnia mercedes bus uderzył w skuter, który prowadził 16-letni Maciej Witkowski. Uderzenie nastąpiło w momencie, gdy nastolatek chciał skręcić w lewo, aby wjechać na swoją posesję. Po kilku godzinach walki o jego życie w skierniewickim szpitalu, młody mieszkaniec Makowa zmarł wskutek rozległych obrażeń wewnętrznych.

Przeprowadziwszy postępowanie, prokuratura dwukrotnie umorzyła śledztwo wskazując, że to nastolatek nie zauważył mercedesa, który go wyprzedzał i – chcąc skręcić w lewo – wpadł pod koła samochodu. Rodzice – Ewa i Tadeusz Witkowscy – nie mogli się pogodzić z taką oceną śledczych i wszczęli proces, zamierzając dowieść winy Tadeusza B., kierowcy mercedesa.

Podczas czwartkowej rozprawy przesłuchani zostali biegli, którzy na zlecenie sądu wykonali ekspertyzę dotyczącą wypadku. Wynikało z niej, że w momencie uderzenia w skuter, bus jechał z prędkością 57 km/h.

– Wyliczenie prędkości wykonaliśmy na podstawie odległości, na jaką po uderzeniu odrzucone zostało ciało kierowcy skutera i jego pojazd – tłumaczył biegły Jan Kurek, z zawodu inżynier mechanik.

– Przy takiej prędkości uderzenie jest śmiertelne, zwłaszcza tego typu samochodu – dodał drugi biegły, lekarz Czesław Żaba.

W materiale dowodowym znalazły się również zdjęcia śladów hamowania, wykonane przez ojca zmarłego nastolatka.

– Zdjęcia te wykonałem następnego dnia po wypadku, ponieważ policja, wykonując swoje czynności na miejscu zdarzenia, nie zebrała wszystkich dowodów – podkreśla Tadeusz Witkowski. – Nie sfotografowano nawet drogi hamowania busa.

Biegli w swojej ekspertyzie wzięli także pod uwagę zdjęcia, wykonane przez Tadeusza Witkowskiego, który zapewnił jednocześnie, że zmierzył drogę hamowania i miała ona 25 m długości. Podobnie zeznał jeden ze świadków, którego zdaniem sfotografowana droga hamowania miała 25-30 m.

– Biorąc pod uwagę taka drogę hamowania wyliczyliśmy, że mercedes jechał z prędkością 86 km/h, zanim zaczął hamować – stwierdził biegły Kurek. – W ten sposób pojazd mógł wytracić prędkość do 57 km/h w momencie uderzenia.

Na drodze w miejscu wypadku prędkość jest ograniczona do 40 km/h.

Obrona oskarżonego próbuje jednak dowieść, że sfotografowane ślady nie należą do mercedesa, który brał udział w wypadku.

– Ślad hamowania może należeć do mercedesa, ale nie da się tego stwierdzić ze stuprocentową pewnością – przyznał biegły Jan Kurek. – Swoje założenie, że może to być droga hamowania tego samochodu opieram na fakcie, że na poboczu drogi widoczne są ślady mercedesa, które są przedłużeniem sfotografowanych śladów hamowania.

Matka ofiary wypadku podczas jednej z wcześniejszych rozpraw zeznała również, że po wypadku ciągle jeszcze migał lewy kierunkowskaz skutera. Mogło to świadczyć, że jego kierowca sygnalizował swój skręt w lewo. Podczas czwartkowej rozprawy odczytana została opinia na temat sprawności kierunkowskazów skutera. Wynikało z niej, że lampy kierunkowskazu były sprawne, zaś lewa żarówka byłą włączona w momencie uderzenia.

Kolejna, już ostatnia rozprawa tego procesu ma się odbyć 5 września.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto