Tymczasem skierniewickie samorządy mówią, że nie można jej wykluczyć z miejskich czy powiatowych przetargów.
Firma Cezet- Bis, bo o niej mowa, ma się dobrze. Ma wytwórnię asfaltu pod Skierniewicami, więc ceny proponowane przez nią w przetargach są dla innych nie do przebicia.
Katarzyna Warchoł ma dom w Skierniewicach, przy ulicy Bratkowej. Tę drogę kilka dni temu skończył remontować Cezet-Bis. - Pod koniec listopada firma zaczęła kopać studzienkę kanalizacyjną przy naszej posesji - mówi Katarzyna Warchoł. - Tak się podkopali, że nasza furtka i ogrodzenie osunęły się. Na kilka dni pracownicy zostawili głęboki wykop. A od kierownika budowy, którego pytaliśmy, kiedy nam naprawią siatkę oraz zaleją podmurówkę pod ogrodzenie, słyszeliśmy, że na dniach.
Pani Katarzyna nie mogła się jednak doczekać naprawy. W końcu zjawił się sam prezes firmy i obiecał, że zapłaci za zniszczenia. Szkopuł w tym, że nie dotrzymał słowa i już się więcej nie pojawił. - Jego pracownicy przyszli tylko wkopać słupki od furtki, nie w tym miejscu, w którym wcześniej były, a zepsuta siatka i braki w ogrodzeniu zostały - dodaje mieszkanka ulicy Bratkowej.
Pani Katarzyna nie wie już, gdzie szukać pomocy. Szczególnie że we wtorek wyremontowana ulica została odebrana przez Urząd Miasta Skierniewice, a urzędnicy ocenili jakość robót jako dobrą.
- Odebraliśmy od firmy Cezet- Bis remont tej ulicy tylko dlatego, że nasz pracownik był świadkiem rozmowy telefonicznej między państwem Warchoł a dyrektorem z Cezet-Bis - wyjaśnia Sławomir Gmaj, sekretarz urzędu miasta. - Cezet-Bis obiecał, że kupi tym mieszkańcom materiały oraz zapłaci za naprawę ogrodzenia. My też tego dopilnujemy.
Co ciekawe, miasto, które zleciło firmie Cezet-Bis wykonanie na ulicy Bratkowej m.in. nowej podbudowy i asfaltu, ze względu na opóźnienia w rozpoczęciu i zakończeniu robót naliczyło firmie karę - 67 tys. zł. Podobnie jest z ulicą Narbutta Łuczyńskiego, którą Cezet-Bis robił równocześnie. Opóźnienia w pracach sięgnęły 30 dni. Miasto, które do końca roku musiało rozliczyć roboty, odebrało je mimo usterek i naliczyło kary - prawie 140 tys. zł.
Nie tylko władze Skierniewic miały problem z firmą ze Starachowic. Starostwo Powiatowe w Skierniewicach właśnie zerwało umowę z Cezet-Bisem na remont 25 km dróg. Firma, która w listopadzie miała zacząć prace w Makowie, do grudnia nie pojawiła się na miejscu budowy. Istniało też ryzyko, że przez tę samą firmę powiat straci półtoramilionową dotację na modernizację drogi Dębowa Góra - Dąbrowice. Firma ostatniego dnia przed rozliczeniem zdążyła jednak dokończyć prace.
Jak się okazuje, nie tylko skierniewicki magistrat czy powiat, ale i inne samorządy w Polsce mają problemy z wykluczaniem niesolidnych wykonawców z kolejnych przetargów. - Ustawa o zamówieniach publicznych mówi o szkodzie wyrządzonej przez firmę, ale czy to, że spóźnia się ona z wykonaniem prac lub robi je nie do końca prawidłowo, jest szkodą? - mówi sekretarz Gmaj. - Za przekraczanie terminów nakładamy na wykonawcę karę. Jeśli ten ją zapłaci, szkody w rozumieniu prawnym nie ma.
Zygmunt Cieśla, prezes Cezet-Bisu, mimo naszych wielokrotnych prób, nie znalazł czasu, aby porozmawiać z naszym dziennikarzem. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, przebywa obecnie za granicą.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?