Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Planowana budowa rondo przy ul. Kozietulskiego zmusiła mieszkańca do szukania nowego domu

Redakcja
Wincenty Grewkowicz planami budowy ronda był zaniepokojony już w styczniu ubiegłego roku przewidując, że będą problemy
Wincenty Grewkowicz planami budowy ronda był zaniepokojony już w styczniu ubiegłego roku przewidując, że będą problemy Roman Bednarek
Budowa ronda na skrzyżowaniu ulicy Kozietulskiego z ulicą 1 Maja to nie jakaś zwyczajna inwestycja - ma swój wymiar społeczny. Przedsięwzięcie wymaga bowiem nabycia przez miasto przyległych do skrzyżowania działek. Problem czeka zwłaszcza mieszkańca domu, który ma być zburzony.

Miasto przymierzało się do przebudowy i remontu ulicy Kozietulskiego wraz z budową ronda na skrzyżowaniu z ulicą 1 Maja już w ubiegłym roku. Do zbudowania ronda potrzebna była jednak przestrzeń, którą miasto mogło pozyskać jedynie wykupując prywatne grunty przylegające do skrzyżowania. Przed budową mostu na rzece Łupi miasto wykupiło już jedną działkę. Największy kłopot sprawiał miastu dom z mieszkańcami, położony na działce znajdującej się na rogu obydwu ulic. Dom w całości leży w miejscu planowanego ronda, trzeba go więc zburzyć.

Projekt budowy ronda zakłócił przede wszystkim życie Wincentego Grewkowicza, który jest właścicielem wspomnianego domu i od lat go zamieszkuje. Już w styczniu 2018 r. obawiał się, że rozmowy z miastem na temat ewentualnej rekompensaty z tytułu utraty nieruchomości mogą nie przynieść satysfakcjonujących go rezultatów. Wiedział bowiem, że samorząd może posłużyć się tak zwaną specustawą, która umożliwia wywłaszczenie.

Zanim samorząd sięgnie po specustawę, ma obowiązek przeprowadzenia z właścicielem danej nieruchomości negocjacji, które powinny przynieść porozumienie stron co do warunków sprzedaży nieruchomości.

Pierwsze spotkanie odbyło się w grudniu 2017 r.

- Zaproszono mnie do urzędu miasta do jednego z wydziałów i odbyła się zupełnie niezobowiązująca, moim zdaniem, rozmowa na temat nabycia mojej nieruchomości przez miasto - mówił ponad rok temu Wincenty Grewkowicz. - Nie było żadnych negocjacji, poinformowano mnie natomiast, że mogę na mocy specustawy otrzymać mieszkanie w budynku wielorodzinnym oraz odszkodowanie.

Właściciela domu przeznaczonego do zburzenia nie satysfakcjonowało mieszkanie w bloku lub kamienicy, ponieważ ma psa i koty.

- Oczywiście będziemy brali pod uwagę wszelkie propozycje i potrzeby, jakie wysunie druga strona - zapewniał wtedy wiceprezydent Eugeniusz Góraj. - Rzecz jasna nie wykluczam możliwości zamiany domów.

Po pewnym czasie sprawy dla mieszkańca domu przeznaczonego do zburzenia zaczęły nabierać pomyślnego biegu. Znalazł dom w Borowinach w przystępnej cenie i nadający się natychmiast do zamieszkania. Zaczęły się rozmowy z właścicielami nieruchomości i wydawało się, że wkrótce problem będzie rozwiązany.

- Jest to dość daleko od miasta, więc pieniędzy z odszkodowania wystarczyłoby mi jeszcze na zakup jakiegoś auta, którym mógłbym się przemieszczać - cieszył się Wincenty Grewkowicz.

Zwrot w akcji nastąpił w miniony piątek. Nasz rozmówca otrzymał telefon z urzędu miasta, że sprawa zakupu nieruchomości w Borowinach jest nieaktualna, bo właściciel z pewnych powodów wycofał swoją ofertę sprzedaży.

- Zdziwiłem się, bo przecież urząd nie uczestniczył w rozmowach z właścicielem, wszystko domawiałem sam - relacjonuje Wincenty Grewkowicz. - Dowiedziałem się też, że urząd miasta złożył właścicielowi posesji na Borowinach ofertę jej kupna, co mnie jeszcze bardziej zdziwiło.

Wiceprezydent Eugeniusz Góraj przyznaje, że miasto planowało wykupić tę nieruchomość. Po co?

- Po to, aby pomóc panu Grewkowiczowi i przyśpieszyć sprawę - tłumaczy wiceprezydent. - Pieniądze na odszkodowanie pochodzą od wojewody, który ma swoje terminy na ich wypłatę i mogą wpłynąć nawet w październiku.

Nic dziwnego, że miastu zależy na czasie, bo inwestycja już się rozpoczęła i byłoby dobrze, aby przebiegała bez zakłóceń. Wincenty Grewkowicz jednak z powątpiewaniem podchodzi do takiego tłumaczenia, zwłaszcza że w ostatni poniedziałek ekipa wykonawcy inwestycji zaczęła na skrzyżowaniu ulicy Kozietulskiego i 1 Maja demontować ogrodzenie i wycinać krzewy, przygotowując teren do robót.

Mieszkaniec domu przeznaczonego do wyburzenia był przerażony. Obawiał się, że robotnicy za chwilę zabiorą się za rozbiórkę murów jego własności. Zdziwił się również, że ani on, ani jego sąsiedzi nie zostali powiadomieni o terminie usuwania ogrodzeń.

- Taka informacja przyszła dopiero w poniedziałek, już podczas demontażu ogrodzeń - zapewnia jeden z jego sąsiadów.

Wiceprezydent Góraj poinformował, że obowiązek powiadomienia mieszkańców o planach robót należy do wykonawcy i zapewnił, że są to jedynie prace przygotowawcze i nie mają nic wspólnego z wyburzaniem domu.

- Nikt go nie dotknie, dopóki lokator się nie wyprowadzi do nowego lokalu - przekonuje wiceprezydent Góraj.

Wincenty Grewkowicz po tym, jak zaczęto demontować ogrodzenie, udał się do urzędu miasta, aby porozmawiać o swojej sprawie. Doszło do kolejnego zwrotu, bo - jak relacjonuje - w urzędzie miasta udało mu się ustalić, że jak tylko znajdzie inny dom, miasto wypłaci mu pieniądze na zadatkowanie przyszłej transakcji, co umożliwi podpisanie umowy przedwstępnej. W poszukiwaniach nowego lokum pomagają mu również urzędnicy miejscy.

Przebudowa ul. Kozietulskiego z budową ronda będzie kosztować ponad 11,1 mln zł. Miasto otrzymało na ten cel 1,5 mln zł dofinansowania z Ministerstwa Infrastruktury oraz 2 mln zł z Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi. Inwestycja ma być zakończona do listopada tego roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto