Feralnego dnia jednak furtka od psiej zagrody była otwarta. Pies, widząc chłopca jeżdżącego na rowerze po podwórku, zerwał się z łańcucha... Dziecko nie miało szans ucieczki.
Do zdarzenia doszło kilka tygodni temu, jednak mimo, że chłopiec był opatrywany przez lekarza w szpitalu, informacja miała nie ujrzeć światła dziennego. O zdarzeniu nie wiedziała ani skierniewicka, ani makowska policja, a podpytywani przez nas mieszkańcy Dąbrowic, jakby nabrali wody w usta. Do redakcji co prawda raz po raz docierały sygnały o zdarzeniu, ale były albo niekompletne, albo błędnie wskazywały czas i miejsce zdarzenia.
Sprawa nabrała tempa, kiedy padło nazwisko Urszuli Krupy, radnej powiatowej.
- Tak, to prawda. 2 stycznia na terenie naszej posesji został pogryziony przez psa 11-letni chłopiec - przyznaje Urszula Krupa. - Był to wnuk brata mojego męża. Chłopiec przyjeżdża do dziadków, którzy mieszkają cztery domy dalej. Tego dnia przyszedł do nas.
Dziecko do Krupów przysłał dziadek. Chłopiec miał przynieść narzędzie potrzebne w gospodarstwie. - To była chwila - wspomina Mieczysław Krupa, mąż radnej. - Wszedłem do pomieszczenia gospodarskiego poszukać wiertła, a chłopiec jeździł na rowerze po podwórku. Nagle usłyszałem krzyk. Wybiegłem i zobaczyłem, że Reks urwał się z łańcucha. Przewrócił chłopca i gryzł go w nogę - relacjonuje. - Żona szybko pojechała z chłopcem do szpitala. Pierwsza myśl, jaka mi przeszła przez głowę, to uśpić psa - dodaje. - Postanowiłem jednak poczekać na wyniki badań weterynarza.
By zaoszczędzić dziecku bolesnych zastrzyków przeciwko wściekliźnie, Urszula Krupa zabrała ze sobą kartę szczepienia psa z października 2010 roku. - Syn został opatrzony na izbie przyjęć i wypuszczony do domu - mówi pani Wioletta, mama chłopca. - Miał 12-centymetrową ranę. Założono 10 szwów. Na drugiej, mniejszej, założono dwa szwy.
Pani Wioletta twierdzi, że chłopiec nie ma urazu po zdarzeniu. Czasem je wspomina, ale nie widać, aby zaczął bać się psów. Pies był pod kontrolą weterynarza. Nie stwierdzono u niego oznak wścieklizny.
Czy szpital nie powinien powiadomić policji? Okazuje się, że niekoniecznie. - Robimy to tylko wtedy, gdy uraz jest wynikiem przestępstwa, np. szczucia psa przeciwko człowiekowi - wyjaśnia Dariusz Diks, wiecedyrektor szpitala w Skierniewicach. - Normalną procedurą jest przekazanie sprawy do sanepidu. Ten zaś informuje weterynarza.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?