Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O swoich wnukach mówią Barbara Widulińska, Lucyna Wiewiórska i Piotr Bigos

Łukasz Saptura
Łukasz Saptura
W najbliższy weekend bez wątpienia będą świętować wszystkie babcie oraz dziadkowie. W tym roku ich święto przypada odpowiednio w sobotę i niedzielę.

Po raz pierwszy w Polsce Dzień Babci i Dzień Dziadka był obchodzony w połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Od tego czasu wiele się zmieniło w sytuacji seniorów posiadających wnuki. Chociaż by aktywność zawodowa. Bardzo często babcie i dziadkowie wciąż pracują, co nie przeszkadza im w spotkaniach z wnukami.

O relację z dziećmi swoich dzieci pytam Barbarę Widulińską, starszego specjalistę do spraw komunikacji zewnętrznej Urzędu Miasta Skierniewice, Lucynę Wiewiórską, skierniewicką przedsiębiorczynię i prezes Fundacji „Piękne Przedsiębiorcze” oraz Piotra Bigosa, kierującego pracami kinoteatru Polonez w Skierniewicach.

Najdłużej z tego grona wnuki ma Lucyna Wiewiórska. Najstarsza wnuczka Barbara ma szesnaście lat. Są jeszcze prawie dwunastoletnia Gabrysia oraz dziewięcioletni Grzegorz. Barbara Widulińska jest babcią sześcioletniego Kacpra i dwuletniej Klary. Najwięcej z całej trójki wnucząt ma Piotr Bigos – czworo: najstarszy pięcioletni Adam, kolejne to Aleksandra, Alicja i Jakub. Wszyscy moi rozmówcy zgodnie twierdzą, że pojawienie się wnuków na świecie to bardzo ważny moment w ich życiu.

- Pojawienie się na świecie Kacperka i Klary zupełnie wywróciło do góry nogami dotychczasowe priorytety. Są dla mnie największymi cudami na świecie – mówi Barbara Widulińska.

Lucyna Wiewiórska wspomina, w jakim momencie dowiadywała się, że zostanie po raz pierwszy babcią:

- Zaraz po telefonie córki, że będę babcią bardzo się ucieszyłam. Pracowałam wtedy w gabinecie kosmetycznymi i chwile po telefonie miałam robić zabieg mojej przyjaciółce. Ale oczywiście nie zrobiłam, bo postanowiłyśmy to uczcić. W gronie najbliższych przyjaciół bawiliśmy się do rana. Następnego dnia obdzwoniłam całą rodzinę i znajomych, żeby też się cieszyli. Basia urodziła się wcześniakiem i bardzo długo były z moją córką Kasią w szpitalu. Już wtedy w skierniewickim szpitalu był inkubator zakupiony dzięki Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie.

Piotr Bigos, o tym, że zostanie dziadkiem dowiedział się w czasie podróży samochodem nad polskie morze. Jak sam przyznaje, może lekko przekroczył dozwoloną prędkość. Co usłyszał wtedy od jednej z pasażerek?

- Moja młodsza córka powiedziała do mnie: „Tata, zwolnij, bo w samochodzie jest nas pięcioro”. Zdziwiłem się, bo jechały ze mną dwie córki i żona. I wtedy Kasia przyznała się, że jest w ciąży. Dowiedziałem się na autostradzie, że będę dziadkiem. Oczywiście zwolniłem.

Podobno jest taka zasada, że wychowuje się dzieci, a wnuki rozpieszcza. Z takiego założenia wychodzi Barbara Widulińska, która czas z wnukami spędza na wspólnej zabawie i jak zdradza, robią wszystko to na co mają ochotę. Na rozrywkowy sposób spędzania czasu z wnukami stawia również Lucyna Wiewiórska. Przynajmniej dwa raz zabiera Basię, Gabrysię oraz Grzesia na zakupy połączone z innymi atrakcjami, jak chociażby trampoliny. Do tego chociaż jeden w roku wspólnie spędzony weekend nad morzem. Piotr Bigos z wnuczkami czytają książki, z Adamem gra w szachy, natomiast z najmłodszym z wnucząt bawi się zabawkami.

Jednak bycie babcią lub dziadkiem, to nie tylko wspólna zabawa, ale również próby przekazania pewnych wartości najmłodszemu pokoleniu w rodzinie.

- Chciałabym, aby dzieci były sobą, miały duże poczucie własnej wartości. By były otwarte na świat i ludzi, wrażliwe na otaczającą je przyrodę i aby o nią dbały. Żeby miały cechę charakteru, która może w tych czasach nie jest pożądana, a mianowicie, aby byli dobrymi ludźmi. Aby dbali o innych, a dla siebie nawzajem byli wsparciem i opoką na całe życie – mówi Barbara Widulińska.

Lucyna Wiewiórska chciałaby przekazać swoim wnukom szacunek do pracy, uczciwość, rzetelność i dostrzeganie potrzeb drugiego człowieka:

- Szczególnie w czasach, kiedy ludzie w większości koncentrują się na sobie i szukają „tabletki” na wszystko i żeby tylko im było dobrze kosztem całego świata. Chciałabym, żeby moje wnuki zachowały ten ogrom empatii, który mają w sobie, żeby rozwijały swoją kreatywność i realizowały swoje talenty. Chciałabym zaszczepić w nich przedsiębiorczość, bo to jeden z najlepszych sposobów na rozwijanie siebie. Nie wiem, jak wybiorą w przyszłości, ale Grześ już rozpytuje jak się otwiera biznes.

Piotr Bigos jako osoba związana od ponad czterdziestu lat z kinem stara się przeszczepić miłość do dziesiątej muzy. Poza tym chce je wychować na osoby dążące do celu. Jak mówi mój rozmówca, wszystko wskazuje, że będzie udawało im się osiągnąć założone cele, ponieważ są cwane w pozytywnym znaczeniu:

- Dzieci są bardzo dobrze przygotowane do życia we współczesnym świecie przepełnionym technologią. Doskonale posługują się urządzeniami, niekiedy lepiej niż babcie i dziadkowie. Szybko się uczą.

Za ciekawość świata i bystrość umysłu podziwia swoje wnuczęta Lucyna Wiewiórska:

- Moje wnuki są też bardzo wrażliwe na ludzką krzywdę, kochają zwierzęta i nie pozwalają nikogo krzywdzić. Są bardzo szczere i uczciwe. Ponadto Basię podziwiam za jej umiejętność mówienia „nie”, znajomość języka angielskiego oraz empatię. Gabrysię za talent taneczny i konsekwencję w treningach, a Grzesia za wrażliwość i piękną grę na perkusji.

- Są inteligentne i bardzo samodzielne. Są bardzo spostrzegawcze i ciekawe wszystkiego. Ich radość i śmiech udziela się wszystkim wokół i powoduje, że wiele problemów i smutków ucieka z głowy. Właśnie ta ich beztroska i cudowny uśmiech są dla mnie bezcenne! Potrafią rozśmieszyć i rozczulić. Dają poczucie spełnienia i wyzwalają ogromne pokłady najlepszych zachowań i instynktów – o swoich wnukach mówi Barbara Widulińska.

Moich rozmówców pytam również, czy dostrzegają jakieś swoje cechy charakteru w najmłodszym pokoleniu:

- Trudno w tym wieku dopatrywać się cech charakteru podobnych do kogokolwiek. Są jak niezapisania karta. Ale byłoby fajnie, żeby miały w sobie radość życia i poczucie humoru. Po kimkolwiek z rodziny odziedziczą te cechy będzie świetnie – mówi Barbara Widulińska.

Takich wspólnych cech nie dostrzega również Lucyna Wiewiórska, choć nie neguje, że ich nie ma i dodaje:

- Najważniejsze, żeby żyły w zgodzie ze sobą, ale nie tylko dla siebie. Żeby umiały korzystać z dobrodziejstw tego świata maksymalnie. Szczególnie, że świat doświadcza teraz niesamowitej transformacji technologicznej i nie tylko, a jednocześnie otwiera się cały dla każdego. Chciałabym, żeby umiały z tego przywileju czasów korzystać.

Jeżeli chodzi o wnuczęta Piotra Bigosa, to najwięcej swoich cech widzi u Alicji, która lubi rozmawiać z ludźmi, a jeżeli ktoś zna kierującego pracami kinoteatru Polonez, ten wie, że należy on do osób bardzo rozmownych i łatwo nawiązujących kontakty interpersonalne.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na skierniewice.naszemiasto.pl Nasze Miasto